Jack z Baśni. Księga pierwsza Bill Willingham 6,7
ocenił(a) na 138 tyg. temu Pierwszy z trzech tomów wydania zbiorczego spin-offu Baśni, czyli Billa Willinghama nie przypadł mi do gustu. Dlaczego tak się stało?
Na wstępie przyznam, że nie czytałam Baśni Billa Willinghama, za co pewnie zostanę skrytykowana, ale proszę o chwilę uwagi. Liczyłam na to, że Jack z baśni będzie tym komiksem, który zachęci mnie do ich poznania! W końcu gatunek ten od zawsze urzekał mnie swoją kreatywnością, przesłaniem, tudzież zapadającymi w pamięć postaciami. To powiedziawszy, muszę orzec, iż przede wszystkim nie zdołałam polubić Jacka, a przecież nie jest tajemnicą, że, jak większość kobiet, mam do łotrów słabość! Odniosłam natomiast wrażenie, że mężczyznę chciano wykreować na sympatycznego gagatka, podczas gdy jego niemoralne czyny pozostawały niepoparte żadną sensowną, jak dla mnie motywacją i wykraczały daleko poza próg tolerancji. Oczywiście ktoś mógłby teraz zauważyć, że taki właśnie był zamiar, a jego charakter pokrywa się z tym, co możemy przeczytać na okładce. Pewnie miałby rację, co nie zmienia faktu, że nie tak sobie to wyobrażałam. W postaci Hornera nie ma nic, co przyciągnęłoby moją uwagę lub obudziło do niej, choć cień sympatii. Nie przeszła ona żadnego rozwoju, a ponadto zabrakło jej głębi i złożoności. To zaś poskutkowało moim brakiem zainteresowania przygodami, jakie odbywała.
Wiedząc już, że nie polubię się z Jackiem, w pewnym momencie zaczęłam szukać jakiejkolwiek postaci, której losy chciałabym śledzić i dla której z chęcią przeczytałabym ten komiks do końca. Niestety żadnej takiej nie znalazłam, przez co lektura szła mi opornie i pragnęłam jak najszybciej mieć ją za sobą.
Więcej na: CzasoStrefa