Wybrańcy losu Gabriella Poole 6,8
ocenił(a) na 425 tyg. temu Meh.
Cassandra to jedna z tych mniej bystrych bohaterek, ale na jej korzyść muszę przyznać, że podobało mi się to, że faktycznie starała się rozwiązać tajemnicę. Mimo to jej nie polubiłam. W każdym razie mam dość biernych mamei, które widzą, że coś nie gra i wesoło nie zawracają sobie tym pięknych główek.
Jej przyjaciółka też specjalnie sympatii nie wzbudza, ale mogło być gorzej.
Za to ten cały Richard to już jakieś nieporozumienie. Chłop śmierdzi na kilometr, gada tylko o sobie, a jego lojalność to najbardziej wątpliwa i podejrzana sprawa w całej szkole (w której grasują podobno wampiry, chciałabym przypomnieć),tymczasem ta mała idiotka, Cassie, stwierdza, że super jest. Zresztą wracając do Cassandry, to w sumie warto zaznaczyć, że ona totalnie ufa typom spod ciemnej gwiazdy (Stara baba, którą widziałam raz i która dziwnie na nią patrzyła? Świetnie, pozwierzam jej się!) Dalej mnie to frustruje, a przeczytałam tę powieść już parę dni temu.
Książka składa się ze zlepionych ze sobą scenek akcji (powiedzmy). Nie ma tu rozwoju postaci albo chociaż jakiejś ciekawej odskoczni w postaci wątku pobocznego. Nie, zazwyczaj wygląda to tak, że bohaterowie wymyślają chytry, sprytny plan, a potem od razu go realizują. Czasem narzekam, że się wlecze, tutaj niby nie, ale i tak nie robi się dzięki temu ciekawiej.
Ogółem największym plusem powieści jest jej długość – da się szybko przeczytać i zapomnieć.