Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Justin Pollard
2
7,9/10
Pisze książki: powieść historyczna, popularnonaukowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,9/10średnia ocena książek autora
17 przeczytało książki autora
63 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Historia archeologii. 50 najważniejszych odkryć
Justin Pollard
7,9 z 12 ocen
75 czytelników 5 opinii
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Historia archeologii. 50 najważniejszych odkryć Justin Pollard
7,9
Archeolodzy zawsze podkreślają, że ich profesja to przede wszystkim ciężka, także fizyczna praca. W końcu nie co dzień odkopuje się grobowiec faraona. Aby w końcu móc się pochwalić interesującym odkryciem przed środowiskiem akademickim i opinią publiczną, trzeba najpierw długo ślęczeć nad materiałami źródłowymi, przerzucić tony ziemi i wreszcie opracować wyniki badań. W takim rytmie mogą minąć całe lata. To oczywiście duży skrót myślowy, ale uświadamiający, że romantyzmu w tym fachu za dużo raczej nie ma. Wie o tym doskonale Justin Pollard, z wykształcenia archeolog i antropolog, a z zawodu pisarz, producent telewizyjny i konsultant historyczny przy filmach i serialach. Choć w jego „Historii archeologii” wspomniany trud badacza zawsze przesłania waga wyjątkowego znaleziska, nie dajmy się zwieść powszechnemu wrażeniu, iż każdy archeolog to Indiana Jones pełną gębą.
Jan Długosz pisząc o rodzimych osobliwościach, wspominał w kronice, że w głębi polskiej ziemi rodzą się gliniane garnki, „same z siebie, wyłącznie sztuką przyrody… delikatne wprawdzie i miękkie, gdy tkwią jeszcze w rodzinnym swym gruncie, stają się szczelne i stwardniałe na słońcu lub wietrze…”. W 1416 roku król Władysław Jagiełło zabrał posła księcia Austrii, Ernesta, aby przekonać go, o tej wyjątkowej właściwości naszej gleby. Jagiełło zabrał swojego gościa na pola wsi Nochowo, między Śremem a Kościanem. Tam, kopiąc w wielu miejscach, rzeczywiście wydobyto z ziemi garnki. To chyba pierwsza wzmianka w polskich źródłach o czymś, co z grubsza można określić mianem wykopalisk archeologicznych. Dla Pollarda z kolei pierwszym znaczącym odkryciem w światowej archeologii jest Angkor Wat – stolica imperium Khmerów, na nowo odnaleziona w kambodżańskiej dżungli przez portugalskiego zakonnika Antonia da Madalenę w 1586 roku.
Ale rozwój archeologii jako nauki to przede wszystkim minione stulecie. W wieku XIX badacze odkrywający tajemnice przeszłości rzeczywiście mogli bardziej przypominać kultową postać z filmów Stevena Spielberga niż szacownych profesorów delikatnie omiatających pędzelkiem odsłonięte w piasku naczynie czy kości. Ówczesne odkrycia napędzała przede wszystkim swoista moda koronowanych głów, bogaczy i wreszcie państwowych muzeów na to, aby w zbiorach mieć „coś starożytnego”, niż żądza wiedzy. Ale to właśnie z tymi pionierami, nierzadko awanturnikami i naukowymi dyletantami, utożsamiamy dzisiaj archeologię.
Swoją książkę brytyjski pisarz podzielił na pięćdziesiąt rozdziałów, każdy opowiadający o jednym kluczowym odkryciu archeologicznym. Czytamy więc o powszechnie znanych historiach związanych z odnalezieniem Pompejów, grobowca Tutanchamona czy armii terakotowej pierwszego cesarza Chin. Ale także o odkryciach mniej spektakularnych – starożytnej wiosce Skara Brae czy zamarzniętych kurhanach w górach Ałtaju. Oprócz odkryć autor w osobnych tekstach przedstawia techniki badawcze na przestrzeni rozwoju archeologii i sylwetki najsłynniejszych badaczy. Austen Henry Layard, Heinrich Schliemann, Arthur Evans, Hiram Bingham czy Howard Carter – to nazwiska, które nie powinny brzmieć obco w uszach czytelników.
Można się spierać, czy dobór znalezisk rzeczywiście odzwierciedla przełomowe odkrycia w historii archeologii, ale jest to autorski wybór Pollarda – może momentami zbyt „brytyjskocentryczny” – i trzeba go uszanować. Autor wybrał przede wszystkim te wykopaliska, które uznano za przełomowe dzięki zastosowanym technikom badawczym bądź z uwagi na nieznany wcześniej okres w historii, który w ten sposób poznano. Justin Pollard nie bombarduje Czytelnika trudnymi zwrotami. Nie zmusza obudzonego w środku nocy nieszczęśnika do odróżnienia pięściaka od otoczaka czy wymienienia wszystkich okresów epoki kamienia. To duża wartość tej książki, która upowszechnia wiedzę o archeologii w przystępny sposób.
Książka Pollarda, a właściwie album, została wydana przez Bellonę prawie wzorcowo: twarda oprawa, mnogość ilustracji, elegancki layout i wysoka jakość papieru. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do tłumaczenia – które w niektórych fragmentach mogłoby być zgrabniejsze – i do kilku literówek, w tym jednej dość zabawnej, gdy na mapie w miejscu Łotwy pojawia się Litwa.
Pomimo to „Historia archeologii” może być ekskluzywnym prezentem dla wielu, nie tylko dla miłośników tego, co było dawniej. Pozycja Bellony jest warta swojej niemałej ceny.
Historia archeologii. 50 najważniejszych odkryć Justin Pollard
7,9
Na pierwszy rzut oka pozycja dość niepozorna, 250 stron z dużą ilością zdjęć, czytało się to jednak dużo dłużej niż myślałem że będzie się czytać. Ktoś już obeznany z omawianymi tematami może pomyśleć, że wszystko napisane jest po łebkach i z pominięciem ważnych aspektów, odczuwając delikatne rozczarowanie.
Książka ma jednak tą zaletę, że nie ogranicza się tylko do najbardziej znanych odkryć i kultur, ale omawia też te o których w szkole się nie naucza. Szczerze mówiąc parę odkryć wydaje się tu trochę nie na miejscu, jakby autor miał już materiał na znaczną część książki i na siłę chciał dobić do tytułowej liczby 50. Odnośnie niektórych znalezisk jedyne co można napisać, to że zostały po prostu znalezione, dlatego Justin Pollard czasem znacznie odbiega od omawianego tematu, żeby zmieścić się na zaplanowanych stronach. Ostatecznie od strony organizacyjnej całość prezentuje się bardzo dobrze, jest to jedna z tych pozycji, które można polecić przed „Bogowie, groby, uczeni”, obie książki też dobrze prezentują się razem na półce jeśli ktoś ma Cream'a z 2011 roku:)