Bardzo dobra książka, którą przeczytałam jako wstęp do uczenia się historii książki - w tej roli sprawdza się doskonale, bo jest dość przystępna i nie nudna, stanowiąc dobry podkład do dalszego czytania ściśle naukowych pozycji. Dopiero dzięki niej zrozumiałam niektóre zagadnienia, które miałam na wykładach - ruchomą czcionkę, skład atramentu, zasady zszywania książek itd. Ale chyba nie polecę jej nikomu, kto nie zajmuje się, hobbistycznie lub zawodowo, historią książki i introligatorstwem. Jednak jest długa i dość szczegółowa. Plus za piękne wydanie (szkoda że tak ciężkie, że można nią zabić, ale coś za coś, wiadomo, a zabijanie też się czasami przydaje).
Księga zaskoczeń. Jedno z pomniejszych to to, że książka o znakach typograficznych w ogóle powstała. Całkiem spore, że z przyjemnością się o nich czyta i w sumie to pasjonujący temat, choć miejscami nadmiar danych przygniata. Królem zaskoczeń jest - rozdział o kreskach (wprawdzie tutaj młodzież szkolna spojrzała na mnie z politowaniem). Co nie zmienia faktu, że jak neandertalczyk, mam myślnik do wszystkiego, a ignoruję subtelną gamę siedmiu, SIEDMIU, kresek..
Wydawcy strzeżcie się. Świadomość mi urosła, będę wymagać i narzekać.