Lektura "J.P. Śliwy" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jestem pod dużym wrażeniem zdolności literackich Piotra Roguckiego. Obawiałem się, że będę miał do czynienia z pseudo-inteligenckim bełkotem. A tak na pewno nie jest. Aczkolwiek przyznać muszę, że liczę na to, iż ponowna lektura (pierwsze podejście wzbudziło we mnie przede wszystkim silne emocje) tego dramatu i sama płyta (bardzo cenię solową działalność wokalisty Comy) pozwoli mi lepiej zrozumieć jego "właściwą" treść.
Opowieść o przegranej. Ukazany przez pryzmat jednostek obraz straconej generacji, ludzi urodzonych pod koniec lat 70., tzw. pokolenia JP2, które miało wejść w nową rzeczywistość po transformacji i ją zawojować, a w większości skończyło na prekariackim marginesie, emigracji lub w życiowym dole - ludzie sfrustrowani, zepchnięci na boczny tor i złamani przez utratę szans. Rogucki porusza więc ważny problem z perspektywy wewnętrznego obserwatora bo sam jest tego pokolenia częścią, najlepiej więc zna jego problemy i bolączki. Dramat jest więc finalnie bardzo smutny w wymowie i według mnie stanowi ważny głos, szkoda, że raczej przemilczany i niezauważony. Rogucki udowodnił, że jest nie tylko świetnym muzykiem i poetą, ale też dramaturgiem na poziomie, który potrafi w interesującej formie poruszyć ważny temat. Mam nadzieję, że "J.P. Śliwa" to nie jest literacko jego ostatnie słowo i czekam na więcej.