Śpij, dziecinko, śpij Jolanta Bartoś 6,0
ocenił(a) na 211 tyg. temu Jakie błędy denerwują Was w książkach, które przecież wpierw są dopieszczone przez samego autora, a potem przez wydawnictwo i szereg ich pracowników? 'Poszłem', 'wziąść'?
Tymi słowami zaczynam recenzję książki 'Śpij, dziecinko, śpij'.
Ciężarna Natalia wprowadza się do kamienicy, a jej mąż zbyt zajęty rodzicami i karierą nie bardzo zwraca na nią uwagę. Tym gorzej, że kobieta zaczyna odczuwać w domu coś, czego nie powinno tam być, a to coś bardzo chce dostać jej dziecko.
Zacznijmy od błędu, który bardzo mocno nadszarpnął moją opinię o tej książce. Otóż mój znienawidzony 'Okres czasu' - no naprawdę. Aż mnie trzęsie, jak to piszę. Dla autorów, którzy nie korzystają z pomocy wydawnictwa, a tym samym korektora i redaktora, są w internecie darmowe narzędzia do sprawdzania błędów. Zwłaszcza tak durnych błędów. A potem jest ten właśnie szereg ludzi, którzy też mają swoje narzędzia. Więc ja się pytam, jak mogło to przejść?
Sama historia zła nie jest. Natalia jest po prostu zwyczajnie głupią postacią. Niby prawnik, a zachowuje się, jakby chodziła do liceum. Niby prawnik, a nie ogarnia podstawowych rzeczy. Niby prawnik, a przy policji zapomina języka w gębie. Ja wiem, wiem. Emocje. Ale ona jest prawnikiem! Nie nauczycielką, nie sekretarką czy kasjerką. Jest prawnikiem, więc emocje nigdy nie powinny dyktować, co i jak mówić. A ona po prostu sobie nie poradziła ze zwykłą rozmową z policjantami. Żadnych kruczków prawnych. Nic. Null.
Mamy też nakreślenie sytuacji, że zło boi się konkretnych róż, więc Natalia je przesadza. Potem te kwiaty gdzieś tam są w tle, ale autorka o nich nie mówi i nagle stwierdzenie - 'Naprawdę kochała te róże'. Z początku pomyślałam, jeny, ale to głupiutkie. To jak siedzieć na kanapie i nagle stwierdzić 'hej, kocham ten dywan' - po prostu takie od czapy stwierdzenie. Potem pomyślałam 'ha, a może Natalia je kocha, bo jest opętana i na koniec będzie plot twist, który wyjaśni to stwierdzenie z czapy'. I... No i nic. To stwierdzenie z czapy. Żadnego plot twistu, jedynie najzwyklejsze rzucenie emocją bez uprzedniego ukazania jakiejkolwiek relacji.
Ale jak o emocjach... Laska jest w końcówce ciąży, jej nieprzyjemny mąż traktuje ją okropnie, ale ona to tłumaczy przed wszystkimi, bo przecież go kocha. Aż nagle spotyka psychologa. Widzi go dwa, trzy razy i już idzie wyczuć, że z obu stron to nie tylko relacja pacjentka-lekarz. Już abstrahując od tego, jak mega nieprofesjonalne to ze strony Krzysztofa, to te ukradkowe spojrzenia i pojawianie się bez ostrzeżenia, dzwonienie 'hej, jestem pod twoją kamienicą' - to zakrawa o stalkera. Jaki psycholog tak robi?
No ją mogą tłumaczyć jedynie hormony, ale też bym się kłóciła, skoro te same hormony pozwalają jej bronić męża przed bratem i bratową.
I te zdrobnienia! Natka, Natalka, Krzysiu. Serio? I to nie w rozmowie, co jakoś można było tłumaczyć. To narrator tak mówi o bohaterach. A to mocno kontrastuje z klimatem, który autorka tak bardzo próbuje tu przedstawić.
A krótkie rozdziały z perspektywy nieznanego typa to jedynie powtórzenia frazy, że wtapia się w tło i nikt go nie widzi, bo nie rzuca się w oczy. Ale po co? Te rozdziały nic nie wnoszą.
Historia mogłaby być całkiem dobra, gdyby wykonanie również trzymało poziom. A nie trzyma. I gdyby zakończenie było logiczne. A nie było.
A już sam powód zachowania Marka. No śmiechłam. Serio? Tyle czasu było ok, i nagle sobie ogarnęli, że są szlachcicami i nie chcą 'Natki' w rodzinie? Tragedia. Jakby zabrakło autorce pomysłu. I kolejny dowód na to, jak głupią postacią była Natalia. UWAGA SPOJLER! typ jej mówi, że chciał ją otruć, zabić ją i jej dziecko, bo jest zwykłym plebsem (przypominam, że do niedawna było ok),a ona chce się nim układać i dojść do porozumienia. Że co?! Brak mi słów c
Dla mnie to nie był horror. Ani nie czułam żadnego zapowiadanego przerażenia, ani same sceny też nie wywoływały dreszczyku. Nie wiem, w jaką kategorię wrzuciłabym ten tytuł, ale zbyt nudny na horror.
Dopiero teraz spojrzałam na ocenę na LC i aż mi się serce raduje, że nie jestem jedyną, która ma takie odczucia co do tej książki.