Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński27
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tiphanie Yanique
1
6,1/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
48 przeczytało książki autora
68 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kraina miłości i zatracenia Tiphanie Yanique
6,1
Początek XX wieku na Wyspach Dziewiczych, gdzie władzę przejmują Stany Zjednoczone na Morzu Karaibskim tonie statek wraz z nim kapitan ginie bardzo szanowany, dobry kapitan, ojciec trojga dzieci.
Są tu dwie osierocone siostry oraz ich przyrodni, przybrany brat, każda z sióstr wyróżnia się czymś innym i onieśmielającą urodą.
Na rodzeństwie Eonie,Anette,Jacobie ciąży klątwa, zakazane dla dzieci pokusy.
Mają barwne osobowości,silne, mocne charaktery.
Tą książkę wypatrzyłam w swojej bibliotece na półce i skusiłam się na nią, nie wiedziałam, że mnie zaintryguje, zaskoczy niesamowicie pod wielkim wrażeniem jestem. Nie żałuje straconego czasu, na przeczytanie tej książki.
W sumie dużo się działo w barwnej, pięknej powieści.
Dobrze się czytało, jestem zachwycona książką, lekturę przeczytałam w jeden wieczór, bardzo mnie się podobało.
Chwyta za serce, porusza, mnóstwo emocji zagwarantowała mi, wzruszeń wspaniałych:)
Kraina miłości i zatracenia Tiphanie Yanique
6,1
Opowieść dla lubiących zmyślenia!
Złudne, ale przyjemne nadinterpretacje łagodzące brutalność rzeczywistości. Inaczej warstwa realna tej powieści byłaby niemożliwa i zbyt bolesna do zniesienia, a nawet zaakceptowania. Rozpoczęła się historycznym i politycznym momentem przejęcia władzy na Wyspach Dziewiczych przez Stany Zjednoczone na początku XX wieku. Wydarzenie to zdeterminowało losy nie tylko tego zakątka Karaibów, ale również jego mieszkańców. Proces wykorzenienia i ubezwłasnowolnienia rdzennej ludności przez kolejne kilkadziesiąt lat toczącej się akcji powieści oraz dwie wojny światowe, odzierało Amerykę z jej oficjalnej, dobrej twarzy na pokaz. Dla mieszkańców wysp, „kraj okazał się jawnie rasistowski, jawnie seksistowski i jawnie nieprzyjazny na wiele różnych sposobów” z najgorszym typem białego człowieka - turystą. Mimo że przyniósł wraz z rządami amerykańskie obywatelstwo, prąd, bieżącą wodę, radio i telewizję. Ostatnie, według mieszkańców – na zgubę.
Trudno było mi zaakceptować taką degradację kulturową archipelagu.
Jeszcze trudniej przychodziła mi akceptacja losów bohaterów i ich rodzin z rodu McKenzich i Bradshawów. Splecionych i trwale połączonych kazirodczymi tajemnicami oraz klątwą, o których wiedzieli wszyscy oprócz najbardziej zainteresowanych. To niejedyne zakazane stosunki seksualne w tych rodzinach. To również zdrady, cudzołóstwo i pedofilia, której ofiary nie potrafiły zbudować zdrowych relacji z innymi ludźmi w dorosłym już życiu.
Prawda, że brzmi patologicznie i ponuro?
A jednak obrazoburczo i przerażająco nie było. Było pięknie, zmysłowo i tajemniczo, bo autorka dramatyczną fabułę ubrała w realizm magiczny. Skutecznie rozmywający ból i cierpienie bohaterów oraz niestosowność wątków miłosnych, magią miejsca. Czerpaną z zachodów słońca, plaż w kolorze dziecięcego języka, ciała ludzkiego, którego deformacje i anomalie nadawały kobietom wyjątkowości, czyniąc z nich istoty korzeni i zaklęć. Czarownice „obeah” czytające w myślach, posiadające „moc, by powstrzymywać i zaczynać wiele rzeczy” i parające się „vodou”. Godne potomkinie Dueny ze stopami tyłem do przodu, której mit kładł się cieniem na wyspach i mieszał się z prawdą. Zresztą trudno tej prawdy ostatecznej było mi szukać i dociekać. Narrator zewnętrzny krążył od bohatera do bohaterki, ukazując wydarzenia za każdym razem inaczej, z innej perspektywy i w kontekście innego mitu - Anansi, La Diablesse czy Pana Pająka. Często oddając głos postaciom. Czasami zaprzeczając sobie i podając inną, drugą wersję. A czasami jeszcze kolejną, trzecią. Jednocześnie wybiegając w przyszłość, szkicując wydarzenia, które nastąpią i uchylając rąbka tajemnicy rozgrywanych zdarzeń z teraźniejszości. Nie mogłam mieć o to pretensji. Musiałam to zaakceptować. Byłam na Karaibach, „gdzie nic nie jest jednoznaczne; nic nie jest jasne”.
A wszystko to bardzo zmysłowo opisane.
Momentami intymnie i lubieżnie. Opisy ruchu ludzi i przedmiotów, ciał i ich mowy, ubrań, jedzenia, otoczenia, bardzo szczegółowe, pełne metafor, porównań, sugestii, zaklęć i nadprzyrodzoności, silnie oddziaływały na wyobraźnię i emocje. Czyniły je niemalże namacalnymi i odczuwanymi wszystkimi zmysłami. Miałam wrażenie, że jestem w osiemnastowiecznej, wyspiarskiej krainie miłości i zatracenia. Dokładnie tak, jak w tytule! I tylko od czasu do czasu, na początku, a potem coraz częściej, w miarę zbliżania się do końca XX wieku, wybudzały mnie z tego wilgotnego, cielesnego, barwnego, odurzającego zapachem, zmysłowego amoku, przebijające się niczym szpileczki, informacje z realnej współczesności.
To świadomy zabieg autorki, która chciała w ten sposób pokazać, co ludzkość traci, niszcząc kulturę małych regionów. Na co naraża się, skazując unikatowe mikroświaty na zapomnienie. Co tak naprawdę wydarzyło się, kiedy „ziemia stała się amerykańska, ale ludzie zostali karaibscy”. Jak sama autorka napisała w „Słowie od autorki” – „Ta książka powstała po części w odpowiedzi na powieść Hermana Wouka „Nie przerywajcie karnawału” i film soft porno „Girls are for loving” nakręcony na Wyspach Dziewiczych z premierą w 1973 roku. O ile „film z Caffaro, jak i książka Wouka stanowiły wczesny i nieprzemijający portret Wysp Dziewiczych Stanów Zjednoczonych”, o tyle ta powieść ukazuje późny i przemijający już ich obraz. Autorka, jako ich mieszkanka, tą opowieścią spróbowała zachować nie tylko dziedzictwo swojego pochodzenia, jak i jej rodziny.
Ostrzega, że po dawnych Karaibach zalanych falą turystyki pozostanie już tylko parę książek i film.
http://naostrzuksiazki.pl/