Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Władimir Michajłow
Źródło: http://encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=W%C5%82adimir_Michaj%C5%82ow
10
6,7/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzony: 24.04.1929Zmarły: 28.09.2008
Rosyjski pisarz sf.
Urodził się 24 kwietnia 1929 r. w Moskwie. Ukończył studia prawnicze na uniwersytecie w Rydze, dokąd trafił w wieku 16 lat po śmierci ojca i przymusowej rozłące z matką, uznaną za wroga ustroju. Do roku 1950 pracował w prokuraturze, służył w armii. W roku 1958 zajął się działalnością na niwie literackiej, pracował w redakcjach kilku ryskich wydawnictw, publikował w antologiach. Był głównym redaktorem pisma „Daugawa”, który pod jego kierownictwem w czasach pieriestrojki był uznawany za jedno z ciekawszych magazynów literackich w ZSRR (nudne, prowincjonalne pismo po pół roku pod jego kierownictwem pomimo dwukrotnego zwiększenia nakładu było praktycznie nie do kupienia w kioskach; w 1988 r. za propagowanie fantastyki na łamach „Daugawy” otrzymał Michajłow nagrodę EuroConu). Dał się poznać również jako poeta i tłumacz. Fantastykę zaczął pisać z przypadku; znajomi literaci wydawali antologię, do której szukali jakiegoś tekstu z tego gatunku. Michajłow postanowił im pomóc... Początkowe opowiadanie rozrosło się w mikropowieść. Rzecz ukazała się na przełomie lat 59 i 60 XX wieku, w zasadzie bez poprawek, co przekonało Michajłowa do kolejnych prób w tej dziedzinie. W roku 1962 w czasopiśmie „Iskatiel'” wydana została wspomniana już mikropowieść „Osobaja nieobchodimost'”. To były wspaniałe czasy dla radzieckiej fantastyki. Debiutowali wtedy również m.in. Arkadij i Borys Strugaccy, Kir Bułyczow, Ilja Warszawski, Olga Łarionowa, Władysław Krapiwin, Sewer Gansowski, Wadim Szefner i Wiktor Kołupajew. To dzięki tym autorom żywi ludzie zajęli w radzieckiej fantastyce miejsce bezdusznych robotów i nieulękłych bojowników ze światowym imperializmem. Wczesną fantastykę Michajłowa opisać można jako romans naukowy: silni, mądrzy i nieustraszeni ludzie rozwiązują zagadki Wszechświata (na przykład - mikropowieść „Szag wpieried”, 1964). Nawet jednak te wczesne utwory wyróżniały się nieczęstym dla ówczesnej radzieckiej sf skupieniem na psychologii działań bohaterów czy konfliktach moralnych. Sam Michajłow wspominał, że zaczynał pisanie całkiem banalnie: od fabuły, obowiązkowo pełnej przygód, fantastycznego pomysłu, odkrycia, wynalazku - to one stanowiły siłę napędową pierwszych jego książek. W każdej jednak kolejnej „ludzki element” coraz bardziej wypychał z jego fantastyki element naukowy. Pozostając w stylistyce charakterystycznej dla fantastyki, Michajłow niemal w każdym utworze wykraczał poza jej ramy. Najlepiej widać to w powieści „Dwier' s toj storony” (1974); to ona wywindowała swego autora do grona czołowych twórców radzieckiej fantastyki socjologicznej. W powieści tej ziemski statek kosmiczny poddany zostaje działaniu antymaterii; zarówno sam statek, jak i jego załoga stają się jej niewolnikami – powrót na Ziemię nie jest możliwy, skończy się bowiem niechybną anihilacją i ich, i samej Ziemi. Michajłowa zajmuje jednak co innego – bada zachowanie ludzi, załogi nieszczęsnego statku, wyrwanych na zawsze z rodzinnego świata i skazanych na życie w stosunkowo niewielkiej, zamkniętej przestrzeni. Dziś tematyka taka nikogo nie dziwi, ale dla fantastyki radzieckiej połowy lat siedemdziesiątych „Dwier'...” stanowiło dzieło wręcz rewolucyjne. Jednocześnie bowiem stało w sprzeczności z obowiązującymi wówczas w tamtejszej fantastyce standardami utopijnych wizji przyszłości: przedstawiony w nim komunizm nie jest statyczny, lecz ciągle się zmienia, a sprawujący władzę mają skłonności do despotyzmu, narzucania na siłę swej woli zwykłym obywatelom. I, co gorsza, ustrój gospodarczy tego