Kanadyjka. Autorka kilkunastu książek, z których większość stała się światowymi bestsellerami. Bohaterkami jej powieści psychologiczno-obyczajowych, czasem ubarwionych wątkiem sensacyjnym, są kobiety, którym los nie szczędzi niespodzianek, stawiając je przed trudną, mającą ogromny wpływ na ich życie decyzją lub zaskakując odkryciem prawdziwego oblicza osób z najbliższego otoczenia. Joy Fielding porusza problemy dotyczące wielu z nas, poprzez losy bohaterek wskazuje niektóre sposoby radzenia sobie z nimi, a wszystko to łączy z niezwykle trafnymi obserwacjami psychologicznymi i obyczajowymi oraz wartką akcją. Pisarka jest absolwentką Uniwersytetu w Toronto, mieszka wraz z mężem i dwiema córkami w Toronto i w Palm Beach na Florydzie.http://www.joyfielding.com/
Jeżeli życie skłąda się z wyborów (...) to zbyt dużo czasu poświęcamy na ich opłakiwanie, zbyt dużo czasu marnujemy na żal. Z przeszłością n...
Jeżeli życie skłąda się z wyborów (...) to zbyt dużo czasu poświęcamy na ich opłakiwanie, zbyt dużo czasu marnujemy na żal. Z przeszłością nic się nie da zrobić, można jedynie się z nią pogodzić.
Książki Joy Fielding czytałam swego czasu seriami. Ceniłam sobie jej umiejętność zgrabnego łączenia wątku kryminalnego z ciekawym tłem obyczajowym. Jednak jak to często bywa, po pewnym czasie poczułam przesyt i przez lata nie wracałam do powieści tej autorki.
Zupełnie przez przypadek stało się to pod koniec zeszłego roku, kiedy to w mojej bibliotece dostałam prezent - książkę niespodziankę z okazji zbliżających się świąt.
Kocham to miejsce za cudowną atmosferę, profesjonalną pomoc pracowników i wiele ciekawych pomysłów na promocję czytelnictwa, czego ta akcja jest świetnym przykładem.
Gdy rozpakowałam ją w domu z ozdobnego papieru okazało się iż jest to powieść Joy Fielding "Teraz ją widzisz". Odetchnęłam z ulgą, bo obawiałam się iż trafiłam na jakiś romans, który kurzyłby się na półce zapewne w nieskończoność. A że miałam nastrój na lekturę lekką, łatwą i przyjemną od razu zabrałam się za czytanie.
To opowieść, której bohaterką jest Marcy Taggart, kobieta po traumatycznych przejściach, która dwa lata po śmierci córki mierzy się z kolejnym bolesnym doświadczeniem - rozstaniem z mężem.
Aby zagłuszyć swój bój decyduje się na samotną wycieczkę do Irlandii, na którą pierwotnie miała udać się ze swoją drugą połową. Jednak jak to w życiu: człowiek planuje a Pan Bóg się śmieje.
Kobieta stara się skupić na zwiedzaniu lokalnych atrakcji turystycznych jednak jej myśli nie mogą się oderwać od złych wspomnień.
W tłumie jej uwagę zwracają młode długowłose dziewczyny, w których podobnie jak w domu widzi twarz swojej córki. Widok jednej z nich wręcz ją elektryzuje i Marcy Taggart jest przekonana, że kobieta, którą zobaczyła przez szybę baru to Devon, uznana za zmarłą po tym jak na dryfującej rzece w pobliżu rodzinnego domku letniskowego znaleziono jej pusty kajak. Nie przyjmuje ona jednak do wiadomości, że jej córka nie żyje. Wścieka się na wszystkich, którzy przyjęli ten fakt za pewnik. Postanawia wiec odnaleźć dziewczynę, udowadniając tym samym iż Devon żyje.
Jej prywatne śledztwo, pełne ślepych zaułków i zwrotów akcji zbliża ją do odkrycia przed sobą prawdy o wydarzeniach z przeszłości. Napędza ją rozpacz i tęsknota matki, która nie potrafi pogodzić się ze stratą.
Podczas lektury "Teraz ją widzisz" śledziłam losy Marcy Taggart z zapartym tchem. Aż sama sobie się dziwiłam, że dałam się tak bardzo wciągnąć w tą historię, która do końca trzyma w napięciu. Polecam!
Ta książka wywarła na mnie tak niezwykłe wrażenie, że aż założyłam konto, żeby podzielić się swoją opinią.
Opowiada ona o losach czterdziestoletniej, samotnej pielęgniarki Terry, która wynajmuje nieznajomej, młodej dziewczynie maleńką chatkę na tyłach swojego domu. Po pewnym czasie zaczyna jednak podejrzewać, że jej sympatyczna lokatorka nie jest tym, za kogo się podaje, a nawet, że może mieć w stosunku do niej jakieś złe zamiary. Równocześnie nieznajomy mężczyzna nęka ją dziwnymi telefonami. Wszystko to sprawia, że Terry zaczyna obawiać się o swoje życie...
Moim zdaniem fenomen powieści polega na tym, że chociaż przez jej większą część w sumie niewiele się dzieje, to jednak nie mogłam się od niej oderwać. Wszystko to z powodu niezwykle sugestywnej, pierwszoosobowej narracji, która konsekwentnie i przekonująco buduje atmosferę bliżej nieokreślonego, ale narastającego zagrożenia i wiszącej w powietrzu, niepokojącej tajemnicy. Zgodnie z zamierzeniem autorki przyjęłam punkt widzenia głównej bohaterki i z zapałem wyłapywałam w jej opowieści wszystko to, co mogło zapowiadać sugerowaną przez nią od początku, finałową katastrofę. Kim tak naprawdę jest tajemnicza lokatorka i jej dziwni znajomi? Na czym polega ich złowrogi plan? Jak zakończy się ta dziwna historia? Te pytania zadawałam sobie w czasie lektury nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie poznam odpowiedzi. W pełni udzielił mi się niepokój Terry i jej narastającą podejrzliwość.
Zakończenie dosłownie wbiło mnie w fotel i sprawiło, że książka pozostała w mojej pamięci jeszcze na długo po przeczytaniu. Wielokrotnie do niej wracałam, podziwiając pomysłowość autorki oraz zastanawiając się, czy mogłam wcześniej domyślić się, o co tak naprawdę chodziło.
Polecam wszystkim molom książkowym, a w szczególności miłośnikom thrillerów psychologicznych.