Prosta, łatwa i zabawna. Z pozoru czytadełko jakich wiele, ale jest w tej historii coś, co mnie ujęło.
Szalona rodzina, plan na przyslość, który nie wypalił, przyjaciel, który okazuje się kimś więcej - pewnie każdy z nas kiedyś zderzył się z którąś z tych rzeczy osobiście. A nawet jeśli nie, to można się szybko przekonać, jak by się to skońćzyło i nieźle sie przy tym uśmiać.
Główna bohaterka miała plan, podobny do tych, które ma większość nastolatków przed maturą. Ambitny i wyglądał na realny, ale jednak nie wypalił. Co teraz?
To opowieść o dokonywaniu wyborów, czasem ąłtwych, czasem trudnych, raz właściwych a raz nie. Nawet jeśli nie przyda się nam w życiu, to zapewne dostarczy rozrywki na kilka wieczorów.
Świeżo upieczona absolwentka wkracza w samodzielne dorosłe życie, aby przekonać się, że nic nie dzieje się zgodnie z założonym Planem...
Autorka prawie zaprzepaściła dobry pomysł wyjściowy - dla kogo powrót do rzeczywistości po uzyskaniu dyplomu nie okazała się bolesnym policzkiem? - aby utrzymać powieść w komediowym i pokrzepiającym nastroju. "Prawie", ponieważ napisała całkiem niezły czasoumilacz i powstrzymała się od zbędnego moralizowania. Cassel opisała zmagania swojej bohaterki z dużą dozą humoru, zachowując tym samym realizm - aby podjąć pierwszą pracę w swoim przyszłym zawodzie za minimalną płacę i z obowiązkami nie mającymi nic wspólnego ze swoim wykształceniem od Ryden wymaga się sporego i najlepiej różnorodnego doświadczenie w branży. Brzmi znajomo? Czytając "Absolwentkę" miałam niejednokrotnie wrażenie, że czytam czyjś nieco ubarwiony pamiętnik. Duży plus za przezabawny obraz zwariowanej rodziny Malbych.
Świetna pozycja na wolne dwie godzinki po ciężkim dniu lub w ramach relaksu między "poważniejszymi" książkami.