Czeska dziennikarka, znana ze swej pracy jako korespondentka wojenna podczas konfliktów na terenie byłego Związku Radzieckiego. Angażuje się także w działalność humanitarną. Razem z przyjacielem dziennikarzem Jaromírem Štětiną załóżyła niezależną agencję informacyjną zajmującą się doniesieniami i reportażami z obszarów dotkniętych konfliktami zbrojnymi. Pracowała m.in. w Abchazji, Osetii, Gruzji, Tadżykistanie, Afganistanie, Kaszmirze i Timorze Wschodnim. Za swoje reportaże została wielokrotnie nagrodzona. W 2000 ograniczyła pracę reporterską i poświęciła się działalności humanitarnej. Założyła m.in. dom dziecka w Groznym. Za krytykę rosyjskich władz została ukarana kilkuletnim zakazem przebywania na terenie Federacji Rosyjskiej. W Polsce ukazała się jej książka „Ani życie, ani wojna” (Warszawa, 2005).http://
Relacja o wojnie w Czeczeni, ujęta w formie kilku wywiadów z czeczeńskimi i rosyjskimi kobietami. Te relacje już nie porażają, a przecież powinny - bo w końcu nie dotyczą one wydarzeń sprzed wieków, ale zaledwie sprzed kilkunastu lat, do tego z terenów nie tak bardzo aż nam odległych. Dlatego nie powinno też dziwić, gdy w jednej z rozmów kobieta bardziej obwinia o swój los nieczuły na wydarzenia w Czeczeni Zachód, niż Rosjan, którzy byli w tym konflikcie agresorami...
Ciekawa książka, nie narzucająca się z poglądami, nie szukająca winnych, ale i poruszająca sumienie. Opowiada o próbie powrotu do normalności w świecie, w którym miasta nadal pozostają w gruzach, a ludzie żyją w obawie przed strzelaniną lub represjami ze strony wojska. Ale to również interesująca opowieść o zupełnie innej mentalności, o innej kulturze. Naprawdę warta przeczytania.
Pożyczyłem część cudzej opinii świetnie oddającej moje odczucia:
"Relacja o wojnie w Czeczeni, ujęta w formie kilku wywiadów z czeczeńskimi i rosyjskimi kobietami. Te relacje już nie porażają, a przecież powinny - bo w końcu nie dotyczą one wydarzeń sprzed wieków, ale zaledwie sprzed kilkunastu lat, do tego z terenów nie tak bardzo aż nam odległych. Dlatego nie powinno też dziwić, gdy w jednej z rozmów kobieta bardziej obwinia o swój los nieczuły na wydarzenia w Czeczeni Zachód, niż Rosjan, którzy byli w tym konflikcie agresorami..."
Czegoś mi zabrakło, nie wiem czego. Natomiast obszerne fragmenty opisujące mężczyzn są porażające. Kompletnie inna kultura, etyka, nie do przyjęcia w Europie. Zakorzenione zwyczaje Czeczenów są nie do zaakceptowania. Książka ukazuje ciemną stronę Islamu. Dla takiego zachowania nie będzie nigdy zgody w Europie, nie polubimy się z muzułmanami, nie jesteśmy w stanie zaakceptować ich okropnego podejścia do kobiet, własnych żon.