Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Leonard Pluta
1
8,3/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,3/10średnia ocena książek autora
78 przeczytało książki autora
219 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ojciec tysiąca sierot Leonard Pluta
8,3
pierwsza myśl, jaka naszła mnie, biorąc tą książkę do ręki - może być ciężko. sporych rozmiarów, prawie 600 stron i w dodatku o księdzu. Ale zachwyciła mnie od pierwszych stron. żal było, jak przeczytalam, że to koniec. chciałam jeszcze. niesamowite pokłady ufności w Boga, w którego ten wyjątkowy ksiądz wierzył i pomimo tylu nieszczęść nie utracił tej wiary.. pomagał i zrobiłby wszystko dla swoich sierot , które nie miały nikogo na świecie prócz tego małego wielkiego człowieka, ich wyzwoiciela ze strasznego zwiazku sowieckiego podczas wojny. .
Ojciec tysiąca sierot Leonard Pluta
8,3
Chyba w 2014 przez przypadek obejrzałam dokument o indyjskim maharadży, którzy podczas drugiej wojny światowej stworzył przytulisko dla pond tysiąca wojennych sierot polskich, których reszta rodziny zginęła w Rosji czy też Kazachstanie. W filmie wypowiadała się nawet część ocalonych w ten sposób ludzi.
A moje czytelnicze drogi doprowadziły mnie teraz do książki, w której opisane są losy i wysiłki ojca Franciszka, kapelana wojskowego, który właśnie odpowiedzialny był za zebranie sierot oraz transport dzieci do Indii. W 1942 r. , w samym centrum wojennej gorączki, podjął się tak trudnej misji. Te pełną niebezpieczeństw, trudności i wyrzeczeń podróż z na długo zapamiętał, a czytelnicy mogli dzięki lekturze poznać całą jego dzielną ekipe. Pierwsza wyprawa to 166 polskich sierot i dodatkowy mały urwis Norbert, który nie miał papierów. Problemów dostarczały i władze radzieckie, i NKWD, a niemożnością było dowieźć dzieci do Moskwy i skoordynować ich dalszą wędrówkę, bo przecież trwała wojna. Norbert się nawet specjalnie zgubił, by nie narażać całej grupy, a przy okazji zwędził mocno wypchany portfel, który przydał się na łapówki i zakup pożywienia po drodze.
Ta historia mnie uwiodła, zaczarowała, gdy śledziłam losy pełnych poświęcenia polskich lekarzy, hinduskich kierowców i zwykłych ludzi, którzy bezinteresownie wspierali tę akcję. Zgroz e budziła pazerność Rosjan, którzy potrafili wieźć zwłoki polskich dzieci i domagać się 5 kopiejek za takie „nieruszające się” dziecko, a za żywe 10 kopiejek. Oczywiście gdzieś trzeba było te dzieci pochować.
Na miejscu w Indiach ojciec Franciszek zobaczył, że obóz niegotowy więc sam z innymi pracownikami ( kobiety-opiekunki, pracownicy, kierowcy) pod nadzorem inżyniera hinduskiego dokończył dzieła. Dr Jasiński i inni ruszyli konwojować następne sieroty, a tymczasem komendant obozu musiał się nieźle nagimnastykować, by zdobyć potrzebne fundusze dla ekipy budowlanej. Nieocenioną pomocą ojca Franciszka okazała się nieustraszona Angielka, która uformowała oddziały skautek i harcerek, wpajając rozbrykanym sierotom dyscyplinę i dobre maniery. Niestety była nieuleczalnie chora i nie było dla niej ratunku, więc ostatnie chwile poświęciła obcym dzieciom.
Wkrótce po tragicznej, przedwczesnej śmierci maharadży , ojciec Franciszek ruszył do Ameryki by znaleźć im kochające rodziny. Niestety zaznał wiele goryczy, bo Amerykanie płąwiąc się w dobrobycie nie mieli ochoty podzielić się swoim sukcesem z obcymi. Poza tym ZSRR rozpętał kampanie oszczerstw, że ojciec Franciszek jest oszustem, i że Polakom nigdy się w Rosji źle nie działo, że nie było wcale masowej eksterminacji i wysyłania Polaków do łagrów. Amerykanie łatwo dawali wiarę tym doniesieniom, więc część dzieci zaczęła opisywać swe wojenne losy i stratę najbliższych przez choroby, głodowe racje żywnościowe, przesiedlenia. Ile samozaparcia i poświęcenia wymagała od ojca Franciszka ta batalia o życie i szczęście tysiąca sierot, możecie sami się przekonać. Polecam bo jest pięknie napisana, traktuje o nieznanych faktach z kulis drugiej wojny światowej, świadczy o odwadze i miłości bliźniego.