świata oparty jest ciągle na zgniłokapitalistycznym systemie wymiany pieniężno-towarowej. Do tego świata powrócił Michajłow w wydanej w roku 1999 powieści „Biegliecy iz niotkuda”, opisując dzieje kolejnego pokolenia kosmicznych nieszczęśników. W roku 1976 światło dzienne ujrzała kolejna powieść – „Storoż bratu mojemu” – uznawana za osobistą reakcję pisarza na interwencję wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Jej bohaterowie stają przed koniecznością odpowiedzi na pytanie: czy dla uratowania ludzkiej cywilizacji można poświęcić jej część, skazać na pewną śmierć mieszkańców niewielkiej kolonii? Kto może podjąć tego rodzaju decyzję? I czy w ogóle ktokolwiek ma prawo taką decyzję podejmować? W latach 70 i 80 XX wieku sławę przyniósł Michajłowowi cykl utworów o gwiezdnym kapitanie Uldemirze, za który pisarz otrzymał w 1991 r. nagrodę Aelita. To wtedy dała o sobie znać wizytówka prozy Michajłowa: publicystyczność. Każda jego powieść przypominała klub dyskusyjny. Bohaterowie tworzyli najprzeróżniejsze grupy: towarzyskie, filozoficzne czy polityczne. Fabuła pełniła rolę łącznika, dzięki któremu oponenci mogli spotkać się dla przedyskutowania jakiegoś globalnego problemu. I tak, dla przykładu, w powieści „Wariant „I”” (1998) rozważał Michajłow perspektywy i ewentualne skutki zrośnięcia się Rosji ze światem islamu. Michajłow, człowiek głęboko prawosławny, zaskoczył niemal wszystkich, uznając, że wyznanie to jest najlepszym, co może spotkać Rosję w przyszłości. Po upadku ZSRR ci, którzy chcieli utrzymać się z pisania, musieli zmienić podejście do swej twórczości, przejść na pozycje bardziej komercyjne. Widać to po późnej twórczości Michajłowa; w latach dziewięćdziesiątych jego bibliografię uzupełniały przede wszystkim fantastyczne kryminały, bohaterami których byli agenci służb specjalnych. Prócz działalności pisarskiej prowadził Michajłow seminaria dla młodych fantastów, był jednym z jurorów nagrody Strannik. Pozostał aktywny twórczo niemal do końca swojego życia (na koncie miał ponad trzydzieści książek).
Urodził się 24 kwietnia 1929 r. w Moskwie. Ukończył studia prawnicze na uniwersytecie w Rydze, dokąd trafił w wieku 16 lat po śmierci ojca i przymusowej rozłące z matką, uznaną za wroga ustroju. Do roku 1950 pracował w prokuraturze, służył w armii. W roku 1958 zajął się działalnością na niwie literackiej, pracował w redakcjach kilku ryskich wydawnictw, publikował w antologiach. Był głównym redaktorem pisma „Daugawa”, który pod jego kierownictwem w czasach pieriestrojki był uznawany za jedno z ciekawszych magazynów literackich w ZSRR (nudne, prowincjonalne pismo po pół roku pod jego kierownictwem pomimo dwukrotnego zwiększenia nakładu było praktycznie nie do kupienia w kioskach; w 1988 r. za propagowanie fantastyki na łamach „Daugawy” otrzymał Michajłow nagrodę EuroConu). Dał się poznać również jako poeta i tłumacz. Fantastykę zaczął pisać z przypadku; znajomi literaci wydawali antologię, do której szukali jakiegoś tekstu z tego gatunku. Michajłow postanowił im pomóc... Początkowe opowiadanie rozrosło się w mikropowieść. Rzecz ukazała się na przełomie lat 59 i 60 XX wieku, w zasadzie bez poprawek, co przekonało Michajłowa do kolejnych prób w tej dziedzinie. W roku 1962 w czasopiśmie „Iskatiel'” wydana została wspomniana już mikropowieść „Osobaja nieobchodimost'”. To były wspaniałe czasy dla radzieckiej fantastyki. Debiutowali wtedy również m.in. Arkadij i Borys Strugaccy, Kir Bułyczow, Ilja Warszawski, Olga Łarionowa, Władysław Krapiwin, Sewer Gansowski, Wadim Szefner i Wiktor Kołupajew. To dzięki tym autorom żywi ludzie zajęli w radzieckiej fantastyce miejsce bezdusznych robotów i nieulękłych bojowników ze światowym imperializmem. Wczesną fantastykę Michajłowa opisać można jako romans naukowy: silni, mądrzy i nieustraszeni ludzie