Andrzej Dudziński jest pisarzem, scenarzystą telewizyjnym, reżyserem filmów dokumentalnych, reporterem. Ma dwie wielkie pasje – uporządkowanie i opisanie najwcześniejszych śladów polskich w Ameryce oraz Kaszuby. Pierwszą realizuje, publikując książki, drugą – tworząc filmy dokumentalne.
Dawny świat, nie tak mały jak teraz, pełen marzeń, miłości, brawury i wiary, miesza się z teraźniejszością. Teraźniejszością skurczonego świata gdzie wszędzie jest blisko, ale okazuje się iż takie sprawy jak miłość, wiara, chęć poznania wciąz jest taka sama pomimo upływu czasu.
Powieść posiada wszystko czego potrzeba aby czytanie sprawiało przyjemność.
Ciekawy pomysł i to z naszego podwórka. Ciekawa akcja wypełniona masą informacji, jednak ujętych tak aby nie męczyły. Wręcz przeciwnie : aby zaciekawiały. Wiele razy bowiem sprawdzałam w czeluściach internetu postacie czy wydarzenia tam wspomniane.
Autor z zębem i wysoce prawdopodobnie łączy ze sobą okruszki danych. Polska nuta jest bardzo bliski sercu.
Oprócz wątku typowo sensacyjnego jest też miejsce na obyczaj no i na miłość.
Bardzo przypadły mi do serca pełne wyrazistości opisy żeglugi i choć geografii nie lubię , w tym wydaniu wydała mi się piękna.
Jedynym zgrzytem były dialogi pisane troszkę jak scenariusz.
Może nie jest to dosłownie fajerwerk, ale czyta się świetnie, opowieść o Janie z Kolna jest poprowadzona z talentem, a przede wszystkim z ogromną wiedzą na temat badań historycznych, przeszłości, odkryć geograficznych. Wątek głównego bohatera z teraźniejszości jest trochę irytujący, słabszy, ale na szczęście nie dominuje. Nadia i ruska mafia pasują tutaj jak pięść do nosa, ale trudno, dla Jana i jego wyprawy warto przymknąć oko