Wojciech Stefaniec (ur. 1980). Ukończył edukację artystyczną na Akademii Pomorskiej w Słupsku. Mieszka w Słupsku.
Autor okładek do książek, płyt muzycznych i gazet, jak również plakatów i znaków logo, w końcu – komiksów.
Laureat nagród, w tym m.in.: Nagroda Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego w kategorii najlepszy rysownik roku (2011); pierwsza nagroda w konkursie dziennikarskim im. Jana Stepka za okładkę z dnia 13 stycznia 2011 wykonaną dla Głosu Pomorza (2011); III miejsce w kategorii Dzienniki Regionalne w konkursie Izby Wydawców Prasy na Prasową Okładkę Roku Grand Front 2011 za okładkę z dnia 13 stycznia 2011 r. wykonana dla Głosu Pomorza; nagroda Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego na Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie w kategorii Najlepszy Album roku 2013 za komiks „NOIR” (2014); nagrody za krótkie formy komiksowe: Wspomnienie, Praha; Brązowa Chimera za okładkę Głosu Pomorza z dnia 07 sierpnia 2008.
Autor takich komiksów jak: „Alveum” (Timof Comics, 2007) na podstawie opowiadania Radka Poniewierzy; „Dom żałoby” #3,4 (Timof Comics, 2007) do scenariusza Dominika Szcześniaka; „Szanowny” (Timof Comics, 2008) do scenariusza Bartosza Sztybora; „Szelki” (2011 Timof Comics) do scenariusza Jerzego Szyłaka; „Dyptyk warszawski” (Timof Comics 2013); „NOIR” razem z Łukaszem Bogaczem i „Ludzie, którzy nie brudzą sobie rąk„, do którego napisał scenariusz i zilustrował; „Rodzice swoich dzieci” (2014 Profanum) z Danielem Gizickim.
Autor krótkich form komiksowych, w tym m.in.: „Wspomnienie” (2007) do scenariusza Pawła Timofiejuka (wydany w magazynie B5) – komiks ten otrzymał wyróżnienie w konkursie o Powstaniu Warszawskim. „Praha” (2009) do scenariusza Pawła Timofiejuka zajęła III miejsce w konkursie „W sąsiednich kadrach”. „Egzamin z Norwidem” (2010),scenariusz Paweł Timofiejuk – komiks ukazał się w Przewodniku Warszawskim wydanym przez Polskie Stowarzyszenie Komiksowe i Miasto Stołeczne Warszawa. „Udawany luj” ukazał się w komiksowej adaptacji Lubiewia Witkowskiego wydanej przez Ha!art. „The Promise Land” i „Grusza” ukazały się w inicjatywie „City stories” dla miasta Łodzi.
Wow! Nie zagubiłam się kompletnie tylko dzięki temu niewielkiemu ułamkowi, którego inspiracją był „Łowca androidów”. Odnalezienie się w świecie Bardo nie jest łatwe i nie nawet będę udawać, że mi się w pełni udało. Wprawdzie z każdą stroną było lżej to i tak kilka „że co proszę?” zostało bez odpowiedzi. Liczę moment olśnienia w finale. Bo na pewno nie odmówię sobie kolejnych tomów.
Świetne graficznie. Z jajem, że tak powiem. Szczególnie zwracały uwagę śmiałe ujęcia.
Jestem oszołomiony oprawą wizualną tej historii. Potrafiłem się zatrzymać i po prostu nasycać zmysły prezentowanymi wizjami artystycznymi, poziomem szczegółowości, kolorem, tym oszałamiającym, wylewającym się paskudztwem... W dodatku sama historia, pełna brudu, ordynarności, seksualizacji, to antyutopia najwyższych lotów. Przyciąga, przytłacza, poniewiera, zmusza do zatrzymania się, do chwili zapomnienia.