Urodzony jako Thomas John Boyle - amerykański powieściopisarz i autor opowiadań. Od połowy lat 70-tych opublikował 12 powieści i ponad 100 opowiadań. Otrzymał PEN/Faulkner Award w 1988 za swoją trzecią powieść "World's End", która opowiada o 300 latach okręgu Nowy Jork.http://
Dla takich numerów jak ten kupuję "NF" od 15 lat. Sam Ted Kosmatka zapewniłby pewnie wysoką ocenę ("Jak to nie ty")- pamięć i tożsamość równie świetnie poddana w wątpliwość, jak w kultowych "Śmiercionautach". Ponadto Wspaniały "Retrospektor" T.C. Boyle'a o zapadaniu w pułapkę własnych wspomnień. Jeśli dołożyć świetne "Kląkanie na zapóźniku" Filipowicza, satyrę, którą powinno się czytać wszystkim pracownikom naukowym, jak i pozostałe dwa solidne opowiadania Rusnaka i Speakmana, otrzymujemy numer-skarb.
Nieco rozczarowała mnie publicystyka tego numeru. Gdyby nie druga część o teoriach spiskowych w literaturze/fimie SF, to nie za bardzo byłoby o czym pisać. Trochę rozczarowywuje niepokaźny rozmiar niektórych artykułów, przez co ma się wrażenie, że opisane w nich zagadnienie jest zaledwie zarysowane. I tak, ciekawy tekst o przygotowywaniu potraw dla astronautów i gotowaniu w kosmosie został umieszczony na dwóch stronach A4, cykl „Mroczna Wieża” Stephena Kinga otrzymał mniej więcej tyle samo miejsca. Królują tym razem wywiady z twórcami. I o ile ten z Tedem Kosmatką był jeszcze jako-tako ciekawy, to w wypadku wywiadu z trzema nominowanymi do Zajdla (Braun, Kucenty i Szumacher) nie za bardzo wiem, co rozmówcy chcieli mi przekazać.
Opowiadania są niczego sobie, aczkolwiek nie znalazłem żadnego tekstu na piątkę. Wyróżnia się jednoznacznie kameralne i stonowane „Ja to nie ty” Kosmatki oraz fajna wersja bajki o dziewczyce z zapałkami („Trzy zapałki” Rusnaka). Rozlubowane w polskich Tatrach „Kląkanie na zapóźniku” Filipowicza jest tylko pozornie tekstem groteskowym. Te opowiadanie ma drugie dno.
Rozczarowały nieco dwa teksty anglosaskiej SF. Ale z różnych powodów. Podczas gdy „Upiór umarłego” Speakmana po prostu nie przypadł mi do gustu, to „Retrospektor” Boyle'a jest pięknym opowiadaniem o nałogu i uzależnieniu od techniki. To tekst, którym można przekonać kogoś, kto nie lubi fantastyki do tego genre'u. Ale, paradoksalnie, to opowiadanie obyczajowe w cieńkiej otoczce SF.
Facyt: Numer na średnim (publicystyka) i dobrym (beletrystyka) poziomie.