Robert Thier is a German Historian and writer of Historical Fiction. His particular mix of history, romance and adventure, always with a good deal of humor thrown in, has gained him a diverse readership ranging from teenagers to retired grandmothers. For the way he manages to make history come alive, as if he himself had lived as a medieval knight, his fans all over the world have given him the nickname “Sir Rob”. For him, Robert says, becoming a writer has followed naturally from his interest in history. “In Germany,” he says, “we use the same word for story and history. And I've always loved the one as much as the other. Becoming a storyteller, a writer, is what I've always wanted.”
Besides writing and researching in dusty old archives, on the lookout for a mystery to put into his next story, Robert enjoys classical music and long walks in the country. The helmet you see on the picture he does not wear because he is a cycling enthusiast, but to protect his literary skull in which a bone has been missing from birth. Robert lives in the south of Germany in a small village between the three Emperor's Mountains.http://www.robthier.com
-Next time we sit down for dinner and I ask you what you would like to drink - Mr Ambrose whispered, leaning towards me - do try not to answ...
-Next time we sit down for dinner and I ask you what you would like to drink - Mr Ambrose whispered, leaning towards me - do try not to answer "Your blood, with soda". It doesn't really fit the role of a loving wife.
"-Next time we sit down for dinner and I ask you what you would like to drink - Mr Ambrose whispered, leaning towards me - do try not to answer "Your blood, with soda". It doesn't really fit the role of a loving wife."
Ten cykl to moja najnowsza miłość od pierwszego przeczytania <3 <3 <3
Mam w nosie, czy innym się podoba czy nie, dla mnie to tak uzależniająca powieść, że jak tylko sobie o niej pomyślę, to prąd ekscytacji przechodzi mi po plecach. Nigdy niespodziewałabym się, że mężczyzna może tak świetnie wejść w umysł kobiety i wykreować najbardziej stukniętą feministkę i najbardziej skąpego bogacza XIX wieku. Dzieje się dużo, mnóstwo humoru i dużo większa dawka iskier między Lilly i Rikkardem, momentami było tak intensywnie, że trudno było oddychać. Większość akcji ma miejsce w Egipcie, co było na początku dla mnie troszeczkę demotywatorem, gdyż zdecydowanie bardziej odpowiada mi sceneria Londynu i bardziej interesuje mnie życie prywatne głównych bohaterów niż problemy biznesowe Ambrose'a, ale bardzo szybko Robert Thier rozwiał wszelkie moje wątpliwości oraz niechęć i w mgnieniu oka porwał mnie w wir swojej powieści.
Jedynym mankamentem było to, że książka zdecydowanie za krótka! W porównaniu z pierwszym tomem i jego prawie 900 stronami tutejsze zaledwie 360 było zaledwie przedsmakiem - ale za to jak wybornym!
Będę sie powtarzać, ale jest to FENOMENALNA seria. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy, a wam szczerze polecam!
Kiedy zaczynałam czytać "Silence is Golden" na Wattpadzie byłam na fali zachwytu pierwszymi dwoma tomami, które naprawdę ogromnie mi sie podobały, ze względu na walory historyczne, kreację postaci oraz niesamowity humor. Niestety na tamten moment tom trzeci był ukończony dopiero w połowie i uznałam, że nie będę czekać co tydzień na kolejny rozdział, tylko poczekam aż Pan Thier dokończy tą część i wtedy zabiorę się za konytnuację. Wracając do niej liczyłam, że znajdę to co tak bardzo mnie oczarowało, choć już w pierwszej połowie przeczytanej, nie podobał mi się kierunek w którym podążała fabuła (konkretnie wyprawa do Ameryki Południowej). Początek, kiedy wszystko miało miejsce w Londynie było jak zwykle super, ale potem zaczęło się robić kiepsko... i po dokończeniu powieści jestem ogromnie rozczarowana. Postacie nie ewoluują, ich relacja cały czas stoi w miejscu. Mam wrażenie, że każdy rozdział to inna odsłona tego samego. Autor próbuje budować miłosne napięcie ale ogromnym kosztem całej książki - fabuła poszła w odstawkę i wszystko poleciało na łeb na szyję. Zakończenie troszkę uratowało całe to masło maślane, ale przez ten nijaki "środek" powieści, zapał do kontynuowania bardzo osłabł, choć nie powiem jestem zaintrygowana. Lilly to nie ta sama dziewczyna co wcześniej i zaczęła mnie irytować, Rikkard na szczęście wiele sie nie zmienił, ale on sam nie uratuje książki. Jeżeli autor nie skupi się na tworzeniu konkretnej i ciekawej fabuły, tylko będzie kombinował z pożądaniem i uczuciami między głównymi bohaterami, to naprawdę nie ma sensu dalej tego czytać. Pomijam już fakt, że miała to być trylogia i obawiam się że wyjdzie z tego kolejny tasiemiec, których nienawidzę, to jednak najbardziej cieszyłabym się, gdyby Robert Thier zatrzymał się i napisał tom trzeci od nowa raz jeszcze i naprawdę przemyślał to co chciałby tutaj przedstawić, bo robi sie coraz mniej realnie i zaczyna wiać tanim romansidłem. Nie wiem czy będę kontynuować - czas pokaże.