Jessica Townsend mieszka w Sunshine Coast w Australii, ale kilka lat spędziła w Londynie. Przez osiem lat pracowała jako copywriterka, a wcześniej zajmowała się wydawaniem dziecięcego czasopisma o dzikich zwierzętach dla australijskiego zoo Steve’a Irwina.
Fascynuje się wieloma rzeczami: transportem publicznym, tajemniczymi starożytnymi miastami, hotelami, świętami Bożego Narodzenia, śpiewakami operowymi, Halloween, tajnymi stowarzyszeniami i gigantycznymi kotami. Wszystkie te fascynacje trafiły na karty jej debiutanckiej powieści „Nevermoor. Przypadki Morrigan Crow”.
Dalsza część przygód Morrigan, zatytułowana „Wundermistrz. Powołanie Morrigan Crow”, ukaże się wkrótce.https://twitter.com/digressica
- Zapnij pasy, Morrigan. I cokolwiek się zdarzy, nie zamykaj oczu.
- Co się stanie, jeśli zamknę oczy? - zainteresowała się.
- Przegapisz na...
- Zapnij pasy, Morrigan. I cokolwiek się zdarzy, nie zamykaj oczu.
- Co się stanie, jeśli zamknę oczy? - zainteresowała się.
- Przegapisz najfajniejsze.
Kocham Jacka, Hawthorna i Fenestre. Nie zapraszam do dyskusji
A tak bardziej poważnie. Autorka ma przyjemny styl, dzięki czemu książkę się czytało naprawdę przyjemnie, dosłownie się przez nią płynęło. Fabuła mi się podobała, choć bez problemu przewidziałam większość plot twistów. Zauważyłam kilka podobieństw do Harry'ego Pottera, jednak możliwe, że to przez sugestię w jednej z opinii w wnętrzu książki.
Powieść idealna dla wszystkich, szukających czegoś lżejszego do odstresowania się.
Wspaniała książka dla młodego czytelnika (ale nie tylko-ja mam 35 lat). Słyszałam o tej serii od bardzo długiego czasu. Zastanawiałam się czy będzie tak samo dobra jak np.Harry Potter do którego jest porównywana, a którego ja uwielbiam całym sercem. Postanowiłam wypożyczyć sobie z biblioteki 1 tom. Przeczytałam go w sumie na raz i od razu pobiegłam po dwa kolejne (grubsze od 1 części).
Książka opowiada historię 11-letniej Morrigan Crow. Dziewczynki mieszkającej z rodziną, która mimo wszystko czyje się samotna, odrzucona, a na dodatek właśnie za chwilę ma umrzeć. Morrigan jest postrzegana jako pechowe dziecko. Jeśli wydarzyło się coś złego w mieście to wina właśnie Morrigan. Począwszy od złamanej nogi lub ręki, a na braku prądu czy zepsutej partii konfitur w fabryce kończąc. Ale pechowość Morrigan właśnie ma się zakończyć w jej 11 urodziny. Tymczasem pisany jest jej inny los. Za sprawą niesnajomego mężczyzny o rudej czuprynie i równie płomiennej brodzie Morrigan przenosi się do świata Nevermoor. Miejsca tak tajemnego i wolnego co równie niesamowitego. W Nevermoor nasza młoda bohaterka odkrywa kim tak naprawdę jest i że ze swym darem tak naprawdę może zdziałać wiele dobrego. Ale najpierw musi dostać się do wyjątkowej szkoły, dzięki której zyska nie tylko możliwość pozostania w Nevermoor czy niezbędne wykształcenie, ale przede wszystkim to właśnie w tej krainie dzięki zdaniu wszystkich niebezpiecznych testów i dostaniu się do tak nietypowej szkoły Morrigan ma szansę zyskać prawdziwych przyjaciół i rodzinę.
Niesamowicie ciepła książka, która wciągnęła mnie od 1 strony. Jak najbardziej rozumiem tutaj komentarze i porównania do Harrego Pottera. Jednak oprócz inspiracji szkołą, w której dzieci uczęszczają na magiczne zajęcia, czy strachu mieszkańców przed powrotem człowieka o tak wielkiej mocy i przesiąkniętego złem, że mógłby zniszczyć Nevermoor w oka mgnieniu. Nie widzę tutaj większych podobieństw. Mamy tutaj niesamowicie wykreowany i bardzo fajny świat. Mamy fantastycznie wykreowanych bohaterów. Przecudownie różnorodnych. Każdy z nich ma swój charakter i swoje zadanie na kartach tej całej historii. Jednak tytułowa bohaterka nie jest witana tutaj (w przeciwieństwie do Harrego) z uwielbieniem, ciekawością czy chęcią zemsty. Morrigan wkracza na nieznany jej teren jako zupełnie nieznana nikomu dziewczynka. Jedyne co zaczyna budzić ciekawość wśród pozostałych - to "jaki ma dryg?". Jednak oprócz pomocy rudego Jupitera oraz garstki mieszkańców jego Hotelu, Morrigan jest zupełnie sama i musi zrobić wszystko by pozostać w Nevermoor. W przeciwnym razie grozi jej powrót do rodzinnego domu, w którym w sumie już nikt za nią nie czeka (oprócz babci).
Autorka stworzyła tutaj piękny, magiczny świat pełen różnorodnych bohaterów, wunderzwierzat, zoorząt itp. Książka jest napisana w tak cudowny sposób, że płynie się przez nią bardzo szybko. A w wykreowany świat zanurzamy się od razu i zapominamy o tym świecie który nas otacza. Do ostatniej strony byłam tak pochłonięta, że kiedy zamknęłam książkę to jeszcze długo z mojej głowy musiałam wynurzać się z tego świata pomimo tego, że ciałem byłam już gdzie indziej.
Kolejne części pochłonęłam równie szybko i z tego co czytałam ma być 4 część. Także czekam i przebieram nóżkami.
Cudowna, wspaniała i kocham miłością równie wielką jak HP.
Moja ocena 9/10
Wiek: myślę, że takie 9 lat +
IG: dozaczytania