Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marc Shapiro
6
6,3/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
104 przeczytało książki autora
123 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Żony Beatlesów. Kobiety, które pokochali Lennon, McCartney, Harrison i Starr
Marc Shapiro
5,9 z 26 ocen
65 czytelników 10 opinii
2023
Stephenie Meyer. Biografia Autorki Cyklu Zmierzch
Marc Shapiro
6,2 z 37 ocen
126 czytelników 10 opinii
2010
All Things Must Pass: The Life of George Harrison
Marc Shapiro
6,5 z 2 ocen
7 czytelników 0 opinii
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Żony Beatlesów. Kobiety, które pokochali Lennon, McCartney, Harrison i Starr Marc Shapiro
5,9
Moja oceha mniej wynika z tego, że ksiażka mi się nie podobała, a bardziej z obiektywnej obserwacji nakładu pracy przy jej powstawaniu. Jest w 100% odtwórcza. To po prostu zlepek kilkuzdaniowych akapitów z wycinkami wywiadów. Nic nowatorskiego.
Ja w miarę fajnie spędziłam z nią czas, a przynajmniej przy niektórych bohaterkach. ALE! Nie jestem fanką Beatlesów, a o ich żonach wiedziałam tyle, że istniała Yoko Ono. Dlatego informacje zawarte w książce były dla mnie nieznane.
Jeżeli ktoś pasjonuje się życiem członków zespołu, śledził ich losy, czytał inne biografie i artykuły, raczej nic tu nowego nieznajdzie. Temat ledwie nadgryziony.
Na duży minus fakt, że książka jest wydana po kosztach. Aż się prosi kolorowa wkładka ze zdjęciami. W tego typu lekturach to właściwie obowiązkowe. Niestety tu nikt na to nie wpadł.
Żony Beatlesów. Kobiety, które pokochali Lennon, McCartney, Harrison i Starr Marc Shapiro
5,9
Autor na wstępie i w zakończeniu forsuje szczytną ideę jakoby teraz "nastały inne czasy" i wzrosło znaczenie kobiet w obecnym świecie, dlatego należy im się nieco więcej uwagi niż to było dotychczas w beatlesowskim uniwersum. Jasne, pełna zgoda - tymczasem treść jego książki wcale nie oddaje tego szlachetnego stanowiska. Krótkie rozdziały dotyczące kolejnych żon (już bardziej sztampowo ułożyć treści się nie dało) bynajmniej nie wyczerpują tematu. To raczej zdawkowa przebieżka po zaledwie nielicznych wątkach bogatej historii Fab4 - gdyż zaiste nie ma tu zbyt wiele miejsca na opisy życia niewiast w oderwaniu od splendoru sławy u boku mężczyzn znanych ze swojej pracy).
Autor zarzekał się, że wypełni luki po innych biografach Fantastycznej Czwórki, a tak naprawdę wziął to, co można było już przeczytać u poprzedników (nie robiąc im jednakowoż żadnej konkurencji),nie dodając jednocześnie niczego od siebie. Zresztą wystarczy spojrzeć na bibliografię, by stwierdzić, że nie bazował na zbyt rzetelnych źródłach, a w tekście głównym niejednokrotnie powoływał się na opinię niestety tych bardziej kontrowersyjnych pismaków. Dodać należy, iż sam nie przeprowadził wywiadu z ani jedną osobą dla celów niniejszej publikacji.
Shapiro zarzeka się, że na dobrą sprawę żadna z łącznie 9 małżonek nie została potraktowana poważnie ani przez znawców tematu, ani zupełnych laików, tymczasem portrety, które nakreślił są zupełnie bezbarwne i pozbawione ciekawszej perspektywy. Nawet Yoko Ono i Linda Eastman, które z tego grona mogą pochwalić się najobszerniejszym "autonomicznym" dorobkiem artystycznym, i tak są sprowadzone do "przystawki" do *prawdziwych artystów* uosabianych przez członków najpopularniejszego zespołu muzycznego w dziejach. Tym bardziej pozostałe "zalegalizowane partnerki" po prostu giną w opisach tych czy innych wydarzeń jako bardziej lub mniej istotne tło dla sławnych małżonków. Bynajmniej nie znajdziemy tu pogłębionych portretów psychologicznych ani skrupulatnych analiz małżeńskiego pożycia ani mniej lub bardziej skomplikowanych odpowiedzi na pytania o rozpady pierwszych związków (ewentualnie "złotych recept na udane powtórne małżeństwo"). A wydawcy kusili intymnym wglądem, pośrednio sugerowali brutalne kulisty związków... Czyli po co to wszystko?
W tym akurat wypadku można autora usprawiedliwić, niemniej jednak w książce o takim tytule można byłoby się spodziewać nieco więcej na temat kobiet, które prawie załapały się do elitarnego grona żon. O ile przygodne romanse oczywiście ciężko byłoby zliczyć i "usystematyzować" (w tak "lichej" pod kątem gabarytów publikacji zwłaszcza),tak z relatywnie niewielkim trudem można byłoby nakreślić grono mniej lub bardziej stałych dziewczyn muzyków. Doskwiera zwłaszcza niemal pominięcie w narracji narzeczonej Paula, aktorki Jane Asher.
Zdaje się więc, że książka powstała raczej z cwanych, a nie szlachetnych pobudek, a wykonanie sprawia wrażenie skleconego naprędce, acz nieco przerośniętego artykułu na zlecenie, a nie materiał na odrębną publikację. I to doprawdy średniej wagi, zważywszy na szereg nieścisłości (Dhani Harrison urodził się 1 sierpnia 1978 roku, a nie 1 grudnia, a więc przed ślubem George'a i Olivii),przekłamań, niezbyt trafionych interpretacji i zwykłych bzdur (już - po zaledwie kilku dniach od premiery - głośno jest o tym, jakoby "Beatlesi rozpadli się zaraz po koncercie na dachu w 1968". Koncert odbył się 30 stycznia 1969 roku, Lennon potajemnie obwieścił swoje odejście pozostałym członkom grupy we wrześniu bieżącego, a dopiero 7 kwietnia roku następnego "wygadał się" Paul, co poszło w świat i uznaje się tę datę za oficjalny koniec kwartetu). Nie ma co oczekiwać pedanterii faktograficznej po redakcji oryginalnej bądź rodzimej, więc bęcki należą się wyłącznie autorowi.
Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Czy decydując się na książkę o kobietach Beatlesów zupełnie pozbawioną fotografii, aby na pewno autor chciał podkreślić ich podmiotowość? Może oficjalna wersja wydarzeń rzeczywiście mogłaby tak brzmieć, ale wydaje mi się, że to kolejna sprytna zagrywka, by tylko uciąć dodatkowe koszta związane z prawami do fotografii. I tak oto otrzymaliśmy bodaj "najtańszą" książkę o The Beatles w dziejach. Będę kibicować śmiałkom, którzy pochylą się nad tym tematem należycie.