Debiutował w latach dziewięćdziesiątych. Jest autorem kilkunastu słuchowisk i reportaży radiowych emitowanych w Polskim Radiu. Publikował również powieści sensacyjne pod pseudonimem Arthur Ray (m.in. Poker morderców). Scenarzysta filmowy i telewizyjny (m.in. współautor serialu telewizyjnego Śladami złodziei aniołów i filmu fabularnego Zwerbowana miłość).
Pod własnym nazwiskiem wydał kilka cykli reportaży (m.in. Zabijałem dla mafii, Najwięksi polscy zbrodniarze) oraz powieści kryminalnych.http://
Na temat twórczości Pawła Mirosława Szlachetko czytałam wiele pozytywnych opinii, dlatego też starałam się zagłębić w jego twórczość. Doskonałą ku temu okazją była książka „Adwokat spraw ostatnich”, która zapowiadała się niezwykle interesująco, nie tylko poprzez intrygujący tytuł, fenomenalną okładkę, ale i również poprzez opis książki, który sprawiał, iż czytelnik miał ogromną chęć bliżej się zapoznać się z historią.
Niestety jednak każde nowe spotkanie z barwnymi bohaterami wykreowanymi przez autora było ogromnym rozczarowaniem, a szczególnie - w moim odczuciu - połączenie wątku kryminalnego z elementami paranormalnymi.
O ile tematyka „blood market” i wątku kryminalnego zapowiadała się niezwykle interesująco, to motyw duchów powracających z zaświatów był po prostu banalny i bezsprzecznie sprawił, iż książka stała się bardziej groteskowa niż mogłoby się to z początku wydawać. Nie ukrywam również, iż zaprezentowana przez autora historia po prostu mnie nie wciągnęła, samą książkę czytałam długo i z przerwami. Niestety trudno mi ją polecić tradycyjnym miłośnikom kryminałów.
S.P.
Nazwisko gdzieś znane ale nie miałem okazji jak do tej pory zapoznać się z twórczością. A jest ona nadzwyczaj dobra. Trochę humoru, trochę kryminału, powieści łotrzykowskiej, tła społeczno-politycznego, nieco historii przyprawionej lekką nostalgią i mamy konkurenta Ćwirleja ;) Pomysł zestawienia starych, dobrych czasów z nowymi, parszywymi, gdzie już czasów nie ma ;) co najwyżej pozostały resztki i podróby zegarków - jest naprawdę świetny. W skrócie: rififi po sześćdziesiątce ze sporym ładunkiem sztosowato-wielkoszu-vabankowym. Warto!