Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ray Fawkes
Źródło: http://comicvine.gamespot.com/ray-fawkes/4040-62440/
26
6,3/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.rayfawkes.com/index.php
6,3/10średnia ocena książek autora
206 przeczytało książki autora
94 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Czarny Młot '45 Jeff Lemire
5,4
Nie wiem, jak zostanie zapamiętany przez historię, ale według mnie „Czarny Młot” odmienił oblicze współczesnego komiksu rozrywkowego. Nie tylko tego traktującego o superbohaterach, ale w ogóle. Jeff Lemire stworzył dzieło, w którym owszem, korzysta ze znanych motywów (tego nie sposób uniknąć),ale czyni to w pomysłowy sposób i zachwyca przy okazji lekkością przekazu i sprawnością w przystępnym prezentowaniu wcale nie tak łatwych treści. W obliczu jakości serii matki nijak nie może dziwić, że zaczęły powstawać jej kolejne spin-offy. „Czarny Młot '45” jest czwartym z nich, ale pierwszym, którego scenariusza Lemire nie pisał sam. Czy to mogło zwiastować jakieś kłopoty? Sprawdźmy.
Szwadron Czarnego Młota walczy z zagrożeniami ze strony III Rzeszy. Członkowie tej elitarnej grupy nie uczestniczą jednak w regularnych walkach na froncie, ale mają styczność z rzeczami wykraczającymi poza normalność. Kolejna zlecona im misja ma być ostatnią – mają odnaleźć więzioną przez Niemców rodzinę naukowców i sprowadzić ich do Stanów Zjednoczonych. Więźniów chcą pochwycić także Sowieci, którzy dysponując zaawansowaną technologią w postaci wielkich, sterowanych ze środka robotów, mogą z łatwością pokrzyżować plany ekipie ratunkowej.
Scenariusz, jak pisałem we wstępie, jest tym razem dziełem innego autora. Ray Fawkes oddał widoczny hołd komiksowej pulpie, pakując do opowieści o drugiej wojnie światowej między innymi wielkie rosyjskie mechy czy też bóstwo na usługach nazistów (choć w tym przypadku pozory nieco mylą). Nie ma co gadać – takie motywy zawsze są nieco dyskusyjne i niektórym czytelnikom przypadną do gustu, innych zaś od lektury odstraszą. Wszystko zależy od tolerancji na dość nietypowe połączenia. Jeśli jednak ma się w sobie choć trochę sympatii dla weird fiction i zabawy konwencją, to już na wstępie ta historia może zyskać naszą akceptację.
„Czarny Młot '45” wypełniony jest po brzegi akcją – momenty, w których cofamy się w przeszłość, by obserwować ostatnią misję alianckiego Szwadronu Czarnego Młota, nie dają zbyt wielu chwil na oddech. Tempo jest szybkie, fabuła pędzi i to odrobinę... rozczarowuje. Cały album składa się bowiem z ledwie czterech zeszytów, co sprawia, że przygoda jak szybko się zaczęła, tak nagle się kończy. Ja spodziewałem się jednak odrobinę bardziej rozbudowanej opowieści, tym bardziej, że świat przedstawiony zasługuje na to, by trochę bardziej się w niego zagłębić. Fabuła jest też raczej nieskomplikowana, co stoi w pewnej opozycji do głównej serii. Nie wiem, być może zamierzeniem autora było pokazanie różnych obliczy świata przedstawionego, jednak patrząc całościowo, takie podejście nie do końca zagrało.
Kolejny spin-off najlepszego współczesnego cyklu około superbohaterskiego (tak, tak!) to jednak nie tylko Ray Fawkes jako scenarzysta, ale w dalszym ciągu Jeff Lemire jako jeden z twórców fabuły. I tę obecność da się bez problemu wyczuć, przede wszystkim w części komiksu poświęconej współczesnym wydarzeniom, oderwanym od dominujących retrospekcji. W nich przeważa bowiem charakterystyczna dla prac Kanadyjczyka (zwłaszcza tych autorskich) chwytająca za serce nostalgia. Inna sprawa, że ten element wypadał wcześniej dużo lepiej (fenomenalny „Doktor Star”),ale jego obecność nadal jest na tyle charakterystyczna, że nie sposób zanegować udziału pana Jeffa w tym projekcie.
