Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Melanie Rawn
5
6,2/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
169 przeczytało książki autora
586 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Epopeja. Legendy fantasy Trudi Canavan
6,7
Powrót do antologii, powrót do fantasy
Lubię antologie wszelkiej maści, o czym doskonale wiecie. Wiecie również, że nie lubię fantasy. A gdyby tak połączyć antologie i fantasy? Co z tego wyjdzie? Jak myślicie? Spróbuję Wam to przedstawić na podstawie omówienia najnowszej antologii fantasy wydanej przez Rebis – p.t. Epopeja. Legendy fantasy pod redakcją Johna Josepha Adamsa.
Celowo użyłem słowa „najnowszej”, bo dla wydawnictwa Rebis wydawanie antologii fantasy to już coś na rodzaj tradycji. Począwszy od Legend (pierwszy i drugi tom) - bardzo dobre antologie, które przeczytałem z przyjemnością, a kończąc na kilku innych, wśród których można znaleźć tzw. nieporozumienia (Miecze i mroczna magia, Czarnoksiężnicy, Chodząc nędznymi ulicami). Niemniej jednak pozycje Rebisu są zawsze wydane bardzo ładnie edytorsko - twarda oprawa, dobry papier, obwoluty. Nic tylko postawić na półce i podziwiać.
O ile dobrze pamiętam, w przeszłości antologie wychodziły w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Tym razem antologia fantasy ukazała się na Święta Bożego Zmartwychwstania. To mniej prezentowe święta, ale jednak.
Okładka, powiedzmy, klasyczna, pasująca jednak mocno do tytułu i całego fantasy. Jak dobrze wiecie, fantasy jest takie sobie, cóż…, pewnego poziomu nie przeskoczy. Na okładce tytuł błyszczy złotymi literami i mamy tu dużo nazwisk znanych autorów. Wszystko po to, żeby przyciągnąć czytelnika. To dość dziwna metoda, ale wciąż skuteczna.
Zastanawiacie się pewnie, po co czytam fantasy, skoro nie lubię tego gatunku? Dobre pytanie. Sam się czasami nad tym zastanawiam. Zdarza mi się przeczytać kilka książek fantasy na rok, tak do pięciu, żebym mógł je policzyć na palcach jednej ręki. Nie więcej, bo szkoda mi czasu, ale jednak czytam. Chyba dlatego, że czasami trzeba się odprężyć, przeczytać coś innego, lekkiego (i nie chodzi tu o ciężar, bo antologiami Rebisu, czy ostatnim Sandersonem, czy też Eriksonem z Maga, można sobie nabić niezłego guza). Stąd też najbliżej mi do moich ukochanych mitologii, z których to w latach młodzieńczych przeszedłem do fantastyki. Tak więc odpowiadając na Wasze nie zadane pytanie – czytam fantasy dla odprężenia, dla przeczytania opowieści, snutych historii, tak, żebym poczuł się jak przy kominku, kiedy babcia czyta mi bajki. Są to ciągle te same bajki, bo przecież fantasy opiera się na kilku, może kilkunastu pomysłach i realizacjach, reszta oczywiście zależy tylko do autora i jego warsztatu. Z fantasy uwielbiam Ziemiomorze Ursuli K. LeGuin i …, i to by było właściwie tyle. Nie rozumiem zamieszania z G.R.R. Martinem. Dodam, że z polskiego fantasy lubię prozę Roberta M. Wegnera, bardzo dobrze czyta się jego książki.
Dobrze, czas przestać marudzić na fantasy i wrócić do omówienia antologii. Zrobię to tym razem nietypowo. Książkę skończyłem tydzień temu, tak mniej więcej, obecnie żyję życiem Kurta Vonneguta czytając jego biografię, więc mogę spróbować omówić poszczególne opowiadania zamieszczone w zbiorze. Na zasadzie - „pamiętam, nie pamiętam, dobre, słabe”. Mamy tu 16 opowiadań, jedne dłuższe, inne krótsze, o każdym coś napiszę. Zaczynamy!
1. Powrót do domu autorstwa Robin Hobb – muszę przyznać, że czytałem już twórczość tej autorki i mam miłe wspomnienia. To całkiem dobre opowiadanie, wciąga, chce się żyć życiem bohaterów i przeżywać je. Niestety, jest to powtórka u nas, wcześniej opowiadanie było zamieszczone w antologii Legendy II. Ale i tak to jeden z jaśniejszych pozycji w zbiorze.
2. Zaklęcie rozwiązania Ursuli K. LeGuin – to autorka, która jest klasą samą dla siebie, tutaj nie ma co marudzić, to Mistrzyni. Jej opowiadanie jest jednym z lepszych w zbiorze, pomimo tego, że nie należy do najlepszych opowiadań autorki. Jest nie za długie, tak w sam raz. Było oczywiście wcześniej w Polsce drukowane w zbiorze opowiadań Autorki.
3. Człowiek z płomieni Tada Williams - znowu powtórka z Legend, ale tym razem z pierwszego tomu. Dobre opowiadanie, poprawne, szybko się je czyta i szybko się o nim zapomina, tyle mogę napisać.
4. Gdy kręci się koło Aliette de Bodard – nie znałem autorki, nastawiłem się źle i niepotrzebnie, bo to bardzo milutkie, orientalne opowiadanie. Podobało mi się. Na plus.
5. Alchemik Paolo Bacigalupi – opowiadanie drukowane u nas parę lat temu w FWS, ale nie pamiętałem go. Dobry pomysł na świat, ale realizacja taka sobie, szału nie ma, zwłaszcza końcówka, można było to pewnie lepiej rozegrać (lepiej dla mnie, bo PB pewnie wiedział, co chciał osiągnąć). Jedno z tych, do których mam jakieś „ale”.
