Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Audrey Coulthurst
4
6,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura młodzieżowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://audreycoulthurst.com/
6,1/10średnia ocena książek autora
8 przeczytało książki autora
100 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Of Fire and Stars Audrey Coulthurst
6,8
Jak na debiut - nie było tak źle. Generalnie książka mi się podobała, ale niestety troszkę mi w niej zabrakło kilku rzeczy.
Rozwój postaci praktycznie nie istnieje w tej książce. Prawie każdy jest taki sam od pierwszej strony do ostatniej (no, może główne bohaterki TROSZECZKĘ się rozwinęły, ale naprawdę niewiele).
Szkoda też, że tak słabo zostało zrobione wprowadzenie do całego świata, a zwłaszcza do jego polityki, przez co niektóre rzeczy były niezrozumiałe (np. dlaczego Mynarianie(?) nienawidzą magii?).
Plusem tej książki na pewno jest styl pisania pani Coulthurst. Już zdołał mnie urzec :) a wiem, że z czasem stanie się jeszcze lepszy czego autorce życzę :) I z chęcią przeczytam jej kolejne książki (mając nadzieję, że już będą lepiej napisane ;)).
Drugim plusem (i najważniejszym) jest wątek miłosny pomiędzy głównymi bohaterkami Denną i Mare. Według mnie jest bardzo dobrze poprowadzony - nie za wolno ani nie za szybko. I dzięki niemu książka została przeze mnie oceniona 6/10.
Kończąc - jak na debiut nie jest to tragiczna książka, ale niestety najlepsza też nie. Mimo wszystko poleciłabym tą książkę choćby ze względu na miłość Denny i Mare :)
Starworld Paula Garner
6,0
Każdy z nas potrzebuje przyjaciela. "Starworld" to piękna historia pokazująca, że nigdy nie wiemy, która z osób spotkanych na życiowej drodze znajdzie w naszych sercach miejsce na dłużej.
Sam i Zoe to nastolatki, które nie mają w życiu łatwo. Chodzą do jednej szkoły, ale obracają się w zupełnie różnych kręgach i tak naprawdę ich drogi nie mają szans się przeciąć, dopóki jedna z nich nie potrzebuje wykorzystać rysunku drugiej w scenografii do zbliżającego się przedstawienia. Od jednej rozmowy, wymiany numerów telefonów i przypadkowo wysłanej wiadomości daleko jeszcze do prawdziwej przyjaźni, ale ta książka w piękny sposób ukazuje narodziny i rozwój tej relacji. To najmocniejszy punkt tej powieści - autorki bardzo dobrze oddają emocje zarówno przebojowej Zoe, która ma wiele dobrych koleżanek, jak i Sam, samotniczki, która odgradza się od świata nakładając na siebie grubą skorupę i nie do końca wie, jak postępować "normalnie".
Podobało mi się też całe tło tej opowieści - w książkach młodzieżowych często brak rodziców, rodziny bohaterów, tutaj to właśnie rodzina jest źródłem większości zmartwień głównych postaci. I choć nie wszystko mi pasowało, np. nie do końca przekonał mnie obraz mamy Sam, zmagającej się z OCD. Nie mam co prawda styczności z żadną osobą, która miałaby takie zaburzenia, ale opisy tej bohaterki w wielu miejscach wydały mi się bardzo nieczułe i zupełnie nie podobało mi się gloryfikowanie poświęceń ze strony jej córki, a kompletne niezrozumienie samej przypadłości matki (czy też brak jej szerszego wyjaśnienia). Z drugiej strony bardzo podobało mi się przedstawienie sytuacji rodzinnej w domu drugiej nastolatki - od rozważań samej Zoe, która zastanawia się kim jest, skąd pochodzi i dlaczego oddano ją do adopcji, przez matkę po mastektomii, aż po, przede wszystkim, niepełnosprawnego Jonaha. Zwłaszcza ten ostatni temat opisany został w taki sposób, że nie mam się do czego przestawić - świetnie ukazano dylemat, jakim było oddanie chłopaka do specjalistycznego ośrodka i wszystkie emocje wiążące się z tą decyzją.
W całej książce zabrakło mi jednak przede wszystkim jednego - ona nie za bardzo ma jakąkolwiek fabułę. Ani sama historia nie rozwija się w żaden znaczący sposób, ani opowieść wymyślona przez dziewczyny, Starworld, też donikąd nie zmierza. Żałuję też, że nic nie wiem o Willu, który wydawał mi się przesympatycznym gościem, ale mimo bycia jedynym przyjacielem głównej bohaterki, został przez autorki potraktowany bardzo po macoszemu i przez trzysta stron właściwie w ogóle ta postać nie istnieje.
Klimat powieści jest jednak cudowny i samo przesłanie z niej płynące bardzo mi się podobało. Wciąż zbyt mało mamy opowieści o przyjaźni, a tutaj została ona pięknie opisana. Mamy też szeroką reprezentację - osoba niepełnosprawna, osoba chora na raka, osoba z OCD, lesbijka - super i życzyłabym sobie, by sięganie po bohaterów z różnymi doświadczeniami było w literaturze, również tej młodzieżowej, na porządku dziennym.