Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Erzsébet Fuchs
Źródło: www.czytelnik.pl
1
6,4/10
Pisze książki: reportaż
Węgierska pisarka pochodzenia żydowskiego, autorka wspomnień z okresu II wojny światowej.
6,4/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
24 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ostatni statek z Odessy Erzsébet Fuchs
6,4
Należy docenić autorkę, bo w jesieni swojego życia zdecydowała się opisać swoje najtrudniejsze a w tym wszystkim swoje najmilsze wspomnienia z ogarniętego wojną jej ukochanego Budapesztu. Warto pochylić czoło nad pamięcią do faktów i zdarzeń z tak odległej przeszłości.
Niemniej, albo ciężar lektur czytanych przeze mnie, albo "lekkość" zdarzeń w wojennym Budapeszcie, albo może też pisarstwo autorki (wszak nie zawodowe) wpłynęło na moje ostateczne odczucia co do tej pozycji. Książka pokazuje, że przeżycia wojenne w różnych częściach Europy, nawet względem tego samego narodu, bardzo się różniły. Życie w stolicy Węgier, państwa, które kolaborowało z Niemcami, miało inny wymiar niż w okupowanych stolicach. Żydzi choć upokorzeni i zwalczani, to dopiero w końcowych latach wojny mocno doświadczyli prześladowań, które były na porządku dziennym np. w Polsce od początku. Opowieść autorki jest prostą historią, bez zbędnej dyskusji, rozważania, wypuklenia tragizmu, po prostu opisała "zwyczajne" życie podczas wojny. Wszystkie wydarzenia działy się naturalnie wraz z rozwojem sytuacji.
Erzsébet Fuchs, Żydówka, pochodziła z bogatej rodziny. Jej ojciec był właścicielem fabryki, dlatego do osiemnastego roku życia miała doskonałe warunki do życia i samorozwoju. Realizowała się w szkole i pobierając naukę gry na fortepianie. Dorastała w dobrej atmosferze, była kochana i tym samym obdarzała swoją rodzinę, zwłaszcza wspaniałego starszego brata.
W dzień swoich osiemnastych urodzin na jaw wyszły dotąd nieznane fakty z jej dzieciństwa, otóż matka okazuje się być macochą, odwiedzany od czasu do czasu „wujek Peter” dziadkiem, a ojciec kłamcą i obłudnikiem.Te zdarzenia jednak mącą niepokój na niedługo, bo prawdziwa burza nadeszła wraz z wprowadzonymi rasistowskimi ustawami odbierającymi Żydom prawo do własności. Mimo prób ocalenia ojciec traci cały majątek, brat zaś musi wyjechać na przymusowe roboty. Ojciec nie mogąc się podnieść po utracie dzieła jego życia popełnia samobójstwo. Pozostawione same sobie kobiety przenoszą się do małego dwupokojowego mieszkania. Erzsébet poszukuje pomysłu na wyjście z trudnej sytuacji i znalezienie sposobu na zdobycie środków do życia. Kiedy poznaje młodego francuskiego lekarza Henri-ego Lanusse, emigranta, odmienia się jej los. Henri przedstawia jej wielu swoich kompanów, z którymi i ona zaczyna tworzyć całość. Po bliższym poznaniu i w obliczu obostrzeń przeciwko Żydom, postanawiają się pobrać. W związku ich miłość kwitnie, wzajemnie dodają sobie siły i nadziei. Po różnych przeżyciach wojennych Erzsébet z mężem i większością przyjaciół wojnę przetrwała.
Książka pokazuje kawałek historii wojennej napisanej przez uczestniczkę tych wydarzeń. Widziana oczami młodej kobiety, która na progu swojego dorosłego życia chciała po prostu żyć. W tym chceniu przeszkodziła jej wojna, zabrała jedną cząstkę lat, ale dała też wiele na późniejsze czasy. Książka napisana lekko, bez zadęcia, do przeczytania dla każdego w różnych okolicznościach, nawet w komunikacji miejskiej.
Ostatni statek z Odessy Erzsébet Fuchs
6,4
Niezwykła historia Erzsébet Fuchs, węgierskiej Żydówki, która po wielu latach powraca do wspomnień ze swych młodzieńczych lat, by opowiedzieć mało znaną historię wojny toczącej się na marginesie konfliktu, który zniszczył Europę.
