Tangerynka Christine Mangan 6,2
Christine Mangan „Tangerynka”
Jakie to było udane spotkanie. Kolejna książka której się trochę „bałam”, bo o ile okładka „przyciąga” od razu, tak informacja że jest to kryminał lekko mnie wystraszył. To nie jest do końca mój gatunek, poza Christie unikam go właściwie i rzadko mnie przekonać można do niego. Tym bardziej uważam że zaliczenie „Tangerynki” do tego gatunku jest błędne. Bowiem w moim odczuciu „Tangerynka” to naprawdę dobra, ale powieść psychologiczna.
Mimo że przed nami już na początku wiadomo co się stało i dostajemy reprodukcję wydarzeń, to niczemu to nie przeszkadza, ani nie psuje końcowego efektu. Christine Mangan bowiem porusza w „Tangerynce” problem obsesyjnego przywiązania, zazdrości czy też – kapitalne psychologiczne obrazy swoich bohaterów, tak żywe i realistyczne. Portrety Alice i Lucy – dwie skrajnie różne postacie, ale czy na pewno? Sugestywności tej przejmującej i tragicznej historii dodaje obraz dusznego, pełnego barwnego kolorytu Maroka wraz z całą gamą smaków, kolorów, zapachów. Poczułam się jakbym tam była rzeczywiście, wędrowała uliczkami Maroka.
Historia wydaje się być banalna – dwie przyjaciółki, które rozłączył tragiczny wypadek (ale czy na pewno wypadek?) i powrót Lucy, która zrobi wszystko by odzyskać Alice. Jest i on – przysłowiowa kość niezgody, mąż Alice, którego według Lucy nie powinno być wcale. Ta opowieść trąci bólem, obsesją, przerażającą manipulacją, chorym pojmowaniem świata według własnych reguł – klaustrofobiczny i duszący świat gdzie nie ma miejsca na odmowę, ani tym bardziej – na odmówienie. Pióro Mangan zabierze nas w otchłań obsesji silnej i paranoicznej, w świat gdzie los obu bohaterek wydaje się być z góry przesądzony.
Mroczna, gęsta atmosfera książki przytłacza, Mangan bardzo subiektywnie opisuje los swoich bohaterów, z dbałością o detale kreuje świat który pochłonął mnie bez końca. Rekomenduję zdecydowanie, szczególnie dla tych lubiących dobrze opisany świat, bo nie o samą intrygę rozchodzi się w „Tangerynce”.
8/10