rozwiązują zagadki Wszechświata (na przykład - mikropowieść „Szag wpieried”, 1964). Nawet jednak te wczesne utwory wyróżniały się nieczęstym dla ówczesnej radzieckiej sf skupieniem na psychologii działań bohaterów czy konfliktach moralnych. Sam Michajłow wspominał, że zaczynał pisanie całkiem banalnie: od fabuły, obowiązkowo pełnej przygód, fantastycznego pomysłu, odkrycia, wynalazku - to one stanowiły siłę napędową pierwszych jego książek. W każdej jednak kolejnej „ludzki element” coraz bardziej wypychał z jego fantastyki element naukowy. Pozostając w stylistyce charakterystycznej dla fantastyki, Michajłow niemal w każdym utworze wykraczał poza jej ramy. Najlepiej widać to w powieści „Dwier' s toj storony” (1974); to ona wywindowała swego autora do grona czołowych twórców radzieckiej fantastyki socjologicznej. W powieści tej ziemski statek kosmiczny poddany zostaje działaniu antymaterii; zarówno sam statek, jak i jego załoga stają się jej niewolnikami – powrót na Ziemię nie jest możliwy, skończy się bowiem niechybną anihilacją i ich, i samej Ziemi. Michajłowa zajmuje jednak co innego – bada zachowanie ludzi, załogi nieszczęsnego statku, wyrwanych na zawsze z rodzinnego świata i skazanych na życie w stosunkowo niewielkiej, zamkniętej przestrzeni. Dziś tematyka taka nikogo nie dziwi, ale dla fantastyki radzieckiej połowy lat siedemdziesiątych „Dwier'...” stanowiło dzieło wręcz rewolucyjne. Jednocześnie bowiem stało w sprzeczności z obowiązującymi wówczas w tamtejszej fantastyce standardami utopijnych wizji przyszłości: przedstawiony w nim komunizm nie jest statyczny, lecz ciągle się zmienia, a sprawujący władzę mają skłonności do despotyzmu, narzucania na siłę swej woli zwykłym obywatelom. I, co gorsza, ustrój gospodarczy tego świata oparty jest ciągle na zgniłokapitalistycznym systemie wymiany pieniężno-towarowej. Do tego świata powrócił Michajłow w wydanej w roku 1999 powieści „Biegliecy iz niotkuda”, opisując dzieje kolejnego pokolenia kosmicznych nieszczęśników. W roku 1976 światło dzienne ujrzała kolejna powieść – „Storoż bratu mojemu” – uznawana za osobistą reakcję pisarza na interwencję wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Jej bohaterowie stają przed koniecznością odpowiedzi na pytanie: czy dla uratowania ludzkiej cywilizacji można poświęcić jej część, skazać na pewną śmierć mieszkańców niewielkiej kolonii? Kto może podjąć tego rodzaju decyzję? I czy w ogóle ktokolwiek ma prawo taką decyzję podejmować? W latach 70 i 80 XX wieku sławę przyniósł Michajłowowi cykl utworów o gwiezdnym kapitanie Uldemirze, za który pisarz otrzymał w 1991 r. nagrodę Aelita. To wtedy dała o sobie znać wizytówka prozy Michajłowa: publicystyczność. Każda jego powieść przypominała klub dyskusyjny. Bohaterowie tworzyli najprzeróżniejsze grupy: towarzyskie, filozoficzne czy polityczne. Fabuła pełniła rolę łącznika, dzięki któremu oponenci mogli spotkać się dla przedyskutowania jakiegoś globalnego problemu. I tak, dla przykładu, w powieści „Wariant „I”” (1998) rozważał Michajłow perspektywy i ewentualne skutki zrośnięcia się Rosji ze światem islamu. Michajłow, człowiek głęboko prawosławny, zaskoczył niemal wszystkich, uznając, że wyznanie to jest najlepszym, co może spotkać Rosję w przyszłości. Po upadku ZSRR ci, którzy chcieli utrzymać się z pisania, musieli zmienić podejście do swej twórczości, przejść na pozycje bardziej komercyjne. Widać to po późnej twórczości Michajłowa; w latach dziewięćdziesiątych jego bibliografię uzupełniały przede wszystkim fantastyczne kryminały, bohaterami których byli agenci służb specjalnych. Prócz działalności pisarskiej prowadził Michajłow seminaria dla młodych fantastów, był jednym z jurorów nagrody Strannik. Pozostał aktywny twórczo niemal do końca swojego życia (na koncie miał ponad trzydzieści książek).
