językoznawca, leksykograf, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorem, współautorem lub redaktorem naukowym kilkunastu słowników, dwóch monografii oraz licznych artykułów. Od r. 2000 prowadzi pierwszą w Polsce internetową poradnię językową na stronach Wydawnictwa Naukowego PWN.
Świetny, kieszonkowy słownik, w którym każde hasło i językowy problem są ilustrowane przykładami nawet z książek najlepszych autorów.
Aladyn czy Alladyn
badminton czy badmington
bojler czy boiler
ds. czy ds
Eurazja czy Euroazja
co to znaczy percypować?
przestankowy a przystankowy
przy pomocy czy za pomocą?
unikalny czy unikatowy?
wesz czy wsza?
w tę i we w tę czy wte i wewte?
jaki rodzaj ma żołądź?
te i wiele innych haseł znajdzie właśnie w tym porządnym i fajnym miniaturowym słowniczku - polecam
Idąc za przykładem przyjaciół z różnych filologii postanowiłem przeczytać... tak, tak, SŁOWNIK! Niebagatelny, bo rzecz się tyczy tytułowych wyrazów kłopotliwych. Mamy typowy układ alfabetyczny z hasłami i do nich przeróżne opisy. Nie są to tak naprawdę stricte słownikowe definicje, a różne historie, anegdotki i przykładny z prasy oraz literatury.
Dowiedzieć się można wielu ciekawych rzeczy, na przykład jedna z najbardziej kontrowersyjnych to zalecenie słownikowe dotyczące pisania spójników lubby, iby itp. Tak, tak, tak, to są jak najbardziej oficjalne poprawne formy, ale sam autor słownika podchodzi do nich z ogromnym dystansem i cytuje krytyczne analizy takich form.
Ciekawa rzecz, która zapadła mi w pamięć? Mamy coś na tapecie, ale bierzemy coś na TAPET, nie tapetę! Gdyż frazeologizm ten związany jest ze stołem, przy którym obradowano (tapet),a nie z tapetą na pulpicie czy też ścianie :) I takich ciekawych kwiatków jest bardzo wiele.
Słownik czytałem tak naprawdę w podróży, jak spóźniłem na tramwaj i kwitnąłem 15 minut na przystanku etc. więc w sumie zajęło mi to z pół roku, ale gdybym miał na spokojnie czytać np. po pół godziny dziennie to chyba bym nie dał rady :D A tak, to bardzo ciekawa i rozwijająca przygoda.