Mam taką zasadę, że nie oceniam ludzi, zanim ich nie poznam, a przynajmniej staram się tak robić. Dlatego, kiedy nasza biblioteka kupiła wywiad-rzekę z Robertem Biedroniem, nie omieszkałam po nią sięgnąć. Nie zawiodłam się, moim zdaniem wywiad ten pokazuje, jak bardzo otwarty umysł ma ten polityk, co go ukształtowało i jaki wpływ na jego decyzje miała rodzina, z której się wywodzi. Co mi się podoba w tym wywiadzie to to, jak p. Robert bardzo wyraźnie zaznacza, gdzie stoi ściana, za którą nie wpuszcza innych ludzi. Prezydent Słupska opowiada, jak trudno jest być osobą homoseksualną i z jakimi konsekwencjami się to łączy. Ile trzeba znieść w Polsce i na świecie, aby żyć w zgodzie ze sobą. Sądzę, że tylko tak szczere wywiady pełne dystansu do samych siebie, mogą nam pokazać, jaki ktoś jest naprawdę i jak przekłamane są notki w gazetach brukowych, które są często wyssane z palca.
Liczyłem na dużo więcej opowieści z dzieciństwa i jego dorastania. Biedroń na gospodarce nie zna się za bardzo, więc niektóre jego wypowiedzi są dla niejednego studenta ekonomii zwykłym bełkotem.
Cóż, ciekawość, by poznać lepiej go jako człowieka, nie została zaspokojona. Książka jest też momentami przelukrowana. Brakuje mi tam szczerych wyznań i głębszej, takiej od serca, odpowiedzi na temat motywów, które nim kierują i tego, co jest w stanie zrobić, by osiągnąć swój cel.
Natomiast porównywanie sytuacji kobiet do Cyganów to jakiś odlot. Ubijanie stereotypów dla poklasku nie przystoi.