Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dave Chua
1
6,0/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
(ur. w 1970 r. w Malezji) mieszka w Singapurze od dziesiątego roku życia. Po studiach inżynierskich w USA (Berkeley) wrócił do Singapuru. Pracował jako programista i producent telewizyjny. Współzałożyciel firmy dystrybucyjnej kina niezależnego Pulse Pictures. Jest autorem nagrodzonej w 1996 r. książki Gone Case, zaadaptowanej kilkanaście lat później do dwutomowej powieści graficznej i filmu telewizyjnego. Chua wydał również The Beating and Other Stories (2011) oraz The Girl Under the Bed (2013).
6,0/10średnia ocena książek autora
21 przeczytało książki autora
21 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Singapur Noir S. J. Rozan
6,0
Moja wędrówka noir po mrocznych zaułkach miast świata trwa!
Tym razem czternastu pisarzy zaprosiło mnie do Singapuru. Ich nazwiska mogłam poznać już na okładkowym skrzydełku, a krótkie biogramy na końcu książki. Wiedziona ciekawością chętnie weszłam w miasto-państwo położone w pobliżu Półwyspu Malajskiego. Niewiele wiedziałam o tej części świata. Nazwę kojarzyłam tylko z piosenką „Singapur” zespołu „2 plus 1”. Dlatego ucieszyłam się ze wstępu redaktorki antologii opowiadań, która przybliżyła mi krótką historię miasta oraz jego specyfikę – położenie, demografię i zasady życia w nim. Ponieważ nie posiadałam żadnych innych skojarzeń poza piosenką, pozostały mi po tym wstępie same zaskoczenia. Pierwsze to trochę bajkowy, a trochę futurystyczny wygląd i czystość miasta z zakazem żucia gumy, co redaktorka podsumowała – „mam czasem poczucie, że można tu jeść z chodnika”. Drugie to miano „azjatyckiego tygrysa”, w którym „spośród wszystkich gospodarstw domowych co szóste (...) dysponowało majątkiem w wysokości przynajmniej miliona dolarów”. Po trzecie raj podatkowy dla bogaczy.
Raj dla wszystkich!
Tę wizję może nie burzy, ale uzupełnia o to, czego nie widać w pełnym słońcu, jej ciemna strona. Ma je każde miasto. Dualizm charakteru w przypadku tej metropolii zapowiada już jej sama nazwa. Singapur to z sanskrytu Lwie Miasto, ale już „w języku angielskim zawiera w sobie grzech – sin”. Jakie grzechy można popełnić w mieście tak idealnym do szczęśliwego życia, „gdzie woda nadawała się do picia, a przestępczość właściwie nie istniała. (...) Każde drzewo było równo przycięte, chodniki wręcz lśniły czystością, a ruch uliczny odbywał się bez żadnych zakłóceń”?
Oj, można!
O tym uprzedza redaktorka tomiku, pisząc – „Pod tą lśniącą powierzchnią kryje się jednak mroczne rojowisko”. Dżungla z przyczajonym niebezpieczeństwem napotkania tygrysa, w której śmierć nie jest widoczna, ale zawsze obecna. Ta wymierzana przez wymiar sprawiedliwości i ta popełniana w ciemnych zaułkach, niepozornych mieszkaniach, przez pozornie spokojnych mieszkańców. We wszystkich jej, bez wyjątku, dzielnicach, jak pokazała tradycyjnie dołączona mapka prowadząca mnie tropem opisanych zbrodni.
