Lino Aldani, urodzony w 1926 roku, jest najlepszym włoskim pisarzem SF. Nauczyciel matematyki, zapalony szachista, były burmistrz miasteczka S. Cipriano Po, dziś łączy pracę na roli z działalnością pisarską. Zadebiutował w styczniu 1960 roku dwoma opowiadaniami w magazynie SF Oltre il Cielo. Jest autorem pierwszego włoskiego artykułu poświęconego fantastyce naukowej (1962). Założyciel i redaktor naczelny pisma Futuro zamieszczającego wyłącznie włoskich autorów. Wydał zbiory Quarta dimensione (1964) i Eclissi 2000 (1979) oraz powieść Quando le radici (1976).
Jego utwory publikowano we Francji, Hiszpanii, Holandii, Japonii, RFN, Rumunii, USA, ZSRR i w Polsce. Opracował dla zagranicznych wydawnictw wiele antologii włoskiej fantastyki naukowej.
Bardzo dobra książka, choć naładowana niepokojem, niepewnością - próżno szukać happy endu w którymkolwiek z opowiadań. Część z nich kończy się dość tragicznie. Tutułowe opowiadanie okazuje się przerażające gdy wychodzi na jaw co ów tytuł oznacza. Aldani porusza trudne tematy i sytuacje.
Jednocześnie zbiór dobrze się czyta i czasem ma się żal, że opowiadania nie są dłuższe.
Refleksyjny, niekiedy filozoficzny sposób w jaki napisana jest książka przypomina mi twórczość Lema. W szczególności opowiadanie o Sofii Barlow ma wiele podobieństw do "Powrotu z gwiazd". Polecam.
Bardzo pozytywne mam odczucia względem przeczytanego niedawno zbioru opowiadań pisarza, o którym jeszcze rok wcześniej – Ba! Jeszcze parę miesięcy temu – nie miałem pojęcia. Włoski pisarz. Co mnie zaskoczyło na plus, to fakt, iż wszystkie opowiadania trzymają równy poziom. Nie ma tutaj słabego tekstu! Co prawda nie uświadczyłem też utworu wybitnego, nie umniejsza wartości książki. Każde kolejne niesie wspaniałą rozrywkę, trzyma w niepewności, bawi lub przeraża, często dając czytelnikowi na koniec swoisty twist fabularny, co uwielbiam w opowiadaniach.
Najbardziej podobało mi się tytułowe za to, że wywołało u mnie nie mały szok, gdy odkryłem co oznacza tytuł. Wspaniałe to było! Szokujące, ale wspaniałe. Świetnie napisane. I tak, są tu utwory typowo humorystyczne, bawiące się naszym pojmowaniem przybyszów z innych planet, utwory często zabawne („Ryby dla Wenus”, „Rozkazy należy bezwzględnie wykonywać”, „Gdzie są wasi Kumar”),utwory przesiąknięte elementami wstrząsającymi (”Księżyc dwudziestu rąk”, „Śmierć tajnego agenta”),„zabawy” na innych planetach („W oczekiwaniu na ładunek”, „Korok”),antyutopia, świat przyszłości („Trzydzieści siedem stopni”, „Dobranoc, Sofio”),nietypowe love story („Ruda dziewczyna”, „Kopia psychosomatyczna”),czy pokazujące spisek, ułudę tego co widzimy (najdłuższe ze zbioru „Zaćmienie”). Każde na swój sposób robi wrażenie. Szkoda, że nie ma tego jeszcze więcej, bo rozsmakowałem się w nich do reszty.