Czasami jest tak, że dana książka lub czasopismo podoba się bardziej niż innym użytkownikom LC z czysto osobistych, bardzo subjektywnych powodów. Tak było tym razem z kwietniowym numerem „Nowej Fantastyki”. Moja nota będzie zatem o przynajmniej jedną gwiazdkę wyższa.
Winna jest publicystyka, gdzie (co mnie samego zaskoczyło) przypadły mi najbardziej do gustu felietony Rafała Kosika i Tomasza Kołodziejczaka. Nie mając nic ze sobą wspólnego, poruszyły one tematy, które osobiście bardzo mnie interesują. Kosik pisze o FAKCIE, że systemy kastowe nie są li-tylko fenomenem kultury indyjskiej, ale mają się u nas, w Europie i w USA, równie dobrze. Popierają to badania genetyczne. A przyszłe technologie tylko pogłębią rozziew pomiędzy populacjami. Czas Elojów i Morloków jest bliski.
Kołodziejczak zwrócił natomiast uwagę na „poletko”, które „Nowa Fantastyka” zwyczajowo już ignoruje (i to od dziesięcioleci): zachodni sąsiedzi Polaków i ich literatura fantastyczna to raczej jakaś enigma dla czytelników tego czasopisma. Ostatni artykuł o takiej tematyce pojawił się tutaj w roku 2010! Panuje wyraźnie przekonanie, że za Odrą to już tylko Mordor... Autor nawołuje redakcję do bliższego przyjrzenia się nowoczesnej niemieckiej fantastyce, czemu ja mogę tylko przyklasknąć.
Z literatury znajdzie się w tym numerze coś porządnego z Polski: Istvan Vizvary prezentuje wcale ciekawy obraz poatomowej apokalipsy, połączony interesującym twistem z tematem Pierwszego Kontaktu. Wojciech Zembaty przedstawia natomiast alternatywną historię Aleksandra Wielkiego. Poruszył mnie tekst Scotta Siglera pt. „Siódmy dzień polowania” - tutaj motywy jak z „Dystryktu 9” Blomkampa zostały przetransformowane w coś ciekawego. Inne opowiadania numeru są również solidne: Czy to obserwacja dnia codziennego chochlików, czy pseudo-reportaż ze świata przyszłości, w którym samodoskonalące się roboty usuwają rasistowskie zachowania z własnego systemu (bardzo ku niezadowoleniu co niektórego klienta) – teksty te przypadły mi do gustu.
A Orbitowi dziękuję za przypomnienie filmu „Saturn 3”!
Wyobraź sobie, że budzisz się w kompletnej ciemności. Ciasne pomieszczenie wypełnia tylko odgłos twojego oddechu. Nie wiesz gdzie jesteś, kim jesteś, co tu robisz ani czemu jesteś unieruchomiony. Razem z tobą jest tu więcej osób, które tak samo nic nie pamiętają. Myślicie, że niedawno skończyliście dwanaście lat, ale patrząc na siebie, wiecie że jesteście praktycznie dorośli. Gdzie są rodzice? Czemu nic nie pamiętacie? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na korytarzach, które przemierzanie?
Zaciekawieni? Bo ja po tym opisie wiedziałam, że to coś dla mnie! Ta książka kompletnie mnie pochłonęła! Sam opis już mi zagwarantował, że to będzie świetne.
„Alive” to książka fantasy/ science fiction, której najbardziej charakterystycznym aspektem jest to, że my nic tak na prawde nie wiemy. Cały świat i historie poznajemy od zera razem z bohaterami. Jest wciągająca od pierwszych stron i ja nie potrafiłam jej odłożyć. Dwa tomy to ja dosłownie pożarłam!
Nie chce nic więcej o niej mówić, bo moim zdaniem im mniej o niej wiecie tym lepiej będziecie się przy niej bawić!😁
Są jednak dwa minusy
Pierwszy - w Polsce wydane są tylko dwa tomy.
Drugi - nie jest tak łatwo je dorwać.
Jednak polecam ją z całego serca, bo ja nie żałuje ani sekundy poświęconej poszukiwaniom ich.