Mam wrażenie, że na śmiertelnym szlaku wiodły prym przede wszystkim kobiety. To ich destrukcyjnej mocy, seksapilowi, płatnej lub złudnej miłości, a nawet mrocznemu wpływowi, poświęcono pierwszą część opowieści o jakże wiele mówiącym tytule – „Syreny”. Uważaj „na długowłose kobiety, czyhające wśród cieni” – ostrzegała matka swojego syna w opowiadaniu „Figowiec”. Rozwiązłość to jeden z najpowszechniejszych z singapurskich grzechów popełnianych przez wszystkich mieszkańców, bez względu na pochodzenie, stan cywilny czy status materialny, przekonuje autor opowiadania „Detektyw z miasta bez zbrodni”. Jej motyw przewija się właściwie przez prawie wszystkie opowiedziane historie, ukazując miejsca miłości sprzedajnej i cudzołożnej zarówno w domach publicznych, jak i w zaciszu prywatnych posesji. Ale to przede wszystkim ludzkie losy wypełniają treść opowiadań stworzonych zarówno przez najlepszych, współczesnych, singapurskich pisarzy, jak i tych, którzy są w jakiś sposób z Singapurem związani. W efekcie powstał obraz miasta mrocznego, ukrytego pod fasadą lśniącego szkła, wielokulturowego, rozbrzmiewającego kilkoma językami, a przez to widzianego zarówno oczami jego mieszkańców, jak i cudzoziemców. Ten uzupełniający się i przenikający się widok emanuje jednak przede wszystkim ludzkimi namiętnościami, obsesjami, emocjami ludzi ze wszystkich warstw społecznych – bogatych elit, bezdomnych, służących czy ludzi wykształconych. Dorosłych i dzieci, zdrowych i opanowanych przez demony. Tych pochodzących z wierzeń i tych tkwiących w psychice ludzkiej.
Mogłabym powiedzieć – nic nowego!
Tak było w każdym mieście, które odwiedziłam literacko w serii Noir. Poszukałam więc wyróżników tego miejsca i znalazłam jeden, ale za to przerażający swoją perfidną zwodniczością. Nic w tym mieście nie jest tym, czym się wydaje w pierwszym, miłym, przyjaznym kontakcie. Każde z tych opowiadań buduje urokliwą, fascynującą fasadę opartą na powszechnych, pozytywnych skojarzeniach i przekonaniach, by w bolesny, gwałtowny, a nawet śmiertelny sposób, nagle zakończyć opowieść, nie pozostawiając możliwości ucieczki. Przypomina to egzotyczne, wesołe miasteczko oferujące wiele atrakcji i dobrą zabawę. Zwiedzającym wydaje się, że znają zasady jego funkcjonowania, by w tracie finału „gry” dowiedzieć się, że „Singapur to Disneyland, w którym można dostać karę śmierci”.
W tym kryje się jego koszmar.
http://naostrzuksiazki.pl/
Singapur Noir S. J. Rozan
6,0
Bardzo lubię Claroscuro, to moje ulubione wydawnictwo, a wydawana przez nich seria Strefa Cienia Noir jest jedną z najciekawszych jakie czytałem. „Singapur Noir” to kolejna antologia pochodząca z tego cyklu jaką przeczytałem i niestety jak na razie najsłabsza z nich. Można powiedzieć, że na tle innych (jak np. Moskwa, Petersburg, Barcelona czy – moim zdaniem najlepsza z nich czyli Praga) wypada bardzo blado i chwilami nudno.
Żadne z opowiadań nie zapadło jakoś szczególnie w mojej pamięci. Wszystkie opowiadania bowiem sprawiały wrażenie niedokończonych, powierzchownych, są skrótowe i pobieżne. Są bardziej jak szkice opowiadań niż opowiadania z prawdziwego zdarzenia, wręcz domagają się porządnego rozwinięcia. Było w tym zbiorze kilka opowiadań, które miały potencjał na naprawdę świetne historie jak np. „Połów” czy „Kena Sai” ale w efekcie, poza niedosytem, nie pozostawiły po sobie nic.
Szkoda ogromna, jak już wspomniałem bardzo lubię ten cykl. I chociaż odczuwam lekki zawód i niedosyt to wiem, że to tylko lekkie potknięcie, wszak jak dotąd to wydawnictwo za każdym razem mnie zachwycało i gorąco w to wierzę, że będzie tak dalej przy każdej następnej lekturze.
Pomimo niezbyt pochlebnej opinii dotyczącej „Singapuru Noir” gorąco zachęcam do sięgnięcia po ten cykl. Jak i resztę książek od Claroscuro, bo to literatura na najwyższym poziomie.