- Nie przywódcą... Dowódcą to tak. Ale z ducha to nie był żaden przywódca. Po prostu najbardziej rozsądny. - To się właśnie nazywa być przy...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Siergiej Niedorub
1
7,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
318 przeczytało książki autora
216 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
- Tu się zgodzę - powiedział Wróbel. - Człowiek to takie bydlę, że zawsze znajdzie sposób, żeby przeżyć.
osób to lubiArsenij - Jon nie wytrzymał. - Skąd tu nędzarze? Po co wam oni? - Jak to po co? - zdziwił się sekretarz. - Oni tu pracują? - Oczywiście. Żeb...
Arsenij - Jon nie wytrzymał. - Skąd tu nędzarze? Po co wam oni? - Jak to po co? - zdziwił się sekretarz. - Oni tu pracują? - Oczywiście. Żebrzą. To też praca. Wszystko, co przynosi dochód, można nazwać pracą. Poza tym płacą podatek. W zamian za to nie wyganiamy ich. W czym problem?
osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Czerwony Wariant Siergiej Niedorub
7,0
Tematyka post-apokaliptyczna w literaturze popularnej wdarła się dość dosadnie, wprost do jądra umysłów - ogólnej świadomości czytelników fantastyki naukowej już kilkanaście lat temu. Ujęcie w tego rodzaju literaturze miary egzystencji niedobitków cywilizacji ludzkiej, którzy przeżyli potężną katastrofę chemiczną, jądrową, biologiczną bądź naturalną, i zostali skazani na skrajną egzystencję w czasach po zagładzie, gdzie, tak naprawdę pojęcie ,,ludzkości” nie ma dla nikogo jakiegokolwiek znaczenia, jest alfą - najważniejszą osią problematyczną wokół której przeważnie skupia się fabuła powieści i opowiadań tego typu. Dlatego kontynuując tę myśl należy dodać: zaczyna obowiązywać wtedy prosta maksyma ,,jeśli umiesz przeżyć, przeżyj,”, a nie wąchaj kwiatki od spodu.
Literatura ,,post-apo" przedstawia hipotetyczną, dość problemową sytuację, która, z racji tego jak prężnie rozwija się ludzkość, jaką ma za sobą historię: wielkie światowe konflikty, terroryzm, zdominowanie atomu, tworzenie ładunków jądrowych itp., zakłada skonfrontowanie wielomiliardowego zbiorowiska ludzi z ,,nieuniknionym” wypadkiem jądrowym, czy biologicznym, powstałymi na wskutek nakładających, spiętrzających się problemów i nieprawdopodobnego lekceważenia zagrożenia; z nieuniknionym konfliktem terrorystycznym, z czego może wynikać destrukcyjny atak biologiczny i biochemiczny; w końcu z nieuniknionym kataklizmem naturalnym, którego gigantyczna, nadmierna ,,efektywność” jest skutkiem zabawy w Boga przez człowieka decydującego o losach planety, ,,dającego jej” w prezencie Puszkę Pandory: wyciskający wszystkie soki, efekt cieplarniany. To ,,zderzenie”, mimo iż hipotetyczne, fikcyjne i problematyczne, jest nad wymiar paraliżujące swym tępym negatywnym odczuciem czegoś, co kiedyś może nas dosięgnąć. Jest to ponure, i co najistotniejsze nie niemożliwe zestawienie. Siła tkwi w naturze takowej fikcji i jej realizmie, oraz w samym zniesieniu roli człowieka do czegoś podrzędnego, mającego się pokłonić temu, co sam on wywołał: Armageddonowi bądź biorącej odwet naturze. Czy nie ma w tym wszystkim krzty ironii?