6. Magia piasku Orsona Scotta Card – to człowiek, który pisze tak, że zawsze się to dobrze czyta, ale zazwyczaj niewiele pozostaje po dłuższym czasie. Opowieść o zemście, którą się szybko zapomina (opowieść, a nie zemstę),to chyba nie jest najlepsza reklama?
7. Droga do Levinshir Patricka Rothfussa – próbowałem kiedyś przeczytać Imię wiatru, ale nie zmogłem tego, potem dowiedziałem się, że jest straszny szał na autora. Ten fragment pochodzi z drugiego tomu Strach mędrca. Rewelacja to nie jest, ale bardzo dobrze napisane, wciąga. To i tak dużo jak na fantasy, nie uważacie? Bardzo możliwe, że gdybym rozpoczął przygodę z Rothfussem od tego fragmentu, może pociągnąłbym tę znajomość dalej? Jedno z ciekawszych w zbiorze.
8. Rysn Brandona Sandersona – i znowu fragment powieści, tym razem krótki. To z Drogi Królów, jednej z nielicznych pozycji fantasy, które ostatnio przeczytałem. I nawet by mi się bardzo spodobała, gdyby była tak o połowę krótsza. Co do opowiadania, miły fragment, właściwie opis sytuacji. Poprawny. Tyle.
9. Gdy bogowie się śmieją Michaela Moorcooka – to autor, co do którego nigdy nie mogłem pojąć, dlaczego ludzie go czytają. I po przeczytaniu tego opowiadania wciąż nie mogę tego pojąć. Nie oznacza to, że opowiadanie jest złe, ale takie jakieś nijakie.
10. Matka całej Rusi autorstwa Melanie Rawn – gdy przeczytałem to opowiadanie, pomyślałem sobie: Kurcze, dlaczego to się znalazło w tym zbiorze? A dzisiaj, tydzień po przeczytaniu w ogóle nie pamiętam, co tam się działo i jakoś nie mam nawet ochoty sobie przypominać.
11. Brzegiem rzeki śmierci Kate Elliott – moje największe rozczarowanie, ale nie dlatego, że to jakieś bardzo złe opowiadanie, ale dlatego, że zamierzałem w najbliższym czasie zabrać się za sagę Elliott wydawaną przez Zyska i spółkę, a po przeczytaniu tego opowiadania na pewno tego nie zrobię. To było po prostu nudne.
12. Oddany sługa Mary Robinette Kowal – następna nieznana mi autorka i następne pozytywne zaskoczenie. Rewelacyjne nie było, ale naprawdę dobrze się czytało, na dodatek całkiem fajny pomysł. Na plus.
13. Narkomanta N.K. Jemisin. Kojarzę autorkę z wydawnictwem Akurat, ale Papierowy Księżyc też wydał coś jej autorstwa. Znowu zaskoczenie dla mnie, bo udane opowiadanie, a nastawiałem się na zaledwie poprawność. Podobał mi się pomysł i wykonanie.
14. Konflikt trwa w pamięci Carrie Vaughn – znowu nieznana mi autorka, więc wypadałoby, żeby było znowu dobre opowiadanie, ale wiecie, jak to jest. Nie mogę Wam tego napisać, bo nic, absolutnie nic, nie pamiętam z opowiadania. Nawet po przekartkowaniu, żeby dać mu szansę. Niestety.
15. Szalony uczeń Trudi Canavan – autorka u nas bardzo znana, promowana przez wydawnictwo Galeria Książki. Gdybym miał na podstawie tej opowiadania sięgnąć po inne pozycje autorki, to nie sięgnąłbym. Po co? Opowieść o uczniu maga, który pojawiając się znikąd rozwala wszystko. Niestety niewiarygodne i wprawdzie się czyta, ale co z tego?
16. Inny Juliet Marillier – ostatnie opowiadanie i ostatnie nieznanej mi wcześniej autorki. Całkiem dobry, zacny pomysł, wykonanie i końcówka słabe.
Dalszy ciąg na stronie:
http://szortal.com/node/7426
Epopeja. Legendy fantasy Trudi Canavan
6,7
Miało być rewelacyjnie. Przeczytałem opis i napaliłem się na tę książkę jak przysłowiowy szczerbaty na suchary. Szesnaście opowiadań, z czego ponad połowa nigdy nie publikowana po polsku! Gwiazdorskie nazwiska! " Jedna z pięciu najlepszych antologii fantastyki 2013 roku, znalazła się w finale World Fantasy Award!" I co? I... nierówno. Powiem tak, spodziewałem się zbioru opowiadań rewelacyjnych. Dostałem dwa, które mi się średnio podobały, cztery bardzo dobre i 10 dobrych, ale bez szału. Na pewno książka ta będzie pomocna, jeśli ktoś ma na celowniku kilku autorów, za których chciałby się w przyszłości zabrać - można sobie skosztować próbek poszczególnych światów i wybrać, co nam odpowiada. U mnie na przykład dużo większy priorytet dostało dwóch autorów:
- Rothfuss, którego "Droga do Levinshir" - moim zdaniem najciekawsze opowiadanie w tym zbiorze - narobiła mi smaku na "Imię Wiatru" (sprawdziłem: ten sam bohater, ten sam świat; a być może nawet opowiadanie jest wyciętym fragmentem "Imienia"?)
- Bacigalupi, za Alchemika - wizję świata, w którym istnieje magia, ale jej stosowanie jest zakazane, gdyż każde jej użycie niesie za sobą negatywne konsekwencje społeczeństwa, jako całości. Jeśli ten poziom utrzymuje w "Nakręcanej dziewczynie", to będzie co czytać.
Ogólnie fajnie, rzecz warta przeczytania, ale nie tak dobra jak oczekiwałem.