Książka napisana bezbarwnym językiem, bardzo dobra jako zapychacz czasu. Gdy obraliśmy już ziemniaki na obiad, nastawiliśmy na gazie, czekamy aż się przypalą, albo gdy szyba wypadła z okna i tęsknie wypatrujemy szklarza i czujemy że tracimy czas gdyby nie..... no właśnie nie to, że można kawałek po kawałeczku ją przeczytać. Ja osobiście czytałem ja przez rok, wielokrotnie przypominając sobie zapomniane fragmenty, cofając się do początku i przewijając do końca. Czytałem ją nielinearnie. W ten sposób spełniła ona me oczekiwania. Nie polecam korzystać z niej w sposób odmienny.