Wszechświat w twojej dłoni Christophe Galfard 7,9
ocenił(a) na 932 tyg. temu Christophe Galfard porwał mnie w podróż. Nie stawiałam oporu. Dawno nie byłam na tak pochłaniającej, urzekającej i ciekawej wycieczce, która pozwoliłaby mi oderwać myśli od otaczającej mnie rzeczywistości. Byłam na piaszczystej plaży, i choć nieszczególnie lubię to miejsce, odpoczywałam. Może to zasługa audiobooka i głosu lektora, a może gdybym czytała tę książkę sama czułabym sie podobnie? Jednocześnie trochę brakowało mi papierowej książki, aby przeczytać ponownie fragment, przy którym moje myśli zrelaksowane, odpłynęły i poczułam, że coś mi umknęło. Jako, ze w przerwach od słuchania, opowiadałam wszystkim napotkanym ludziom, jaka to dobra książka, no i znaleźli się na nią chętni, więc będę miała też rodzinny egzemplarz papierowy, aby przypomnieć albo utrwalić sobie kilka informacji.
Nawet jeśli nie wszystko w tej książce jest pewne (czy coś jest pewne oprócz śmierci i podatków?) potraktowane skrótowo czy za mało naukowo, dla mnie jest to największa zaleta tej książki. Było ciekawie i zabawnie, a dodatkowo dostałam w przyjemny sposób podaną i wyjaśnioną wiedzę, która pozwoli mi sięgać po trudniejsze (z wieloma dziwnymi terminami) teksty.
Co by było jasne, jestem jeszcze laikiem w temacie (czytałam tylko Kwantechizm Andrzeja Dragana i Przewodnik po Wszechświecie Hawkingow),więc jeśli przeczytaliście już masę książek o kosmosie, to tę możecie sobie podarować, choć jest tak przystępnie napisana, że ja bym spróbowała połknąć i tę, nawet jeśli nie dowiecie sie niczego nowego. No chyba, że czytaliście dawno temu. Jeśli nie wiecie, że za jakiś czas - spokojnie, nie za naszego życia - zgaśnie słońce, to polecam. Jeśli nie wiecie nic o grawitacji, a boicie się sie sięgnąć po książkę o astrofizyce, myśląc, że nie ogarniecie, to spróbujcie przeczytać lub wysłuchać (to chyba trochę trudniejsze) opowieści Christophe'a Galfarda. Fizyk teoretyczny, uczeń Stephena Hawkinga, w sposób przyjemny, tak wiem, brzmi jak oksymoron, opowiada o fizyce, kosmosie, atomach.... Spróbujcie koniecznie! Zrozumiecie, gwarantuje, jeśli tylko zechcecie. Nie sądziłam, że ktoś napisze w sposób tak prosty. Przecież to są momentami tak zakręcone sprawy. No, ale Richard Feynman mówił, a za nim powtarza to i Andrzej Dragan, że jak ktoś naprawdę rozumie to potrafi wytłumaczyć trudne sprawy w jasny i przystępny sposób każdemu. Ogromnie się cieszę, że "Wszechswiat w twojej dłoni" opowiedział mi o świecie. Tym najważniejszym i najmniejszym. Moja ciekawość zostala zaspokojona, ale mam apetyt na więcej. Poszukuje, w podobnie beletrystyczny sposób napisanej, książki o fizyce newtonowskiej i szerszego spojrzenia na to czym jeszcze zajmował się Einstein. Tymczasem rodzą się kolejne pytania.... Z której gwiazdy pochodzą moje złote kolczyki? A wisiorek? I wyobrażam sobie jak moje atomy stają się częścią kosmicznego pyłu....
Kiedy pobędziecie trochę wśród planet, gwiazd i czarnych dziur to inaczej spojrzycie na swoje życie, na miasto, kraj i polityków napompowanych pychą. Skala, to pierwsze słowo, które cisnęło mi się na usta od czasu do czasu. Zmiana perspektywy pomaga nabrać dystansu i zastanowić się jak ulotną jesteśmy cząstką, a właściwie zlepkiem cząstek. Jak fascynujące jest to w czym uczestniczymy. Jak piękny, a jednocześnie bezwzględny jest Wszechświat, i moze być wszystko to, o czym nie wiemy nic. Pokora to cnota. Znana nielicznym. Benjamin Franklin poświęca jej sporo miejsca, opowiadając o pracy nad sobą. Gdyby jakiś polityk poszedł w jego ślady... Sam autor wspomina o pokorze kilkukrotnie. Trochę pokory, człowiecze...
Żałuję tylko, że inna książka Christophe'a Galfarda "Le prince des nuages" nie zostala przetłumaczona na język polski.