Nie lubię tego typu literatury i chyba już nie polubię. Są to mocno wiejskie klimaty. I tu muszę pochwalić autora, że idealnie oddał sposób myślenia, zachowania i wypowiadania się osób zamieszkujących tereny wiejskie.
Książka składa się z trzech opowiadań i każde porusza temat powolnego umierania przez jakiegoś członka rodziny. Każde opowiadanie jest inne i wydaje się, że to fragment czegoś większego. Czytając to dzieło czułam się, jakbym podsłuchiwała dwie plotkujące ze sobą wiejskie baby. Nie było to interesujące, więc musiałam się mocno dopingować, by przeczytać całość do końca.
Antologia wierszy o Lublinie, wydana w latach 60. z okazji jednej z okrągłych rocznic lokacji miasta, nie powaliła mnie na kolana, ale znalazło się w niej wiele wierszy godnych uwagi. Były to przede wszystkim 3 kategorie: liryki Józefa Czechowicza, wiersze o tematyce obozowej (Majdanek) i poezja socrealistyczna. W zbiorze pojawiły się też nieliczne wiersze dawniejsze (np. Klonowic),ale też słaba Konopnicka czy nawet jeden wiersz Hartwig. Bohaterem całego zbioru jest miasto Lublin, dlatego mamy taki duży rozstrzał w tematyce i sporą ilość autorów. Było to mimo wszystko spotkanie, którego nie żałuję.