Aquiloński patrol, na granicy pustkowia Piktów, uciekając przed dzikusami ukrywa się w podmokłej jaskini. Znajdują w niej posąg, o twarzy ich byłego króla - Conana. Jeden z żołnierzy, którego matka była piktyjką zna legendę tego posągu.
Otóż król Conan, zanim nim pozostał, pływał po morzach wraz z Belit na pokładzie Tygrysicy. Jednak Czarne Królestwa zabrały Belit, podobnie jak resztę załogi i Conanowi nie pozostało nic innego jak tylko oddać ich morzu. Wyruszył samodzielnie przez dżunglę, aby wrócić do cywilizowanych krain. Po drodze spotyka grupę wojowników plemienia Bamule polujących na dzika. Przyłącza się do polowania i z ust umierającego Vendhiańczyka dowiaduje się o Wrotach Demona. Czarodziej przesiadujący na Pustkowi Piktów otwiera Wrota Demona co pewien czasu i przenosi przez nie różnego rodzaju kreatury. Conan nie planowałby przekraczać Wrót, gdyby nie pewna czarująca hebanowoskóra niewiasta, która zdecydowała się akurat tamtędy uciec :)
Conan wraz z grupą wiernych Bamule wkracza we Wrota Demona i znajduje się nigdzie indziej jak na Pustkowiu Piktów.
Co knuje czarnoksiężnik i po co otwierał Wrota? Jak ma się posąg o twarzy Conana, do niego samego?
Legenda mówi, że więzy krwi mogą rozkazywać posągowi...
Bardzo lubię historie o Conanie z czasów kiedy został on już królem Aquilonii i rządził nią wraz ze swoją żoną Zenobią. Ta historia jednak dłużyła mi się niemiłosiernie. Długie wędrówki przez dżungle, długie wędrówki przez Pustkowie Piktów, długie wędrówki po jaskiniach. Odniosłem wrażenie, że motywem przewodnim książki są długie wędrówki. Nie polecam, nawet jako odskocznię od ciekawszych powieści. Można ten czas wykorzystać inaczej.
Akcja tej powieści dzieje się zaraz po Czerwonych Ćwiekach, kiedy to Conan z Valerią uciekają z Xuhotl po masakrze tego miasta. Ucieczka oczywiście przebiega przez Czarne Królestwa, a tam akurat dwa zwaśnione ze sobą plemiona toczą wojnę. Jedno z nich, ze zorganizowaną armią walczącą w szeregu, tarcza przy tarczy, posiadające wsparcie boskiego Żywego Wiatru oraz dzielnie stawiające im czoło drugie, z potężnym szamanem i dzielnymi wojownikami oraz umiejętnością walki na rzece.
Conan z Valerią, w trakcie ucieczki, nie do końca intencjonalnie wplątują się w ten konflikt i po przejściu prób, przyłączają się do jednego z nich.
Czy imię Amra Lew będzie wysławiane przez większą ilość plemion w Czarnych Królestwach? Czy Conan wreszcie zdobędzie serce opornej Valerii?
Kolejna przygoda Conana tocząca się dość powolnym rytmem. Nie do końca podobają mi się przygody Conana, które w stu procentach dzieją się w dżungli. Brakuje mi w nich szczęku oręża, pełnych intryg magów, skrytobójców oraz potężnych armii ścierających się ze sobą. Według mnie takie przygody tylko kastrują piękny świat hyboryjski z tego co najlepsze, bo czymże jest uniwersum Conana bez potężnego maga-kapłana Seta, hyrkańskich konnych łuczników, czy aquilońskiej ciężkozbrojnej konnicy?