Dziewczyny z łagrów Monika Zgustova 8,1
ocenił(a) na 58 tyg. temu Bardzo lubię czytać książki z serii PRAWDZIWE HISTORIE, gdyż opierają się na faktach autentycznych, opisują właśnie prawdziwe historie osób, które przeżyły wydarzenia związane z jakimś istotnym okresem historycznym i są naocznymi (często ostatnimi) świadkami jakichś wydarzeń. Podobnie wygląda sprawa książki "Dziewczyny z łagrów". Kilka pań, które udzieliły wywiadu do tej książki, już niestety, nie żyje. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że w większości dożyły sędziwego wieku i pomimo dramatycznej młodości, zdążyły posmakować normalnego (a nie tylko łagrowego czy zesłańczego) losu.
Każda z tych opowieści jest inna, ale łączy je wspólny mianownik: skazanie za jakąś błahostkę na katorżniczą pracę w syberyjskim łagrze lub na zesłanie. Pośród nich znalazły się również znane osoby ze świata kultury, między innymi: gwiazda filmowa, znana poetka, kochanka pisarza Borysa Pasternaka, która była pierwowzorem Lary z książki "Doktor Żywago" czy żona kompozytora. Niektóre z tych kobiet twierdzą, że dzięki pobytowi w łagrach ich życie było pełniejsze, bo po takich doświadczeniach nic już nie jest w stanie człowieka złamać. Mówią, że obozy okazały się przydatne w ich życiu również dlatego, że pozwoliły im zawrzeć przyjaźnie, jakie można nawiązać tylko w ekstremalnych warunkach życiowych. Przytoczę tu też istotny cytat:" Bycie człowiekiem polega na wysiłku by być nim w każdej chwili". Ale niektóre z kobiet są zdania, że pobyt w obozach to strata czasu, sił, energii i zdrowia. Podkreślają jak ważną rolę w niewoli pełniły książki. Pani Jelena mówi, że:" Nikt nie jest w stanie pojąć, ile dla więźniów znaczyła książka, to było ocalenie. Piękno, mądrość i cywilizacja pośród barbarzyństwa!". Albo takie zdanie:" Książki mają swoje życie, swoje losy i swoje przeznaczenie, tak samo jak ludzie".
Natomiast zupełnie nie pasowała mi do tej książki historia Natalii Gorbaniewskiej. Nie była łagierniczką, tylko działającą w bardziej współczesnych czasach aktywistką opozycji, która w dodatku nie wzbudziła ani mojej sympatii ani współczucia. W jej przypadku można powiedzieć: "Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie", gdyż pewne działania podejmowała mając świadomość ryzyka i wynikających z tego konsekwencji. Natomiast większość pozostałych rozmówczyń ponosiła srogie i nieludzkie kary za wyimaginowane przestępstwa.
Odniosłam wrażenie ogólnego chaosu tej książki. Opowieści dobrane na zasadzie "kogo uda mi się dorwać, z tym porozmawiam" oraz czasami sarkastyczne uwagi czynione przez autorkę pod adresem którejś z rozmówczyń mocno mnie wkurzały. Książka zawiera sporo zdjęć, ale przy jednej z historii aż się prosiło o zdjęcia a ich nie było, a chodzi mi o laleczki i książeczki zrobione dla pani, która przyszła na świat w łagrze i jej mama oraz więźniarki robiły jej ręcznie różne zabawki i czytanki. Dlaczego autorka nie wpadła na to, że warto te rzeczy pokazać? Zdarzało się autorce przerywać monologi mocno starszych już przecież kobiet, czym wybijała je z rytmu i irytowała. Odmawiała też poczęstunku, na przykład zjedzenia kawałka ciasta do herbaty, co jest niegrzeczne. Pomimo ciekawych i dramatycznych przeżyć każdej z bohaterek, książka wyszła autorce przeciętnie, aczkolwiek warto ją przeczytać aby poznać te opowieści.