Rywalki Gill Paul 7,9
ocenił(a) na 819 tyg. temu Często sięgam po książki Gill Paul, a najbardziej urzeka mnie w nich to, że buduje ich fabuły w oparciu o autentyczne postacie sławnych ludzi, których nazwiska w przeszłości nie schodziły z pierwszych stron gazet.
Kim są tym razem tytułowe rywalki? Jedna z nich, to światowej sławy diva operowa, Maria Callas, z pochodzenia Greczynka, która mimo swoich olbrzymich dokonań, okupionych bardzo trudnym dzieciństwem i ciężką pracą, przez ponad trzydziesci lat swego życia nie zaznała szczęścia w miłości. Miała wprawdzie męża, wiele od siebie starszego, ale bardzo szybko po ślubie jego rola ograniczyła się do funkcji jej impresaria i jeśli nawet łączyło ich kiedyś jakieś uczucie, umarło na zawsze. Będąc u szczytu kariery spotkała greckiego miliardera, Aristotellisa Onassisa, który przez wszystkich nazywany był zdobywcą, zarówno w interesach, jak i w życiu prywatnym. Oczarował ją bez reszty. Spragniona miłości, której nie zaznała ani ze strony rodziców, ani tym bardziej męża, była gotowa rzucić się w jego ramiona, choć sama była mężatką, a Ari miał żonę i dwoje dzieci. Wiele działo sie w tym burzliwym związku, ale Maria nigdy nie stanęła na ślubnym kobiercu z Onassisem...
Ten, mimo nieustannych deklaracji wielkiego uczucia do Marii, zapragnął kolejnej zdobyczy w swoim życiu - wdowy po tragicznie zamordowanym prezydencie Stanów Zjednoczonych, ulubienicy Ameryki, Jacqueline Kennedy.
Obie panie nie mogłyby się bardziej od siebie różnić. Sposobem na życie Jackie, wpajanym w nią od dzieciństwa przez matkę, było wydanie się bogato za mąż, bywanie w towarzystwie i niekończące się przyjemności. Godząc się na ślub z senatorem Kennedym nie przeszkadzało jej, że mąż jest wolnym ptakiem, a wierność małżeńska jest ostatnią rzeczą o którą by dbał. Oczywiście z zachowaniem pełnej dyskrecji, by nie przekreślić swoich szans w batalii o urząd Prezydenta. Zapewniał jej bogate i pozbawione trosk życie, z którego mogła czerpać garściami, a jej jedynym zadaniem było stać przy boku męża w każdej chwili, sprowadzić na świat potomstwo i pozować w charakterze szczęśliwej, pełnej rodziny. Nie można powiedzieć, że Jackie nie kochała męża i jego śmierć w Dallas na jej oczach jej nie obeszła. Można nawet powiedzieć, że przeszła załamanie nerwowe, obawiała się także o życie swoje i ich dwójki dzieci... Wtedy do głosu doszedł racjonalizm i kwestia utrzymania poziomu życia, do jakiego przywykła. W ten sposób, choć z zupełnie innych dla obu stron powodów, rozpoczął się romans Onassisa z Jackie Kennedy, wkrótce Panią Onassis, a Ari balansował między nimi, jak piłka pingpongowa...
Z pewnością znacie dalsze losy, ale w książce można się mimo to zaczytać i ciężko wypuścić ją z rąk, bo jest zachwycająca. Gorąco polecam