Margit Sandemo jest norweską pisarką, znaną przede wszystkim z bestsellerowej serii Saga o Ludziach Lodu. Jej książki łączą w sobie romans, kryminał, powieść historyczną i fantastykę. Margit Sandemo jest drugą córką Andersa Underdala i jego żony Elsy Reuterskiöld. Ojciec Margit był Norwegiem, a matka Szwedką, szlachcianką, spokrewnioną ze szwedzkimi rodami Oxenstierna i Waza. Elsa Reuterskiöld zapłaciła za swoje małżeństwo z Andersem Underdalem utratą tytułu szlacheckiego. Poza Margit, małżeństwo Underdal miało czworo dzieci: najstarszą córkę Evę i trzech synów: Andersa, Axela i Embrika. Anders Underdal kupił drobne gospodarstwa Huldrehaugen w Grunke i Moen niedaleko Fagernes. Tam Margit spędziła najwcześniejsze dzieciństwo, tam nasiąkła norweską kulturą ludową, nauczyła się miłości do natury. Małżeństwo rodziców niestety kulało, matka tęskniła za swoimi stronami i ostatecznie wraz z dziećmi wróciła do rodzinnego kraju. Margit dorastała między Szwecją a Norwegią, co zaowocowało m.in. doskonałą znajomością zarówno norweskiego, jak i szwedzkiego. W dzieciństwie Margit Sandemo trzykrotnie stała się ofiarą gwałtu. Wkrótce po pierwszym gwałcie (miała wówczas mniej więcej osiem lat) pojawiły się wizje. Margit Sandemo dostrzegała postaci zmarłych oraz istoty z innych wymiarów, a także tych, których nazywa się duchami opiekuńczymi ludzi, słyszała głosy. Popełniła jednak, jak twierdzi, błąd, opowiadając o tym i trafiła do szpitala dla psychicznie chorych. Powtórzyło się to kilkakrotnie. Dopiero ostatni lekarz, podszedł do problemu z innej strony. Jego diagnoza była krótka: Margit nie jest chora, nigdy nie była. Ma za to dar jasnowidzenia i jedyne, co może zrobić, by odzyskać spokój, to zaakceptować wrodzone zdolności. Miała dwadzieścia jeden lat, kiedy po wojnie wróciła do Valdres, by szukać swoich korzeni. Tam właśnie poznała Asbjørna Sandemo, starszego od niej o osiem lat hydraulika. Ich ślub odbył się w Strängnäs w Szwecji 29 marca 1946. Jak sama napisała w autobiograficznej części ostatniego tomu Sagi o Ludziach Lodu, nie da się przecenić tego, co mąż dla niej uczynił: pomógł jej uporządkować zawikłane, pełne kłopotów i niejasności życie: "Asbjørn to mój punkt oparcia, moje bezpieczeństwo. Bez niego byłabym bezradna". Przez ponad pięćdziesiąt lat byli nierozłączni. Urodziło im się troje dzieci, córka Tove oraz dwaj synowie, Henrik i Bjørn. Asbjørn Sandemo zmarł w 1999 roku. Margit Sandemo, wnuczka norweskiego noblisty Bjørnstjerne Bjørnsona, zaczęła pisać po czterdziestym roku życia. Twierdzi, że gdy zasiadła do swojej pierwszej książki, miała już w głowie trzydzieści gotowych powieści. Tę pierwszą księżkę (De tre friarna, w Polsce znana pod tytułem Fatalna miłość) zakupiło czasopismo, gdzie ukazywała sie w odcinkach. Książki Margit Sandemo znane są przede wszystkim w Norwegii, Szwecji, Danii, Islandii, Finalndii, Polsce, na Węgrzech i w Niemczech. Przede wszystkim, gdyż jedną z nich wydano na Sri Lance; poza tym istnieje pirackie wydanie Sagi o Ludziach Lodu w Rosji.http://www.margitsandemo.co.uk/
Tak o, dam o jedną gwiazdkę za dużo. Niech ma za dostarczoną mi rozrywkę.
Zapewne w innych okolicznościach Vendelin denerwowałaby mnie niemiłosiernie swoją naiwnością i płaczliwością, ale, jako że jest to dobrze umotywowane fabularnie, praktycznie nie zwracałam na to uwagi. Jej wrażliwość czasem wydawała mi się wręcz urocza, a i kilka razy dziewczyna zaskakuje przejęciem inicjatywy 👍.
Varg to niezrównoważony psychicznie chłop, co było świadomą decyzją autorki i nie znika ot tak, kiedy nam wygodnie. Nie, to bardzo trudny bohater z przeszłością, która odcisnęła na nim piętno i ma wpływ na jego relacje z ludźmi. Kilka razy zostaje wręcz podkreślone, jak bardzo toksyczne relacje tworzy. Bardzo mnie usatysfakcjonował – no, może z wyjątkiem samej końcówki 😅.
Przy omawianiu postaci pozwolę sobie jeszcze wspomnieć o Tokem, który prawie od samego początku doprowadzał mnie do szału swoim ego i byciem pick me. Staram się brać pod uwagę to, że nie miał łatwo w żyćku, ale w żadnym razie nie usprawiedliwia to traktowania innych jak ściery. Toke ma w sobie zero wdzięczności dla ludzi i wykorzystuje ich, żeby się dowartościować.
Opisy i narracja w powieści może nie są najwyższych lotów, ale robią klimat (tak, czuć tu Skandynawią),a dialogi często są przezabawne. Nie wiem, czy takie było założenie i mnie to nie obchodzi. Co się pośmiałam, to moje 😆. Nie da się chyba zachować powagi przy kilku głupszych scenkach.
A teraz pora na najważniejsze (zdaniem niektórych),fabułę. Może miejscami jest naciągana do granic sprężystości, ALE przez większość czasu prezentuje się raczej solidnie. Obyło się oczywiście bez żadnych ✨wow✨.
Moim zdaniem najbardziej rozczarowuje zakończenie, ale nie będę nikomu psuła zabawy, wdając się w szczegóły. W każdym razie da się je znieść i pozostać z przyjemnymi emocjami po przeczytaniu książki.
Powrót do przygód Tiril i Moriego. Przy każdym tomie zachwycam się tym, jak Margit Sandemo potrafi zainteresować światem przedstawionym, przeplatając historię z mistycyzmem i czysto obyczajowymi elementami.
Książka, tak jak poprzednie części, jest uroczo naiwna, mimo wszystko ta naiwność idealnie pasuje do ciężkich w niej tematów. Nie mamy tutaj jakiegoś dobrego rozwoju postaci, zostały one już z góry zarysowane na początku historii i nawet pomimo przeskoków czasowych (tutaj aż kilkanaście lat),nie zmieniają się oni za bardzo. Co ciekawe, postaci ważne w poprzednich tomach stają się nagle tylko wspominkami, którym poświęcona jest niecała strona, czasami nawet jeden akapit.
Powracamy również do wątku pogoni za bohaterami, na czele której stoi mistrz pewnego zakonu. Właśnie fabułą stoi książka, liczne zwroty akcji przytrzymują czytelnika przy sobie na dłużej. "Próba ognia" kończy się w taki sposób, że aż się chce sięgnąć po kolejny tom.
Nie jest to bardzo zobowiązująca lektura, jest też bardzo krótka i możliwa do przeczytania przy jednym posiedzeniu, ale naprawdę godna polecenia.