Urodzony i zamieszkały w Częstochowie, zakochany w Bieszczadach. Nie jest dziennikarzem, a jedynie grafikiem komputerowym. Zamiast prawa, psychologii czy filozofii, studiował zarządzanie i inżynierie jakości. Je mięso, a nawet gluten, uśmiecha się i nie narzeka. Ma tupet: uznał, że pomimo tych wad może napisać książkę...
To mógłby być całkiem dobry kryminał... gdyby tylko autor nie miał "ambicji" zrobienia z niego powieści psychologicznej. Mamy bowiem ciekawą zagadkę: w górskiej chacie odciętej od świata z powodu pogody spotykają się cztery osoby, które wkrótce zginą (nie jest to spoiler, bo ta informacja pojawia się w opisie wydawcy). W rozwiązaniu zagadki pojawia się też w miarę zaskakujący plot twist. Ponadto akcja prowadzona jest w dwóch planach czasowych oddalonych od siebie o kilka dni.
Ale niestety, to jest opowieść o córce, wybitnej himalaistce, która chce się dowiedzieć dlaczego jej mama umarła. Mamy więc banał na banale, teksty przyprawiające o ból zębów i rozwiązanie ulegające logice i jakiemukolwiek prawdopodobieństwu
Zdecydowanym plusem książki jest to, że jest krótka.
Z książki wynika, że wszyscy alpiniści to egocentrycy albo tchórze unikający odpowiedzialności.
Tak jak ktoś w innej recenzji zauważył niektóre fragmenty przyprawiają o ból zębów. Dodatkowo autor gdzieniegdzie wstawia krypto-cytaty z filmów albo seriali np. ze Ślepnąc od świateł - może nieświadomie?
Gdyby nie wspaniały Filip Kosior nie dotrwałbym do końca.