Rozewrzeć światłem Rafał Tumski 7,0
ocenił(a) na 36 lata temu Czasami lubię sięgnąć po niepokorną literaturę. Lubię gdy książka nie jest best. Gdy napisał ją ktoś mniej lub wcale znany. Gdy opowiada o rzeczach nie do końca oczywistych. Tak też było z „Rozewrzeć światłem” Rafała Tumskiego. Czarna okładka z białym okiem w trójkącie przywodzi na myśl jakieś tajemne siły, tajemnicze stowarzyszenia, przygodę, trochę ezoteryki i magii. Przyciąga historia Wrocławia, bo to przecież miasto „rzut beretem” ode mnie. Dodatkowo nęci sama historia autora, który zmarł młodo (miał zaledwie 27 lat),w nie do końca znanych okolicznościach, oficjalnie na skutek przedawkowania narkotyków. Na rynku dostępna jest jego wcześniejsza powieść, zapowiadana jako pierwsza polska książka o marihuanie („Zdoła - powieść do bakania”).
Głównego bohatera Krzysztofa Różnickiego poznajemy w momencie kiedy uzyskuje stopień magistra i za namową lubianego promotora udaje się na nieoficjalny wykład dotyczący Zakonu Nolariuszy. Prelekcja okazuje się tak hipnotyzująca, że zdobycie tajemnego skarbu-diamentu zwanego Piaskiem Gangesu staje się głównym celem jego egzystencji. Krzysztof porzuca dotychczasowe życie, przenosząc się na nieczynne wrocławskie wysypisko śmieci, gdzie staje się nieocenionym przywódcą nieformalnej grupy i razem z nią podąża wrocławskim szlakiem Nolariuszy. To tyle z w miarę zrozumiałej treści książki.
W powieści jest mnóstwo niedomówień, zgubionych wątków, pokręconej narracji. I choć zdania faktycznie są mocno rozbudowane, a język bogaty, nie wpływa to na korzyść lektury. Dostrzegalne jest specyficzne poczucie humoru, doskonale zamaskowane w chaosie treści. Pełno tu narkotykowych wizji, nie do końca zrozumiałych. Dużo przerysowanych akcji i komiksowych sytuacji, które powodują że wizja autora staje się jeszcze bardziej niezrozumiała. Tak zawiła akcja, że można się zgubić kto jest kim i po której stronie stoi. Jedyny wątek, który naprawdę mnie zaciekawił to fantastycznie zbudowana postać włodarza miasta Bohdana Karmanovica. Rządzi on despotycznie, mając do dyspozycji nierealnie tajną policję. Tworzy dziwne układy, jest mało „dla ludzi”, zależy mu wyłącznie na osobistym sukcesie i korzyściach majątkowych. Pod jego rządami miasto chyli się ku upadkowi, tworząc lekko apokaliptyczny trochę baśniowy klimat. No i opis miasta, który daleki jest od faktów i treści przewodnika. To mroczne miejsce, pełne niezbadanych tuneli, mocno podkreślające różnice między bogatymi mieszkańcami a prawie slumsami gdzie pomieszkują mniej zamożni.
Niestety, ale mocno rozczarowała mnie ta historia, do tego stopnia że od połowy książki praktycznie zgubiłam wątek, a ostatnie strony dosłownie przekartkowałam. O ile jeszcze na początku ze skupieniem śledziłam absurdalne poczynania głównego bohatera, pod koniec znużona starałam się dotrwać do końca lektury. Nie mogę podzielić tych wszystkich zachwytów, że książka hipnotyzuje i robi wrażanie, że nie można przestać czytać. Nie mogę pochwalić autora za nawiązanie do klasyków literatury czy za jego reporterski warsztat. Szczerze, nie wiem o czym jest ona naprawdę… Jeżeli pierwszy tom jest tak mocno pogmatwany, boję się co wydarzy się w drugim (który prawdopodobnie jest w przygotowaniu),kiedy nastąpi kulminacyjny moment całej opowieści.
Słowa uznania należą się z pewnością dla D.M.D., który kilka słów od siebie dodał na końcu powieści. Który po śmierci Tumskiego, w jego osobistych rzeczach znalazł ten rękopis (w zbiorze kartek i karteluszków),zdobył się na odwagę aby go wydać. Można podejrzewać, że wiele naprawdę dobrych treści pozostało niedostrzeżone na dnie szuflady.