Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kamila Dankowska
1
6,8/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
162 przeczytało książki autora
134 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Fantazmaty 1 Andrzej W. Sawicki
6,8
Bardzo dobre, chociaż czytało mi się trochę ciężko z powodu dużej ilości stylów pisarskich. Moje ulubione opowiadania to "I moją głowę też", "Drakodoncja stosowana", "Śnienie" i "Wieczne życie". Z kolei "Zachwyt" i "Pan Kukiełka" mnie przeraziły; normalnie jakby to Lovecraft pisał.
Fantazmaty 1 Andrzej W. Sawicki
6,8
Jak to z antologiami, zwłaszcza różnych autorów, bywa, teksty są bardzo różne. I mimo że Fantazmaty poziom trzymają, czego redakcja bardzo pilnuje, to trafiają się teksty lepsze i gorsze w odbiorze. Wszyscy przecież wiemy, że gusta są różne :) Ocena tomu jest więc pewną średnią ocen poszczególnych opowiadań. A teraz po kilka subiektywnych słów o każdym z nich:
Trupy - intrygujące, dające do myślenia (kto z bohaterów ma rację? i czy da się to w ogóle ustalić?). Jednak dość mocno przywodzące na myśl incepcję - sen we śnie, we śnie, we śnie...
Pod skórą - jak dla mnie słabo - zbyt mocno obyczajowo z fantastyką, której równie dobrze mogłoby nie być. Jej obecność nie wpływa absolutnie na nic. Do tego tematyka oklepana. Prawdopodobnie autorka liczyła na poruszenie czytelnika losem bohaterki, ale u mnie wywołała jedynie wzruszenie ramion i poczucie straconych kilku minut.
Wieczne życie - niezwykle sympatyczne, wesołe, lekkie i przyjemne. Wywołuje szczery uśmiech. Spojrzenie oczami dziecka jest świetnym pomysłem, nadaje poruszonemu w tekście problemowi nowej perspektywy. Działania babci - fantastyczne, a podróż jej i Tomeczka w poszukiwaniu śmierci to niezwykła przygoda, której obserwacja była czystą przyjemnością.
Śnienie - kompletnie odjechana awantura i chociaż bohaterowi przydarzyła się przygoda momentami mrożąca krew w żyłach, to opowieść jest pełna humoru i ciekawych zwrotów akcji. Teściowie są idealnym elementem wzbogacającym. Przyjemna parodia na superbohaterów.
Dzień Walpurgii - tematycznie zdecydowanie nie moja bajka. Cóż więc mogę powiedzieć? Że opowiadanie napisane jest sprawnie, skoro mimo tematyki doczytałam do końca bez bólu. Nawet nie przeszkadzał mi sposób narracji, bo poprowadzony został wciągająco. A ja po prostu w fantastyce wolę znacznie więcej fantastyki, w definicji której choroba psychiczna się według mnie nie mieści.
Następna stacja: Katastrofa - od samego początku nabrałam apetytu, który nie został do końca zaspokojony. Ledwo się rozkręciło, a już się skończyło. Do samego opowiadania nie mam zastrzeżeń - świetny pomysł, świetnie zrealizowany. Może w sferze tematu SI do przemyśleń nie specjalnie odkrywczy, ale ciekawy. Tylko tytuł mógłby być inny - zdecydowanie za dużo zdradza i końcówka nie zaskakuje jakby mogła.
Babie lato - w sumie, to nie do końca wiem, co to miało być. Z jednej strony mamy starosłowiańską wioskę, której mieszkańcy czczą Mokosz, Peruna, odprawiają gusła by przebłagać płanetnika (swoją drogą odprawiający je guślarz jest jak dla mnie bardzo mało wiarygodny). Z drugiej bohaterka w swej chacie w skrzyni trzyma biały ślubny welon, używa żeliwnej patelni... Nie podoba mi się to. Albo autor trzyma się realiów epoki, albo daje bardzo wyraźny sygnał, że wykreowana rzeczywistość jest alternatywna. Tu takiego sygnału nie ma i dla mnie to są koszmarne błędy logiczne, które przesłaniają fabułę (skądinąd nie taką złą w zamyśle) i sprawiają, że ocena leci na łeb na szyję.
Zachwyt - tym razem nie ma się czym, moim zdaniem, zachwycać. Nie dobrnęłam do końca. Najpierw próbowałam czytać, wczytać się. Potem zaczęłam tekst skanować wzrokiem i w końcu tylko kartkować. Jedyne, co zapamiętałam,to przegadanie i wodolejstwo. Strumień świadomości, który kręcił się jak bączek, wciąż wracając do tych samych sformułowań. jeśli gdzieś dalej, w niedoczytanej przeze mnie części, znalazło się coś świeższego, nowego, ciekawszego, to nie dotrwałam. Tekst nie był w stanie mnie utrzymać.
Na podobieństwo - trochę nijakie to opowiadanie. Nie do końca wiem, jaki efekt Autorka chciała osiągnąć. Bo ani to straszne, ani zabawne. Ani nie trzyma w napięciu, a to by się przydało, zważywszy na wybraną tematykę i pomysł na przygodę. Da się przeczytać, ale szału nie ma.
Błędny Rycerz - przyznaję, że początek mnie nie zachęcił. Był dziwny, zbyt dziwny. Jednak pozostałam przy lekturze i nie żałuję, bo akcja się rozkręciła i poszła w ciekawą stronę. Osobowość tytułowego Rycerza odgadłam dość wcześnie, co odrobinę zepsuło mi niespodziankę za koniec, ale warto było poczytać.