Literatura post-apokaliptyczna zgodnie z definicją traktuje o wydarzeniach bezpośrednio po lub w określonym - najczęściej jest to do kilkudziesięciu lat – czasie po sztucznym bądź naturalnym kataklizmie. W filmach, grach video o oryginalnej autorskiej wizji, nie będącymi adaptacjami powieści lub komiksów, kontekst założenia wygląda podobnie. A to daje nam do zrozumienia, że istnieje cały tygiel dzieł post-apokaliptycznych, z których fani tego segmentu fantastyki naukowej w oceanie popkulturowych form, mogą czerpać dowoli; każdy z nas jest inną osobą, mamy różne gusta i oczekiwania, dlatego pogoń za upragnionym stylem, tłem, uwydatnieniem realiów, w tym przypadku w tematyce post-apokaliptycznej, jest zrozumiała. Do czasu pojawienia się na rynku literatury popularnej beletrystyki Dmitrija Głuchowskiego: "Metro 2033", która to, co istotne, otworzyła drogę do wyłonienia się cyklu "Uniwersum Metro 2033" i umiejscowienia się na dobre w Kanonie powieści post-apo ,,literatury Zony”, prym w tego rodzaju literaturze wiodły pojedyncze powieści. A największe wśród nich miały znaczeni tuzy gatunku, takie jak "Wojna Światów" H. G. Wellsa, "Dzień Tryfidów" Johna Wyndhama, "Świt 2250" Andrew Nortona, "Jestem Legendą" Richarda Mathesona, czy równie słynny "Bastion" Stephena Kinga, oraz wiele, wiele innych. Potem w 2005, o czym wspomniałem wyżej, przyszedł czas na powieść "Metro 2033", która w Polsce wraz z późniejszymi dwiema częściami należącymi do antologii autora "Metro" oraz licznymi dziełami różnych autorów tworzących "Uniwersum Metro 2033", ukazała się nakładem wydawnictwa "Insignis Media". "Uniwersum Metro 2033" należy do dużego, można by rzec projektu: "Multiversum Metro", do którego również wchodzi projekt powieściowy "Uniwersum Metro 2035". To właśnie w tym rozbudowywanym Wszechświecie, który również nadzoruje Głuchowski wybija się wyraźnie twór literacki pt. "Czerwony Wariant" autorstwa Siergieja Niedoruba. Czy powieść ta, tak jak wskazuje streszczenie na jej tylnej miękkiej okładce, nadaje "Mutiversum Metro" na tyle mocy, aby mówić o jego całkowitej przemianie tudzież nadchodzącej rewolucji? Czy Europa: Moskwa, Petersburg, Kijów i inne upadłe metropolie, wyjdzie na powierzchnię i świat znowu ożyje? Jaką tajemnicę zawarł w "Czerwonym Wariancie" Niedorub?
W gatunku fantastyki naukowej, w którym „króluje” post-apokaliptyczne tło wydarzeń, a szczególnie w powieściach, bo ich jest po prostu z tego gatunku najwięcej, nie ma jasnego szczęśliwego zakończenia, ot możliwego happy endu. Przeważnie najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada, że drogi niedobitków apokalipsy rozejdą się: każdy z renegatów własnego losu bądź tworzone przez ludzi nacje, pójdą w swoją stronę. Może być tak, że prezentowane przez powieść lub cały cykl powieści wydarzenia zakończą się neutralną sytuacją: zostanie wynaleziony lek na śmiertelny wirus, odtrutka na toksyny krążące w atmosferze, lub promieniowanie na powierzchni ustabilizuje się na tyle, że będzie możliwe rozpoczęcie egzystencji cywilizacji adamowego plemienia i zaludnienie Ziemi na nowo; i na tym koniec. To co nastąpi potem, to, czy wszystko potoczy się po najbardziej „szczęśliwej krzywej” należy już do analizy i drogi interpretacji czytelnika. W tym tkwi również sekret idei post-apokaliptycznej w popkulturze.
Jon, młody zdecydowany człowiek; mężczyzna o sporym życiowym doświadczeniu, jeśli chodzi o egzystencję w ciemnościach kijewskiego Metra, w zapomnianych zimnych, wypaczonych tunelach, zrównujących życie człowieka do poziomu służalczego pieska buntującej się, ziejącej promieniowaniem jonizującym, natury. Czy jest on głównym bohaterem powieści Niedoruba, oraz dobrym wyjściem w zrozumieniu tego, co i jak powieść pokazuje? Czy z racji narracji dla "Czerwonego Wariantu" powinno rozważać się konieczność ,,dostrzeżenia” istnienia głównego bohatera? Z jednej strony i tak, i nie. Tak, ponieważ Jon prowadzi nas przez całą lekturę, z różną intensywnością, przedstawiając: jej linearny cykl wydarzeń, w który wchodzi misja zrozumienia tego czym jest słynna niewiadoma Czerwona Linia, jakie tajemnice kryją między sobą odpowiednie frakcje metra, dlaczego w ogóle istnieją ludzie wiążący swą egzystencję na skażonej powierzchni kijowskiej Ziemi, oraz najważniejsze czy Elza i tajemniczy Dawid w jakikolwiek sposób odpowiedzą na pytanie, czy jest szansa, aby wyjść z dusznych, malarycznych tuneli i stworzyć zalążek odradzającej się ,,masy ludzkiej” na powierzchni.
