Długa podróż "Ikara" Luben Diłow 6,2
ocenił(a) na 713 lata temu Czytając tą książkę miałem chwilę zwątpienia, już chciałem ja rzucić w kąt, ale... powstrzymałem się i przebrnąłem przez nią.
Zapytacie pewnie co takiego w niej było dla mnie odpychającego? Już wam odpowiadam, główny bohater. Bo mamy oto przed sobą pierwszego Ikarczyka, człowieka ery gwiezdnej z małym defektem chromosonalnym; i ten właśnie defekt napędza naszego bohatera do działania, a raczej do walki ze wszystkim o wszystko. Nasz dzielny ikaryjczyk przekonany, że jest panem sytuacji i wszyscy mu się podporządkują, tak naprawdę jest ciągle puszczany w balona. Dla mnie osobiście ta postać trochę się nie klei, ponieważ z jednej strony mamy człowieka, który ciągle o coś walczy, nawet o najmniejszą błahostkę, a z drugiej jest umiejętnie sterowany przez "system". Jednak największą wadą naszego małego bohatera jest jego filozofanie, po dziś dzień nie mam pojęcia i nawet nie chcę wiedzieć o co w tym wszystkim chodziło. Skończyło się to tak, że dysputy z samym sobą stały się po prostu miałkie i trudne do przejścia. Być może autor nie chciał stworzyć bohatera idealnego,zdobywcę kosmosu, supermena bez skazy, no i odbiło się to niezłą czkawką na naszym doktorku.
Zastanawiacie się pewnie dlaczego moja ocena to 4/5? Już wam odpowiadam, ponieważ pomimo miałkiego bohatera oraz kilku płaskich postaci 2 planowych, historia przedstawiona przez autora broni się. Mamy tu oczywiście wynalazki, które dla nas są już codziennością, jak telefony komórkowe czy ipad'y, ale także technologie napędu fotonowego, który właśnie powoli jest przez NASA wtłaczany do użytku, najpierw do satelitów okołoziemskich, ale wkrótce być może umożliwi nam podróż do gwiazd. Ale mówiłem coś o historii przedstawionej. A więc nasi dzielni bohaterowie prą przed siebie w otchłani złowieszczego kosmosu w poszukiwaniu cywilizacji pozaziemskiej. Na swej długiej drodze napotykają wiele przygód, no wiele to może za dużo powiedziane, ledwie kilka, no... z 4. Niestety tylko właśnie te 4 zwroty akcji podnoszą całą historię i pozwalają jej się podnieść z otoczki filozoficznej niskich lotów. Ale są to tak znaczące cztery zwroty akcji, że pozwalają tą książkę ocenić tak wysoko.
Co mnie jeszcze zdziwiło w tej historii? Chyba to, że nie ma w niej jakiejś konsekwencji, że ta ogromna ekspedycja badawcza, nadzieja ludzkości na poznanie wszechświata i swego miejsca w kosmosie, olewa wszystko i próbuje stworzyć własną cywilizację.
Autorowi miałbym do zarzucenia, że z powieści s-f próbował zrobić dzieło na poziomie Platona, ponieważ męczył mnie filozofią przez 3/4 książki, ale z zastosowanych zagadnień fizyki nie potrafił się wybronić. Autor podejmuje próbę wyjaśnienia pewnych zjawisk i mechanizmów fizyki działających w tym uniwersum, ale to kompletnie nie potrafi się wybronić...