Pan Kukiełka - chwilę się zastanawiałam nad odczuciami po lekturze tego opowiadania. Specyficzna narracja pozawala poznać historię w pewien ograniczony sposób, pod wąskim kątem. Ostatecznie stwierdziłam, że jest to bardzo wzruszająca opowieść. Smutna, ale wzruszająca.
Ego te absolvo - trochę dziwne, nie za bardzo mnie poruszające w jakikolwiek sposób, ale w miarę sprawnie napisane. Nie wiem, z czego to wynika - moich "mocy" ;) czy zbyt łatwych podpowiedzi i wskazówek, ale znów odgadłam pewne elementy i nie zostałam w końcówce zaskoczona. A to zawsze odbiera część przyjemności z lektury.
AJAS 22.9.5.12.11.9 - tytuł nie do zapamiętania, przynajmniej dla mnie, cudem pamiętającej własny numer telefonu. Co się za nim kryje? Pewna pętla, w której tkwi prawdopodobnie (bo sam nie jest do końca pewien swojego imienia) tytułowy bohater. AJAS próbuje wyrwać się z tej pętli, ale jego przeznaczenie jest silniejsze. Historia sama w sobie jest intrygująca, mimo że nie objaśnia dziwnego świata, który jest pokazany oczami bohatera. Na końcu opowiadania znalazło się kilka słów dodatkowego wyjaśnienia od Autora, po których tekst nabiera zupełnie nowego wymiaru. Przyznaję, że sama bym na to nigdy nie wpadła.
Dwie głowy węża - no, tu Autorka mnie zwiodła i zaskoczyła. Nie samym, niezbyt często spotykanym światem i jego konstrukcją, ale intrygą. Czyli dostałam to, co lubię. Tajemniczy wróg był na tyle tajemniczy, że do momentu jego ujawnienia, nie udało mi się odgadnąć jego tożsamości. A kandydatur miałam kilka i co trochę musiałam kolejne odrzucać. Opowieść wciąga mocno.
Księga Daat - napisane z jajem i dużą dawką poczucia humoru, jaki lubię. Może panna jest nieco klasyczna w swych humorkach i fochach, może słodki łobuz też się wpisuje w znany typ, ale czytanie o ich przygodach jest czystą przyjemnością. Nie dajcie się jednak zwieść - tekst ma w sobie coś więcej niż samą rozrywkę. Jest tu i nad czym pomyśleć, zwłaszcza nad przewrotnością losu. Sama na własnej skórze przekonałam się bowiem, że trzeba uważać na życzenia i marzenia, bo mogą się spełnić - nie całkiem tak, jak by się chciało.
Drakodoncja stosowana - to drugi tekst w tej antologii, którego nie dokończyłam. Z bardzo subiektywnych powodów, które komuś innemu nie będą przeszkadzały, a może wręcz odwrotnie - będą zaletą. W każdym razie przedłużający się opis zabiegu stomatologicznego plus wariacja na temat Dratewki (czy naprawdę bohaterem nie mógł zostać ktoś inny?) skutecznie mnie zniechęciły.
Rzeczy, które robisz w Łodzi, będąc martwym - paranormalne śledztwo w świecie duchów okazało się ciekawym przeżyciem czytelniczym. Bez szaleństwa, ale pomysł na zaświaty i kilka związanych z tym elementów są dobre.
Gang Higiena - dobrze, że to szorciak, bo w dłuższej wersji byłoby to mocno niestrawne. Tekst oparty w dużej mierze na grze słów jest zabawny, ale do pewnego momentu. Autorom udało się zakończyć w tym właściwym momencie, zanim doszło do przesytu. I dodatkowym plusem dla mnie było, że do samego końca nie odgadłam, kto jest hersztem gangu.
I moją głowę też - przyznaję, że doczytałam do końca, ale lekko zgrzytając zębami i przewracając oczami. W ostatecznym rozrachunku nie kupuję tego świata ani bohaterki. Mam poczucie jakiegoś braku, który sprawił, że lektura bardziej męczyła, niż sprawiała satysfakcję. Mam na myśli brak jakiegoś wyjaśnienia, skąd się pewne rzeczy wzięły i dlaczego świat wygląda tak, a nie inaczej. Do tego bohaterka mnie irytowała, nie nawiązałam z nią żadnej więzi.
Na obraz i podobieństwo - Autor poruszył ciekawy temat. I przedstawił go w interesujący sposób. Widzę tu kilka warstw i wiele pytań. Nie tylko o religię i narodziny bogów, o czym pisze wprost, ale także o to, co czyni człowieka, o jego moralność, poczucie odpowiedzialności za własne czyny. Świetne jest to, że Autor nie daje wprost żadnych odpowiedzi, pozostawiając możliwość rozważenia wszystkiego czytelnikowi. Niby narrator jest jedynie obserwatorem, niby akcja płynie spokojnie, nie ma jakichś szczególnych porywów, ale nie da się od tekstu oderwać. Postaci pozostałych naukowców sprawiły, że się nad nimi zastanawiałam. Najbardziej ludzki wydał mi się Nguyen, nie mogłam długo rozgryźć Bjorna, a Ann wyszła najsłabiej. Już Jane i Rachela były od niej żywsze i bardziej prawdziwe.