Wydawać by się mogło, iż Jon jest przyjazną dla gustów i oczekiwań czytelnika postacią. Ma on w sobie coś, co potrafi przyciągnąć i ,,kupić” sobie na pewien czas naszą uwagę. Mimo iż Jon nie pamięta swojego imienia i czasów sprzed Katastrofy Jądrowej nie zwraca na to zbytnio uwagi, bowiem jego nadrzędną misją jest stanie na straży podstawowych wartości ludzkich i myśli naukowej, jako nauczyciel młodziaków - ,,narybku” kijowskiego metra. Zadania, których Jon się podejmuje, konflikty w które się wdaje między ugrupowaniami zamieszkującymi i rozciągającymi się na poszczególne stacje, i finalnie to, jak niedomknięta i zaskakująca okazuje się być jego historia, jako obywatela kijowskiego metra, co płynnie podkreśla miara pisarska, ot wyjątkowo ,,dobre pióro”, Niedoruba, wskazują na większą wartość idei oraz głębię polemiki, które wychodzą od tej postaci. Najważniejsze stają się wtedy cechy świata post-apokaliptycznego, pośród których prym wiedzie obraz ocalałej rasy ludzkiej: formy, które ona tworzy oraz zachowanie poszczególnych postaci; kreacja zatrutego przez atomową apokalipsę Kijowa, zamkniętego w liniach tuneli Metra wiele metrów pod ziemią. Jon schodzi wtedy na drugi plan, i to jest to drugie wyjście na przysłowie ,,nie" wobec przeznaczenia tej postaci dla tej powieści, o którym wspominałem wyżej, nie traktujące go w kategorii jej głównego bohatera. Jon staje się więc symbolem stanu ludzkiego ducha po apokalipsie i osiągnięć post-apokaliptycznego kijowskiego Metrao, oraz również osią fabularną i ,,dystrybutorem” wątków powieści.
W czasach post-apokaliptycznych przedstawionych przez Siergieja Niedoruba w niniejszej powieści, z cyklu "Multiversum Metro", nie brakuje chłamu, nienawiści i pasożytnictwa w zachowaniu, charakterze egzystujących w podziemiach Kijowa mas społecznych, gdzie ludzie pozbywają się uczuć wyższych, odkopują na powierzchnie płaszczyzny psychicznej gadzie instynkty i stają się dla innych ludzi najgorszą bestią. Wystarczy popatrzeć na wyłaniające się powoli, z strony na stronę powieści sylwetki Stalkerów post-atomowego Kijowa, których nazywano ,,Ptakami”, od pseudonimów przyjętych od nazw różnych skrzydlatych stworzeń. A byli to: Bocian, Kruk, Wróbel, Kondor i Feniks. Dla naczelników stacji i zwykłych ,,ogryzków” – ludzi zamieszkujących wilgotne, ciemne, ale jakoś zagospodarowane tunele kijowskiego Metra, Stalkerzy ci nie byli niczym więcej niż irytującymi pchłami, które trzeba rozdeptać. O ich zasługach mało już kto w Metrze pamięta. Stalkerzy przynosili dla ludzi rozmaite łupy, lekarstwa, oznaczali teren, zawiadamiali o stanie powierzchni. Teraz nikt nic od nich nie oczekuje. Niedobitki apokalipsy wolą zdać się na łaskę pogrążonego w ,,atomowym koszmarze” świata i jakoś po prostu egzystować ,skoro jest w miarę dobrze. Zamknięcie fabuły beletrystyki w ramach wydarzeń rozgrywanych w tętniących życiem, niczym inny wymiar lub nowo tworząca się Cywilizacja, tunelach kijowskiego Metra, daje wiele do myślenia. Ludzkość w jakiś wynaturzony, chory sposób potrafiła zanurzyć się w post-atomowym koszmarze na tyle, że stało się to dla nich jedynym światem, sensem istnienia i źródłem zaspokajania własnych potrzeb. Myśl o lepszej przyszłości nawet nie istnieje, a jeśli jednak ktoś przejawiałby takie ,,pozytywne” fluktuacje myślowe byłyby to jednostki pokroju: Stalkerów i Jona.
