Była sekretarka ministra propagandy III Rzeszy Józefa Goebbelsa. Po jego samobójstwie trafiła na pięć lat do sowieckiego więzienia.
Po wojnie pracowała jako sekretarka w pierwszym niemieckim programie w telewizji publicznej ARD. Ostatnie lata życia spędziła w domu spokojnej starości, gdzie zmarła, mając 106 lat.
Pod koniec życia wystąpiła w filmie dokumentalnym „Niemieckie życie” („Ein deutsches Leben”) w którym opowiada o swoich losach w czasie drugiej wojny światowej.
Wspomnienia Pomsel to jedno, ale komentarz Thore D. Hansena jest co najmniej oburzający i naiwny. Żeby historię sekretarki Goebelsa porównywać do demokratycznych wyborów na Węgrzech i w Polsce to trzeba mieć tupet.
Same wypowiedzi Brunhilde Pomsel są dość przewidywalne, tzn. "o niczym nie wiedzieliśmy" albo "my tego nie chcieliśmy". Czyta się jednak szybko i całkiem wciąga. Aż do momentu kiedy zaczyna się komentarz pana dziennikarza...
Wspomnienia pani Pomsel są przewidywalne. Aż do bólu. Większość tego społeczeństwa, szczególnie zaś osoby które przeżyły, właśnie : przeżyły i doczekały sędziwego wieku, w głębi serca uważają, że nie mają sobie nic do zarzucenia.
Podobnie było....w Norymberdze. Jedni nic nie wiedzieli o "ostatecznym rozwiązaniu", inni "wykonywali rozkazy", jeszcze inni robili jedno i drugie " bo trzeba było jakoś żyć, żeby przeżyć". Myśl, że można było inaczej postąpić, w tego typu wspomnieniach, nie występuje.
Moim zdaniem straciłem pół dnia na lekturze. A mogłem wyjść z domu. Do lasu. Z kijkami.
Jeszcze coś, bo wczoraj nie pisałem: wbrew niektórym opiniom, posłowie czy jak to się tam akurat nazywa, bardzo trafne. Niewątpliwie. Absolutnie. Stale i wciąż.