Urodzona w Budapeszcie Erzsébet Fuchs dorastała w bogatej rodzinie poważanego właściciela fabryki a zarazem szczodrego dobroczyńcy i znaczącej postaci gminy żydowskiej oraz pięknej i młodej wirtuozki fortepianu. Do osiemnastego roku życia miała wszystko, czego rozpieszczona dziewczynka chcieć by mogła. Wszelkie wygody i cudownego kompana zabawy – „promieniejącego radością powiernika o złocistym spojrzeniu” – starszego brata.
Dzieciństwo małej Erzsébet kończy się wraz z jej osiemnastymi urodzinami, które okazują się być czymś więcej niż tylko symbolicznym przejściem w dorosłość. Podsłuchana na przyjęciu rozmowa zasiewa pewne wątpliwości, których potwierdzenie burzy dawny świat dziecka. Jej piękna matka okazuje się być macochą, „wujek Peter” dziadkiem, a ojciec kłamcą. Właściwie od tego odkrycia rozpoczyna się historia siedemdziesięcioośmioletniej Erzsébet Fuchs, która w Ostatnim statku z Odessy zawarła wspomnienia z lat swojej młodości.
Odkrycie prawdy o nigdy niepoznanej matce daje początek nowemu rozdziałowi w życiu młodej węgierskiej Żydówki. Odtąd, niczym kostki domina, pod naporem wydarzeń zapoczątkowanych w 1939 roku, upadają kolejne wizje wymarzonej w dzieciństwie przyszłości. Rasistowskie ustawy odbierają Żydom prawo do własności. Po nieudanej próbie zachowania fabryki i utracie reszty majątku ojciec popełnia samobójstwo, brat wyjeżdża na przymusowe roboty a Erzsébet wraz z macochą pozostają bez środków do życia w małym wynajętym mieszkaniu. Światełkiem w szarej rzeczywistości okazuje się być pomysł ucieczki, poprzedzonej nauką francuskiego.
Lekcje języka francuskiego, jakich udziela Erzsébet młody lekarz odmieniają jej plany i los. Nie przez samą edukację oczywiście, a przez osobę przystojnego lekarza.
Henri Lanussé był jednym z młodych i niepokornych Francuzów, którzy zbiegli z różnych niemieckich obozów. Był także naczelnym lekarzem 1. batalionu 57. regimentu piechoty z Bordeaux a później także mężem i aniołem stróżem Erzsébet Fuchs. Jego odwaga, olbrzymia miłość, troska i pewność siebie, a także niesamowite poczucie humoru i zawód lekarza, umożliwiły Erzsébet przetrwanie. On i inni francuscy uciekinierzy stali się dla Erzsébet wybawieniem. Antyżydowskie ustawy odebrały mi młodość. Oni mi ją przywracali – napisała w swej książce po latach.
Erzsébet Fuchs wraz ze swoim mężem i jego przyjaciółmi wojnę przetrwała. Zapis historii tego przetrwania wolny jest zarówno od patosu jak i martyrologii. Jest wyważony, momentami ironiczny, momentami bardzo dowcipny. Z jednej strony przejmujący, z drugiej zdystansowany.
Podobno najlepsze scenariusze pisze samo życie. Odkąd przeczytałam Ostatni statek z Odessy nie śmiem w tą tezę wątpić. A przeczytałam go jednym tchem. Chłonąc każdą stronę coraz zachłanniej, łapczywiej, szybciej i szybciej i... z coraz większym niedowierzaniem. Niesamowitość życia głównej bohaterki, a zarazem autorki książki, na długo pozostawiła mnie w osłupieniu. Rozbudzająca, rosnącą z każdą kolejną stroną, ciekawość książka, pozostała w moich myślach na długo po jej przeczytaniu. Pozostawiła mnie w zachwycie nad nią samą, w podziwie dla ludzkiej odwagi i wytrwałości i w tęsknocie za tak piękną miłością. Miłością, która zwycięża upokorzenia, niedolę, choroby, brud i rozłąkę. Miłością, która pozwala na człowieczeństwo w godzinach tego człowieczeństwa pozbawiających.
Recenzja opublikowana na blogu Projekt: książki - projektksiazki.blogspot.com