Marek Hermann jest wykładowcą języka łacińskiego w Centrum Językowym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W książce O łacinie tylko dobrze wykorzystuje on swe wieloletnie doświadczenie nauczyciela akademickiego. Jego aktywność zawodowa nie ogranicza się do pracy dydaktycznej, lecz obejmuje także działalność naukową. W swej pracy naukowej zajmował się zagadnieniami astronomicznymi w literaturze greckiej i rzymskiej oraz rekonstruował obraz nieba gwieździstego starożytnych Greków i Rzymian. Aktualnie tematem jego badań jest retoryka i dialektyka starożytna, jej historia, teoria oraz oddziaływanie antycznej sztuki elokwencji na współczesne koncepcje retoryczne. Efektem tych badań są publikacje poświęcone takim zagadnieniom jak: figury retoryczne (zwłaszcza pytania retoryczne),prawdopodobieństwo jako środek perswazyjny, sofizmaty retoryczne, sofistyczna sztuka wymowy, retoryka i dydaktyka.
Mała książeczka o obecności łaciny w świecie współczesnym i o jej przydatności. Cóż powiedzieć: nie jestem akurat osobą, którą do tytułowej tezy trzeba w jakikolwiek sposób przekonywać, przeczytałem z pewnym zainteresowaniem, choć nie uważam, by to było dzieło wybitne. Autor opowiada ciekawie historię języka łacińskiego i jego potomstwa, czyli języków romańskich. Przechodzi następnie do przedstawienia przykładów obecności łaciny wokół nas w XXI wieku. Rozdział trzeci poświęcony jest łacińskim sentencjom, a ostatni, czwarty – retoryce antycznej. Wykład M. Hermanna poświęcony problematyce sztuki wymowy miałem już kiedyś okazję słyszeć, wiedziałem więc, czego się spodziewać. „O łacinie tylko dobrze...” to książeczka pokrywająca się w dużym stopniu tematycznie z „Łacina umarła, niech żyje łacina!” Wilfrieda Stroha, przy czym mi bardziej przypadła do gustu praca filologa niemieckiego. Z nowej pozycji wydanej przez Universitas dowiedziałem się niewiele rzeczy nowych (choć prawdą jest, że nie wiedziałem o istnieniu w j. rumuńskim deklinacji rzeczowników oraz o carmina figurata Optacjana Porfiriusza),ale nie uważam, by czas poświęcony na jej lekturę można było zaklasyfikować jako temps perdu. Jest to kolejny głos w dyskusji nad przydatnością łaciny i kultury antycznej. Przekonanych przekonywać nie trzeba.
Tomasz Babnis
Ciekawa książka o łacińskich utworach astronomicznych: przekładach Aratosa pióra Cycerona i Germanika, „Astronomica” Maniliusza, „Metamorfozach” i „Fasti” Owidiusza oraz „De astronomia” Hyginusa. Przyjąłem chyba złą kolejność czytając najpierw „Metaforykę astralną...”, a dopiero potem „Obraz nieba...” M. Hermanna. Gdybym ją odwrócił, ta druga (chronologicznie zaś pierwsza) książka wydałaby mi się jeszcze lepsza. Autor analizuje zawarte w wymienionych wyżej tekstach literackich dynamizm, ekspresję, estetykę i etykę oraz fantastykę i realizm obrazu nieba. Najciekawszy jest bodaj rozdział o tendencjach moralistycznych w mitologii astralnej: gwiazdy miały swoje określone znaczenia i Rzymianie umieli je odczytać. Książka ukazuje kunsztowność i piękno łacińskiej poezji, a także budzącą podziw jej wieloznaczność i złożoność.
Tomasz Babnis