Styl ilustracji Matta Kindta jest mocno specyficzny. Sądzę, że nie każdemu czytelnikowi spodoba się warstwa graficzna, bo było nie było, nie jest to typowa rozrywkowa kreska. Pod względem stylu rysunki często przypominają to, co prezentuje Jeff Lemire – jest dosyć umownie, czasem też pokracznie (choćby pod względem anatomicznym),ale ta maniera pasuje do fabuły. Artyście nie można też odmówić entuzjazmu, jego komentarze dołączone do dodatków świadczą o tym, że w pełni zaangażował się w swoją pracę.
Podsumowując powyższe wywody, powiem, że „Czarny Młot '45” jest komiksem dobrym. Czujecie nadchodzące „ale”? No właśnie... Ale jest mimo wszystko zdecydowanie najsłabszym ogniwem stworzonego przez Jeffa Lemire'a uniwersum. Być może wpływ na to miało przekazanie projektu innemu scenarzyście, a może to po prostu lekkie zmęczenie materiału? Trudno powiedzieć. I choć frajda z lektury okazała się zdecydowanie mniejsza niż w przypadku kolejnych albumów regularnej serii, to i tak jest to tytuł warty uwagi. Bo Lemire i Fawkes poniżej przyzwoitego poziomu jednak nie zeszli.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2020/05/czarny-mot-45-recenzja.html
oraz na facebookowym profilu serwisu Szortal. Wpis z 15. 04. 2020 - https://www.facebook.com/Szortal/posts/3196451770377528?__tn__=K-R
Injustice. Bogowie pośród nas: Rok trzeci Tom Taylor
7,6
Trzeci już tom mokrego marzenia wielu fanów DC, które z lubością serwuje nam Taylor. Co prawda sprzedawany towar nie jest już tak świeży i odżywczy jak poprzednie, ale nadal bawi niepomiernie.
Batman próbował różnych rzeczy, aby pokonać Supermana. Dawny kompan złamał mu kręgosłup i teraz Mroczny Rycerz "doszedł do siebie", dalej działając w konspiracji przeciwko swojej dawnej drużynie, która zatraca się w pomyśle straży Ziemi. Szkopuł w tym, że coraz bardziej to przypomina reżim totalitarny, bo w końcu ci silni wybierają co dobre dla reszty, nawet jeżeli nie jest takowe.
Był sposób bezpośredni, była pomoc Korpusu Zielonych Latarni, teraz czas sięgnąć po magię. Szkopuł w tym, że także magicy są podzieleni i dadzą swoje poparcie określonej stronie. Tym razem oś wydarzeń kręci się wokół Constantine'a, który ma plan jak pokonać Supka. W tle mamy Raven wraz z jej ojcem Trigonem, Swamp Thinga, Etrigana, Spectre'a, Doktora Fate'a i innych. Dzieje się tu wiele, bo obie strony stosują własne wybiegi. Niekonieczne czyste.
Całość czyta się dobrze, bo akcja jest nieprzewidywalna. Ma się pewność, że ktoś zginie, bo Taylor prezentuje nam fabułę bez hamulców i można liczyć na sporo zaskoczeń, aczkolwiek nie są one tak duże jak w poprzednich tomach. Może to wina faktu, iż do nowych postaci nie mam aż takiej sympatii, co do poprzednich i ich śmierć, choć zaskakująca, nie miała takiego pokładu emocjonalnego, co np. przypadek Green Arrowa.
To nadal czysta akcja skondensowana na tych nieco ponad trzystu stronach, gdzie wydarzenia dzieją się naprawdę szybko. Z zasady nie lubię też sytuacji na zasadzie "co by było gdyby", ale ta tutaj ukazana w umyśle Clarka była świetna. Niemniej całość powoli zmierza do końca (czytaj gry) i Taylor zaczyna się nieco wyprztykiwać ze sztuczek. Oby dowiózł, bo na czytelników czekają jeszcze dwa tomy, w tym jeden już obecny w języku polskim (kisi mi się na biurku).
Jeżeli lubicie wakacyjne blockbustery to Injustice jest jak znalazł dla Was. To tytuł świadomy czym jest. Fanfikiem, który potrafi dać sporo zabawy i za takowy traktuję całą serię, oczekując tylko dobrej zabawy. I jako taki typ dzieło Taylera sprawdza się idealnie i jest jedną z najlepszych serii w tej dziedzinie.