Dobranoc, kochanie Inger Frimansson 5,3
ocenił(a) na 47 lata temu Chaos - to jedyne słowo, które przychodzi mi na myśl po przeczytaniu całej tej książki. Chaos, który występuje wszędzie- wśród bohaterów, chronologii wydarzeń, miejsca, czasu, fabuły.
Do 120 strony spokojnie, nie wiedziałam, kim jest Berit, Hans Peter, Justine, Nathan, Sven, Flora. Kilka historii, które powielały się co któryś rozdział lub w jednym rozdziale zostały wspomniane, wprowadzają całkowity CHAOS w tej powieści.
Dopiero, kiedy zaczynamy już dłużej obcować z tą książką, możemy tych bohaterów w jakiś sposób sobie pogrupować, co nieco ułatwia dalsze czytanie, które na samym początku naprawdę do najprostszych nie należy.
Dużo chaotycznie powpisywanych retrospekcji, przemyśleń, narracji. Nic tu właściwie nie współgra ze sobą.
Historia niby przejmująca, ale pozostawia po sobie niedosyt. Jedyne trafne fragmenty to zemsta na przeszłości skrzywdzonego przez rówieśników i dorosłych dziecka- ten motyw zaciekawił i jakoś uratował całą kompozycję. Jednak nadal nie wiemy, skąd nagle po dwóch dniach od zaginięcia, Berit zjawiła się u Justine (chyba, że to też było przeniesie w czasie..); nie wiemy, co dalej stanie się z Hansem Peterem, skąd ten człowiek w ogóle się wziął i co będzie dalej, czym kierowała się Justine, co tak naprawdę działo się w jej głowie. Nie mamy żadnego głębszego obrazu bohatera, jak on się czuje. Justine przez całą powieść była takim "kamieniem"- wrzucono ją do kotła- ok; zdradzono ją- ok; zabiła macochę, koleżankę, chłopaka- ok. Wszystko to było takie beznamiętne, apatyczne. Od czasu do czasu informacja, że kobieta płakała i piła wino, to jedyne stany emocjonalne, jakie poznajemy, a jako, iż jest to thriller psychologiczny - tych reakcji powinno być o wiele, wiele więcej. Czytelnik powinien znać zamiary, motywy bohatera. Tymczasem po przeczytaniu całej książki o Justine nadal nie wiem nic, nie wiem, jaką jest osobą, czy jej współczuć, czy uznać za nienormalną. Trochę mi to nie odpowiadało.
Daję cztery gwiazdki, choć myślę, że to i tak dużo. Nie była to książka męcząca pod względem treści, ale brakło w niej niekiedy sensu, wyjasnienia i przede wszystkim jakiejkolwiek spójności.
Czysty C H A O S.
Nie polecam, ale i nie odradzam. Na pewno nie jest to żadna obowiązkowa pozycja.