Spod kozetki. O pewnym psychiatrze i jego najdziwniejszych przypadkach Gary W. Small 7,2
ocenił(a) na 62 lata temu Żyjemy w czasach "psychologizowania". Człowiek, który przychodzi do lekarza, skarżąc się na dolegliwości żołądkowe, bóle głowy, może usłyszeć magiczne zdanie "TO STRES". Ten "stres" nie wymaga już badań. Ten "stres" wymaga tylko „odstresowania się”, „zwolnienia”. Gary Small w kilku opisanych historiach pokazuje ludzi, których objawy, na pierwszy rzut oka, mogą wskazywać na problemy psychiczne, diagnoza różnicowa pokazała jednak, że mieli problemy z cukrzycą, demencją, z metabolizmem. Za to „odpsychologizowanie”, pokazanie, że nie wszystko jest w głowie, należy mu się duży plus. Każdy rozdział tej książki to historia innego pacjenta. Ich historie są ciekawe, szczególnie dla osób, które interesują się psychoterapią. Czy historia o Pani, której uzależnienie od zakupów zmieniło się w uzależnienie od spotkań z psychiatrami i terapeutami, może być zabawna? Ocenę pozostawiam innym czytelnikom. Dla mnie pacjent korzystający z usług kilku terapeutów w jednym czasie, ponieważ lubi „czuć to coś, kiedy odkrywa kawałek prawdy o sobie”, brzmi... smutno, biorąc pod uwagę fakt, że nie ma on żadnego życia poza terapią… Całym światem po pracy, stają się spotkania z psychiatrami. Gary Small uważał tę pacjentkę za nielojalną, sabotującą terapię. Jako psychoanalityka nie oburza go jednak fakt, że do niego pacjent przychodzi na dwie sesje w tygodniu, przez kilka lat. Niestety psychiatra amerykańska po drugiej wojnie światowej została opanowana przez psychoanalizę, której opis w filmach i książkach może być zabawny(?),to w prawdziwym życiu, może być niekończącą się narracją o tym jak mama i tata mogli ci zrujnować życie. Dopasowywanie pacjenta do teorii, może być dla tego pacjenta dość trudnym doświadczeniem, nie tylko finansowym.
Historie, które opisuje Small są ciekawe. Autor jednak bardzo dużo pisze o sobie, swoich przeżyciach, rozmowach z żoną, relacjach ze współpracownikami. Te fragmenty wypadają sztucznie. W każdym takim opisie Gary Small jest „świetny”, a ludzie, którzy go otaczają, to w większości jednak osoby, "nad którymi naturalnie góruje" intelektem, intuicją itp. itd. Być może inni koledzy psychoanalitycy opisują takie zachowania terapeutów jako narcyzm, sobie autor żadnych diagnoz nie stawia. Opisy przypadków bardzo mnie interesowały. Zdanie autora na własny temat: „jestem najlepszy” w mniejszym stopniu. Dlatego ze względu na „opisy przypadków” oceniam książkę jako „dobrą”, ale wszystkie wspomnienia z cyklu „życie psychiatry w Kalifornii” jako „przeciętne”.