6,7/10średnia ocena książek autora
322 przeczytało książki autora
443 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Drzwi z tamtej strony
Władimir Michajłow
Cykl: Antyświat (tom 1)
4,0 z 1 ocen
10 czytelników 1 opinia
2021
Najnowsze opinie o książkach autora
Kroki w nieznane. Almanach fantastyczno-naukowy 3 Stanisław Lem
7,6
Trzecia (czerwona) edycja Kroków w nieznane (rok 1972) zasługuje na szczególne uznanie. Tym razem udało się wydawca wyselekcjonować szereg znakomitych opowiadań.
Tematem przewodnim miała być „wizja przyszlości”. Zrozumiełem to opacznie jako utopie lub anty-untopie. Pomyliłem się. Wygląda na to, że w początkach lat siedemdziesiątych ten gatunek SF nie był jeszcze tak dobrze zdefiniowany.
W zbiorze wybijają się oba opowiadania genialnego Janusza Zeidla – „Sami” i „Tam i z powrotem”. Takze nie zawodzi Stanislaw Lem przedstawiajac znakomity „Kongres futurologow”. Zdecydowanie najbardziej do gustu przypadlo mi zabawne opowiadanie Sheckley’a „Spacialista”, a takze sensacyjne „Zespół” MacIntosha i „Głosy czasu” Ballarda. Nawet popularno-naukowy aneks dość interesujacy, choc podobnie jak w poprzednich edycjach jest najsłabszą częścią zbioru.
Czarne Żurawie Kir Bułyczow
6,5
Chwila wytchnienia w lekko pikującej serii, czyli zbiór opowiadań radzieckich. Na otwarcie dostajemy "Śnieżkę" Bułyczowa - krótką, uroczą, owiniętą wokół kosmicznego romansu człowieka z dziewczyną obcego gatunku, ocalałą z katastrofy badawczego statku. Wystarczy kilka zdań, żeby odczuć różnicę między na ogół nieporadną prozą rodzimą a gładką, dopracowaną, przemyślaną i wzbudzającą emocje prozą Bułyczowa.
Następne dwa opowiadania, najdłuższe w zbiorze, są nieco chropawe. "Prawo do powrotu" Kołupajewa oferuje nawet ciekawy pomysł, ale jest zbyt długie, żeby czytelnik nie zaczął zauważać fabularnej wody. W dodatku szwankuje tu psychologia postaci (wiele zachowań wyjadaczy kosmosu jest irytująco pretensjonalnych, a chwilami wręcz dziecinnych). Podobnie długi i trochę koślawy w materii psychologii postaci jest tytułowy tekst Michajłowa. Jest to jednak jedyne tu opowiadanie hard SF, rozpatrujące istnienie życia w przestrzeni kosmicznej, i chociażby z tego tylko względu warto się z nim zapoznać. Aczkolwiek lojalnie uprzedzam, że nagromadzenie "mądrej" terminologii może dać w kość czytelnikowi rzadko obcującemu z naukami ścisłymi.
Książeczkę zamyka "Miłość i czas" Ilii Warszawskiego. Tu również mamy romans nakreślony lekkim piórem, tyle że jest to opowieść bardziej przyziemna, prostsza niż ta Bułyczowa, choć podobnie kończąca się w lekko gorzki sposób.
Ogólnie więc może rewelacji nie ma, ale wciąż - mimo upływu już 40 lat - warto sięgnąć po ten zbiorek.