Miesięcznik Fantastyka, nr 4 (1/1983) Marek Baraniecki 6,7
ocenił(a) na 75 lata temu Krzyżówka - George Collyn
Zakłócenia pracy teleporterów skutkują zamianą świadomości pomiędzy kobietą i mężczyzną. Humorystyczne, ale z odrobiną głębszej treści, spojrzenie na transseksualizm. W 1983? A jednak. Konstrukcyjnie i literacko w miarę zgrabnie.
6,5/10
To jeszcze nie koniec, Dowódca, Odpowiedź - Fredric Brown
Trzy szorty średniej klasy. Pierwszy o pierwszym kontakcie, niby zabawne ale już wtedy (1983) to kawał z brodą. Żart na temat problemów seksualno-płciowych dalekich wypraw kosmicznych. Do przyjęcia. Trzeci o stworzeniu boga przy pomocy informatycznej osobliwości. Może być. Oceny odpowiednio:
3/10, 5/10, 6/10
Sługa miasta - Pierre Marlson
Władza, kontra lud. O procesach społecznych, pryncypiach, itp. Niezbyt wyszukane literacko i koncepcyjnie.
6/10
Ostatni wywiad Adama Susbe - Luben Diłow
Kobiety rządzą światem, mężczyźni zasadniczo postrzegani są jedynie jako obiekty, których wartość wyznaczana jest głównie na podstawie cielesnej doskonałości (powszechnym jest pogląd, że ciało mężczyzny jest o wiele bardziej atrakcyjne, powabne i estetyczne niż ciało kobiety). Opowiadanie problemowe, zupełnie niezłe.
7/10
Karlgoro, godzina 18.00 - Marek Baraniecki
Zdecydowanie najmocniejszy punkt programu. Doskonały pomysł z pogranicza sf i metafizyki. Opowiadanie bardzo dobrze napisane, ładnie skonstruowane, postacie jak należy. Rzecz, która w ogóle się nie zestarzała.
9/10
Zapomnij o Ziemi - C. C. MacApp (część 2)
Ziemia po zagładzie, przegrała wojnę z obcą cywilizacją (tak w ogóle, to tych cywilizacji jest trochę i ciut ciut i zajmują jakieś trudne do pojęcia przestrzenie/obszary wszechświata). W kosmosie zostało kilkuset mężczyzn, bez kobiet, co naturalnie nie wróży najlepiej ludzkiej rasie i skutkuje degeneracją niedobitków. Aż nagle okazuje się, że kobiety gdzieś tam jednak są ale za informację gdzie, trzeba zapłacić na kilka sposobów, a głównie chodzi o to by włożyć palce między drzwi a futrynę i sprowokować wojnę między galaktycznymi imperiami. Niemal wszyscy zdolni do noszenia broni (czyli w zasadzie wszyscy),stadem, zgłaszają akces i zabierają się ochoczo do awantury.
Pomysł i scena zakrojone są bardzo szeroko lecz opisane krańcowo skrótowo, to w zasadzie koncept sagi. Jest tu mnóstwo miejsc i sytuacji które aż się proszą o szersze potraktowanie a załatwione są kilkoma akapitami. Dodatkowo bóg z maszyny ma tu pełen etat i nadgodziny.
Leżą i kwiczą: konstrukcja psychologii postaci, pomysł na obce rasy (wszystkie zachowują się tak samo i przypominają angielskich dżentelmenów z połowy XX w.),procesy socjologiczne. Ogólnie jest naiwnie i infantylnie.
Warsztat literacki mierny, tłumaczenie równie kiepskie. Narracja monotonna, jednostajna, bez polotu. Emocje aż kipią w opisach, czytelnik pozostaje chłodny, bez wzruszeń.
Ciekawy jest pomysł na grawitację i późniejsze rozwinięcie w postaci koncepcji napędu grawitacyjnego. Acz gdy autor uderza w szczegóły fizyczne zaczyna być słabo.
Tu i tam są pomysły, które mogły być brylantami gdyby nie amatorka wykonania.
Oczywiście te zarzuty stawiane są z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika. Pół wieku temu pisało się inaczej i powieść mogła być odbierana znacznie lepiej. Niestety bardzo się zestarzała, myszką nie trąci a cuchnie na odległość i dziś raczej nie jest warta lektury.
4/10
Publicystyka:
Fantastyka hiszpańska i twórczość Gabriela Garcii Markeza w tym kontekście. Dalej o niewidzialności, zadaniach literatury fantastycznej, przyszłości telepracy (biuro w domu),komiksowej erotyce i kształcie bułgarskiego światka fantastycznego (wyjątkowo mizernego). Kilka ciekawostek ze światowej nauki. Wszystko to zupełnie znośnie przedstawione.
Recenzje:
Dwie książki - Wyspa Ballarda i Senni zwycięzcy Oramusa. Pierwsza zinterpretowana chyba trochę przesadnie, druga mgliście. Film - Conan - bardzo pobieżnie i płytko, to w sumie zapowiedź planów redakcji, w domyśle głębszych, mających na celu przybliżenie postaci osiłka.
Korespondencja:
Redakcja z dumą prezentuje korespondencję z Arturem C. Clarkiem. Z dzisiejszego punktu widzenia to najbardziej interesujący punkt numeru.
Komiks:
Zodiakalna afera
Funky Koval ratuje świat przed zgubnymi konsekwencjami manewrów drolli. Jest jakaś koncepcja, słabo wprowadzona w życie.
Graficznie 8/10
Fabularnie 4/10
Całość 7/10