Raz jeszcze o kobietach...
To ile tekstów zostało napisanych o kobietach wie chyba tylko katalog Biblioteki Narodowej. To ile dyskusji, konferencji, debat nam poświecono,ile kaw przy tym wypito hmm... myślę, że tego już nikt nie zliczy. Jesteśmy wciąż drogie Panie modnym tematem. Książka "Babskie gadanie" to kolejna propozycja z 2007 roku o nas i dla nas. Koncepcja świetna- zbierzmy kobiety w różnym wieku, z innym bagażem doświadczeń i przez ich teksty poznajmy różne punkty widzenia świata. Dołóżmy jeszcze przewrotny, lekki tytuł, który zepnie te wszystkie teksty w ładną klamrę. I fajnie. Do tej pozycji zachęciła mnie nota od wydawcy,w której odczułam, że będzie się działo z każdą następną stroną. Ja jednak trzęsienia ziemi nie poczułam, nawet małego tąpnięcia. Owszem znalazł się obecnie niemalże symbol kobiety- kot, trochę perfekcyjnej Pani domu, dnia codziennego kobiety zwyczajnej, i słów kilka o pisaniu bloga. Tekstom zarzucić wiele nie mogę, jednak biorąc je do ręki jako całość nie zaciekawiły mnie, i myślę, że szybko o nich zapomnę. Dlaczego? Bo właśnie stanęło na takim tytułowym babskim gadaniu- o wszystkim i o niczym. Zabrakło mi wspólnego kierunku tekstów, który pozwoliłby mi chociażby(jak obiecywał wydawca) zdemaskować pewne stereotypy, o nas babkach. I skończyło się na pomyśle.
Czas się chyba przyzwyczaić, że w zbiorze opowiadań z reguły można trafić na kilka ciekawych i większość przeciętnych ze sporymi predyspozycjami do "nudne". Tym bardziej, że zadany temat daje dość ograniczone pole do popisu, więc trzeba mieć naprawdę dużą wyobraźnie i bardzo lekkie pióro, żeby sprostać. Inaczej powstają jakieś wydumane gnioty, których niestety w tym zbiorku nie brakuje. Plus tego typu pozycji jest jeden - nie trzeba się czytać bez przerwy, można sobie tę "przyjemność" dawkować po jednym i odkładać bez tracenia wątku. Mi lektura całości zajęła jakieś pół roku, co oznacza, że nic mnie w niej nie zainteresowało na tyle, żeby zintensyfikować częstotliwość.