Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Trzeci tom serii Gobelin okazał się być prawdziwym arcydziełem! Z magicznej historii o nastolatku uczącym się w szkole magii Rowan, umiejscowionej w naszym świecie, przenosimy się nagle do zupełnie innej opowieści, tak jakby książka przegatunkowała się w high fantasy o wielkim rozmachu, z mrocznym tłem, dojrzałym bohaterem i wieloma wątkami, które wycisnęły z moich oczu łzy. Byłam szczerze oczarowana tym, co zaserwował nam w tym tomie Henry H. Neff! Razem z Maksem mieliśmy okazję wynieść z lektury książki wiele nauk, gdzie szczególnie jedno zapadło mi w pamięć: Nawet najstraszniej wyglądający potwór może kryć w sobie dobre serce. Maks przyswoił sobie tę lekcję w krainie Blys, w pewnym niepozornym gospodarstwie. To od tego miejsca zaczęła się akcja, która trzymała mnie w ryzach napięcia i całkowitego zauroczenia aż do samego końca książki. I szczerze, mam ciągle wrażenie, że nie jestem w stanie Wam przekazać, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta książka. Nawet gdy teraz opisuję Wam niektóre momenty, znów ściska mnie serce, a w oczach pojawiają się łzy. To było piękne. Szczerze, nie spodziewałam się, że z historii przedstawionej w "Obrońcy Rowan" wyewoluuje takie cudo. Czytajcie. Ja będę czytać dalej, czwarty tom już całe szczęście czeka na półce. Będę wypatrywać polskiej premiery ostatniego, piątego tomu. Bo jestem pod wrażeniem. Ogromnym.