Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Ale zaskoczenie. Nie miałem żadnych oczekiwań, a przecież zauroczyły mnie te groteskowe postacie z ich zabawnymi historiami, w których zazwyczaj czai się wystarczająca dawka niepokoju, by nie klasyfikować ich jedynie jako inteligentną rozrywkę. W bonusie dostajemy relacje z matką, traumę po stracie żony, trudny los odmieńca i inne podobne gówna podane zawsze w taki sposób, że myślisz - urocze. To jest mądrzejszy komiks niż się na pierwszy rzut oka wydaje. No i serduszko dla krokodyla Hoffmanna (syn prezydenta krokodyli kanałowych),który jest tu prawdziwą gwiazdą. PS. Podczas wyprawy do Afryki nasi bohaterowie dostają w przydziale ochroniarzy o imionach Thomas i Berndhard - no jak nie kochać?