Czerwony Wariant Siergiej Niedorub
7,0
„Czerwony Wariant” to kolejna cegiełka budująca ciągle raczkującą w naszym kraju serię Uniwersum Metro 2035 i już chciałem napisać, że to pierwsza historia niebędąca kontynuacją wcześniej utworzonego cyklu. Oczywiście nie minąłbym się wówczas z prawdą, tyle że sięgając po tę odsłonę należy liczyć się, iż powyższy tytuł również nie jest osamotniony. Stanowi bowiem pierwszą część cyklu „Tajemnica trzeciej nitki”, który za wschodnią granicą doczekał się już swojej kontynuacji. Decydując się na tę podróż, póki co, można mieć tylko nadzieję, że mimo braku w naszym kraju oficjalnych planów wydawniczych, ciąg dalszy tej historii jednak nastąpi.
Postapokaliptyczna wizja Ukrainy nie pierwszy raz była tematem ksiąg z rodziny Uniwersum Metro. Wcześniej została przedstawiona w postaci powieści „Wojna kretów” Aleksandra Szakiłowa jak i również, jako opowiadanie "Dwoje na dachu" Niny Zołotowej i Michaiła Mikowa na łamach antologii "Zmierzch w końcu tunelu". Te dwa ujęcia jeszcze z czasów UM2033 do dzisiaj pozostają tylko w postaci fanowskiego tłumaczenia, które za każdym razem po części próbują ugasić pragnienie polskiego czytelnika. Siergiej Niedorub, tym razem już oficjalnie, zabiera nas do ukraińskiego metra, a dokładnie do jego kijowskich linii nad Dnieprem.
Trzy linie metra, a jednak fabuła książki ogranicza się zaledwie do niewielkiego wycinka jednej z nich. To tutaj poznajemy głównego bohatera - nauczyciela o imieniu Jon (dość nietypowe imię),który podejmuje się uczestnictwa w niecodziennej misji. Zdobyta w ten sposób wiedza ma przysłużyć się stolicy jak i rozdmuchać trapiące mieszkańców legendy. Kto jest wrogiem i co kryje się na kolejnych stacjach metra? Pieczątka naczelnika w paszporcie naszego bohatera ma otworzyć mu wszystkie drzwi, ale czy zagwarantuje powodzenie przedsięwzięcia?
Trochę szybko to wszystko poleciało. Kolejne stacje mijały mi w oka mgnieniu i wyglądało to tak jakbym leciał przez nie ciurkiem, bo autor wobec mnie miał plan, tyle że ciągle nie teraz. Nie zatrzymuj się, zaraz Ci cos pokażę, już za moment – poganiał, bym nie zwalniał tempa. I tak leciałem, choć po drodze łapałem obrazy, które aż krzyczały, by zatrzymać się na dłużej. Niemniej jednak wszystko odegrało się płynnie, ale ciągle wydawało mi się, że będzie to przygoda bez głębszego znaczenia. Rozgrywka typu dojść, czy raczej dobiec do danego punktu i potem jak się uda, wrócić. Ot taka wyprawa wśród kolejnych frakcji i mało zróżnicowanych zmutowanych stworzeń. Bo tych faktycznie jak na lekarstwo, nawet na powierzchni gdzie powinno być ich w tym czasie od zatrzęsienia. Mimo to nie było najgorzej, bo stalkerskie starcia na powierzchni bronią się pełną gębą czy raczej do ostatniego magazynka. Spotkania rozstrzygane z brawurą stanowią tu pokaz umiejętności bohaterów i pewności w podejmowaniu kolejnych decyzji.
„Czerwony Wariant” to udana i przemyślana historia. Z pozoru lekka, odkrywająca drobne i na pierwszy rzut oka nieznaczące elementy, by w ostateczności z konkretnym uderzeniem odsłonić kurtynę i poskładać je w całość. Lokowałem tę pozycję, jako średniaczek, ale po finale jestem pełny uznania i chcę więcej. Tak właśnie lubię być zaskakiwany, w taki właśnie sposób można przemierzać ten świat w nieskończoność.