Znachorka Hermann Multhaupt 2,6
ocenił(a) na 211 lata temu "Lecz najstraszniejszym z wszystkich okropności jest niezawodne szaleństwo człowieka"
Polowania na czarownice - prześladowania i skazywanie niewinnych ludzi na tortury i śmierć w płomieniach stosu w majestacie prawa to jedna z najbardziej haniebnych kart w historii ludzkości. I choć ta masowa histeria przewalająca się przez Europę falami na przestrzeni kilkuset lat ma różne i bardzo złożone przyczyny, nasilenie występowania tego zjawiska nieodmiennie wiąże się z religijnymi niepokojami, wojnami, klęskami żywiołowymi czy zarazą - nieszczęściami, za które trzeba było kogoś obarczyć winą i przykładnie ukarać. Ofiarą społeczności najczęściej padały osoby żyjące na jej marginesie, wymykające się ciasnym ramom tradycji i kultury, w jakie je wtłoczono, nieodpowiadające normom moralnym, religijnym i społecznym, a także legitymujące się ponadprzeciętnymi zdolnościami, umiejętnościami i wiedzą - a więc najczęściej mądre baby, zielarki, znachorki, akuszerki. Powszechna w dawnych czasach mizoginia dopełniała dzieła: mężczyźni znaleźli sposób, by rozładować społeczne napięcie, uspokoić histeryczne nastroje, przywrócić ustalony ład, pokazać kobietom, gdzie ich miejsce czyniąc je kozłem ofiarnym społeczności.
"Znachorka" to opowieść opisująca konkretny przypadek prześladowań o czary, który miał miejsce w XVII wieku w jednym z niemieckich miasteczek, Amelunxen. Ich ofiarą padła niejaka Katarzyna Suderhausen, żona uznanego i szanowanego adwokata Wulfa Dietricha Meyera, miejscowa zielarka i znachorka. Miała nieszczęście żyć w czasach religijnych niepokojów między katolikami i protestantami oraz narastającej fali polowań na czarownice, jaka przetoczyła się przez kraje Rzeszy po zakończeniu wojny trzydziestoletniej. Również czynniki osobiste przypieczętowały los Katarzyny - mieszkańcy miasteczka zazdrościli jej rodzinie skoligacenia się z zamożną rodziną Meyerów; zdolności lecznicze wzbudzały w ludziach lęk oraz niechętny szacunek, zaś fakt, że zwykła wspierać i podtrzymywać na duchu kobiety poniżane i bite przez mężów, budził niezadowolenie oraz głęboką niechęć tychże.
Zwykły anonimowy donos w tych czasach wystarczył, by oskarżono Katarzynę i wytoczono jej proces. Nieludzkie tortury, jakich doświadczyła, spowodowały jej kalectwo i oszpeciły na zawsze, jednak dzięki staraniom męża, który by wykupić żonę niemal doprowadził się do majątkowej ruiny, przyniosły zamierzony skutek i kobieta wychodzi na wolność.
Choć uwolniono ją od podejrzeń o czary, piętno oskarżenia przylgnęło do niej na zawsze i skazało na żywot wyrzutka. Poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, nieustanne cierpienia fizyczne i psychiczne, dotkliwa samotność towarzyszyły jej do końca życia.
Od dawna interesuje mnie tematyka polowań na czarownice, jednak do tej pory miałam do czynienia raczej z naukowymi opracowaniami niż czymś w rodzaju biografii, historii życia jednej z ofiar prześladowań o czary - nie mogłam więc nie sięgnąć po książkę, której fabuła oscyluje wokół losów kobiety znanej z imienia i nazwiska dzięki zachowanym dokumentom - niejakiej Katarzyny Suderhausen - która wprawdzie uszła z życiem bezwzględnej machinie inkwizycji, jednak z potwornymi ranami na duszy i ciele.
Autor stworzył swoją opowieść bazując na materiałach źródłowych, uwzględniając historyczne miejsca i postaci (np. Fryderyka von Spee, autora "Causo criminalis", który występował przeciw torturom i procesom o czary czy opata Corvey Arnolda von Valdois),dzięki czemu fabuła dodatkowo zyskuje na wiarygodności. Niestety, są to raczej wszystkie zalety książki Multhaupta, która okazała się prawdziwym rozczarowaniem zważywszy na potencjalnie intrygującą i ciekawą tematykę, z której naprawdę wiele można by wycisnąć. Mimo najszczerszych chęci i pozytywnego nastawienia strasznie się wynudziłam przy tej lekturze: rozwlekła, rozłażąca się w szwach fabuła, nic nie wnoszące wątki poboczne, które niepotrzebnie odwracają uwagę od głównego nurtu opowieści, płaskie, jednowymiarowe, wyprane z emocji postaci, zmieniająca się bez powodu narracja sprawiają, że szybko traci się zainteresowanie fabułą. Autorowi nie udało się również stworzyć odpowiedniego dla opowieści klimatu: narastającej histerii charakterystycznej dla zjawiska polowań na czarownice, zagęszczającej się wokół głównej bohaterki atmosfery podejrzeń i oskarżeń - brakuje tu napięcia, klimatu, emocji. Trudno wczuć się w przeżycia bohaterki, towarzyszyć w jej gehennie - miałam wrażenie, jakbym czytała sprawozdanie z czyjegoś niezbyt ciekawego życia, a autorowi zabrakło wyobraźni, by powołać wyzwaniu. Nie wiem, w jakim stopniu jest to kwestia niezbyt udolnego tłumaczenia, a w jakim niedostatecznych umiejętności autora; faktem pozostaje, że po raz pierwszy od długiego czasu natknęłam się na książkę, która zawiodła mnie na całej linii - ani nie wniosła do mojej wiedzy niczego nowego, ani nie zapewniła doznań, jakich mogłabym oczekiwać po tego typu lekturze.
Nie polecam; czytelnicy zainteresowani tematyką polowań na czarownice z pewnością znajdą dużo bardziej rzetelne i ciekawe pozycje.